REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

"River" zapowiadał się nieciekawie, a może być jedną z najlepszych serialowych premier tej jesieni - recenzja sPlay

Dziś wieczorem swoją premierę będzie miał trzeci odcinek serialu "River". Jeśli nie widzieliście dwóch poprzednich, zdecydowanie powinniście to zmienić i to jak najszybciej. Bo choć w teorii mamy tu do czynienia z kolejnym nudnym proceduralem, w praktyce to zaskakująca i bardzo dobrze zrealizowana produkcja.

27.10.2015
19:35
River zapowiadał się nieciekawie, a może być jedną z najlepszych serialowych premier tej jesieni - recenzja sPlay
REKLAMA
REKLAMA

Zasadniczo schemat w "River" jest ten sam, co w dziesiątkach, jeśli nie setkach, podobnych seriali. Mamy zgorzkniałego, podstarzałego gliniarza, działającego często niekonwencjonalnie i na granicy prawa, który w każdym odcinku rozwiązuje jakąś sprawę kryminalną. Tym, co wyróżnia to telewizyjne widowisko na tle innych procedurali, jest - dość paradoksalnie - postać głównego bohatera.

Tak, tak, z bodaj najbardziej ogranego archetypu postaci wiodącej, jaką zna gatunek kryminału, udało się Abi Morgan, twórczyni "River", wykrzesać coś świeżego i odkrywczego. Detektyw John River ma bowiem pewną niespotykaną przypadłość - lub umiejętność, w zależności od interpretacji - mianowicie potrafi komunikować się ze zmarłymi. Duchy z przeszłości czasem go prześladują, czasem pomagają w śledztwie, a bywa i tak, że po prostu ucinają sobie z nim niezobowiązującą konwersację.

River

Jednocześnie całość jest absolutnie poważna, nie ma tu nawiedzonych mistyków, nonsensownych gadek o przenikaniu się światów czy parapsychicznych zdolności, którymi byłaby obdarzona co druga postać. Mało tego, sam River zdaje sobie sprawę z tego, że jest to efekt zaburzeń psychicznych, a nie, dajmy na to, boska kara albo kosmiczna moc, którą został z jakichś nieznanych przyczyn obdarzony.

Ponadto, postać Rivera trafiła w odpowiednie ręce. Aktorem, któremu przyszło się zmierzyć z tym nietuzinkowym bohaterem jest rewelacyjny Stellan Skarsgård ("Nimfomanka", "Dziewczyna z tatuażem", "Duchy Goi") - udało mu się znakomicie oddać skomplikowaną osobowość detektywa i problemy, z którymi się on zmaga; jest pełny przekonującej ekspresji. To kolejne bardzo pozytywne zakończenie - Skarsgård jest Kevinem Spaceyem procedurali, nie słynących na ogół z wybitnego aktorstwa.

River
REKLAMA

Nie chcę tu pisać o fabule, bo musiałbym wam nieco zepsuć seans - już na samym początku mamy do czynienia z naprawdę zaskakującym i świetnie poprowadzonym zwrotem akcji, bez zdradzenia którego niemożliwością jest opowiedzenie o tym, co dzieje się dalej. Poprzestańmy więc na tym, że River prowadzi jednocześnie dwie sprawy, choć przydzielony jest tylko do jednej. Ta druga ma dla niego wymiar osobisty, a przez zaangażowanie w nią, będzie miał sporo kłopotów.

"River" to niewątpliwie jedna z najbardziej interesujących serialowych premier tej jesieni i produkcja, której warto dać szansę. Nawet jeśli - podobnie jak mnie - przejadły się już kolejne wtórne i mdłe procedurale; ten jest bowiem inny - wyraźnie lepszy oraz ciekawszy, a do tego z fantastycznym Skarsgård w roli głównej.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA