REKLAMA

„Rodzinny biznes” to niepoprawna francuska komedia. Oceniamy pierwszy sezon serialu Netfliksa

„Rodzinny biznes” to nowy francuski serial komediowy Netfliksa, skupiający się na perypetiach pewnej familii z paryskiego przedmieścia. Rodzina znajduje nowy pomysł na intratny interes. 

Rodzinny biznes - francuski serial Netfliksa
REKLAMA
REKLAMA

„Rodzinny biznes” rozpoczyna się w momencie, gdy trzydziestoparoletni Joseph udaje się do korporacji, aby ubiegać się o grant na stworzenie nowej aplikacji na telefon komórkowy. Pomysł bohatera jest jednak całkowicie nietrafiony. Polega bowiem na tym, że w trakcie rozmowy z kimś, z kim nie mamy ochoty dalej dyskutować, pojawią się zakłócenia, przypominające te znane z podroży w tunelu.

Nie wspominając już o tym, że w dzisiejszych czasach częściej do siebie piszemy niż rozmawiamy przez telefon - chciałoby się dodać.

Rodzinny biznes - kadr z serialu Netflika class="wp-image-299819"

Joseph (niezły Jonathan Cohen) próbuje sprzedać pomysł na aplikację, gdyż nie chce iść w ślady ojca i dalej pracować w rodzinnym sklepie mięsnym. Kiedy więc spotkana przypadkiem znajoma z czasów szkolnych wygada się, że we Francji w najbliższym czasie dojdzie do zalegalizowania marihuany, mężczyzna znajdzie nowy sposób na rozkręcenie własnej działalności.

Rozpocznie się komedia omyłek, przeplatająca losy każdego z członków rodu.

Dojdzie do nietypowych sojuszy, prób manipulowania decyzjami drugiej osoby, zatajania informacji czy komediowego „odwracania kota ogonem”. Każdy z członków rodziny będzie bowiem próbował ugrać coś dla siebie i wykorzystać sytuację dla jak najlepszych korzyści personalnych.

Pierwszy sezon francuskiej produkcji składa się z sześciu półgodzinnych odcinków. Zakończone są one cliffhangerami, przerywającymi akcję w najbardziej dramatycznym momencie. Poziom humoru jest różny i wyraźnie zależy też od rodzaju tłumaczenia, które wybierzemy. Angielskie napisy są np. dość zachowawcze, za to polski lektor „rzuca mięsem” (nomen omen) ile popadnie, robiąc to często i gęsto.

Kilka dowcipów pozwoli nam parsknąć gromkim śmiechem, ale znajdzie się tu też kilka takich, które są zwyczajnie niesmaczne, przekraczając granice dobrego gustu. Jasne, czasem kloaczne żarty mogą nas bawić, ale tego rodzaju humor trzeba umieć poprowadzić. Twórca „Rodzinnego biznesu” niestety tego nie umie, przez co kilka sekwencji, zwłaszcza w finałowych odcinkach, zamiast bawić, powoduje raczej obrzydzenie i załamanie rąk.

Przez większość czasu jest na szczęście luźno, przyjemnie i niezobowiązująco.

Czasem uśmiechniemy się pod nosem, czasem zaśmiejemy, ale przez większość czasu będziemy obserwować wydarzenia z pewnym wzruszeniem ramion.

REKLAMA

„Rodzinny biznes” to bowiem ten rodzaj serialu, który może sobie lecieć w tle, a my będziemy od czasu do czasu rzucać na niego okiem. Nie oferuje bowiem niczego nowego. A choć seans nie jest męczarnią, a nawet upływa w całkiem miłej atmosferze, to jest to taki rodzaj produkcji, która uleci nam z głowy już w kwadrans po seansie.

Pierwszy sezon jest już dostępny na platformie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA