REKLAMA

"Ruda Sfora" Kossakowskiej jest czymś więcej niż tylko kolejną, zwykłą, grubą powieścią. Wspaniały świat mitów i legend jakuckich intryguje od pierwszych stron. Przekonujące i oryginalne postaci. Świetne opisy niesamowitych walk. To książka, która fascynuje na każdym kroku i pod każdym względem. Nie znajdziecie w niej nudy, jeno wciągającą niczym odkurzacz Zelmera historię o młodym szamanie. Historię, której warto poświęcić chwilę. Dłuższą chwilę. Bez żalu.

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

In persona po raz pierwszy mam styczność z dziełem Mai Lidii Kossakowskiej, więc sam do końca nie wiedziałem, czego tak naprawdę mam się spodziewać. Zostałem zachęcony pochlebnymi opiniami na temat jej poprzednich tworów. I bez wątpienia nie były to czcze opinie. Jeśli naprawdę wytwory tejże autorki są chociaż w połowie tak dobre jak "Ruda Sfora" to mamy do czynienia z pisarką wybitną, która widać, że zna się na swoim fachu.

REKLAMA

Nie owijając w bawełnę, przejdźmy do rzeczy. Jej nowa powieść opowiada o losach trzynastoletniego szamana o wdzięcznym imieniu Ergis i mniej wdzięcznym "darze z niebos". Otóż został on naznaczony następcą swojego ciotecznego dziadka, Kiteja Serkena. A mowa tu nie o niczym innym jak szamańskich mocach. Jednakże sprawy się komplikują, bo rolę szamana w naslegu Ergisa przejął Dyraj Bogoj - zwykły kłamca - z pomocą podłego nożownika Wasyla. Prowadzi to do niespodziewanych wydarzeń... zaś Ergis, przechodząc inicjację, ląduje na niebiańskich ziemiach, by uratować tenże świat od cierpień, zarazy i śmierci. Droga ta będzie długa i kręta oraz wypełniona po brzegi nieoczekiwanymi zwrotami. Głównej bohater na swej ścieżce spotka nie tylko nowych przyjaciół, boskich istnień, w tym i demonów, o jakich nie śnił, a także dziwaczne, pokryte rdzą monstra, które nękają niebo i ich ludzkich i nieludzkich mieszkańców.

Fabuła - jak to bywa - we wstępie nie budzi jakiegoś większego zainteresowania. Ale im głębiej w las, kiedy akcja nabiera większego tempa, tym trzeba baczniej uważać, żeby nie za bardzo wessało w fantastyczny świat "Rudej Sfory". Całość została napisana tak świetnym językiem, że pochłania się książkę z niesamowitą lekkością. Dzieło Kossakowskiej praktycznie ciekawi od pierwszych rozdziałów, a co ważniejsze - ta ciekawość nie gaśnie wraz ze zbliżaniem się do samego końca podroży Ergisa i jego zbawiennej misji. Przez cały czas trzyma w napięciu. Bezproblemowo utożsamiamy się z bohaterami i przeżywamy ich sytuacje z przejęciem.

Autorce udało się genialnie przedstawić wizję świata mitów jakuckich. Bez jakiejkolwiek przesady. Stworzyła nie tyle co fantastyczny obraz, ale i na swój sposób oryginalny i osobliwy. Świat, który jest zarazem przygnębiający i radosny, pełen miłości i cierpień, przyjaźni i wrogości.

Jest to niezwykle klimatyczna, epicka powieść fantasy o życiu i śmierci, o walce z motłochem wrogo nastawionych jednostek. O przyjaciołach, którzy oddaliby własną duszę za duszę drugiego. Tak naprawdę trudno wyrazić słowami to czym jest "Ruda Sfora". Czerpie - udanie zresztą - elementy z innych gatunków, nie zabrakło w niej szczypty humoru czy scen powodujących jedynie smutek i żal oraz momentów, kiedy przez nasze ciało przejdzie chłodny dreszcz, wybijający z transu, w który niewątpliwie można zapaść, wczuwając się zanadto w przewodnią postać - szamana Ergisa.

Warto nadmienić, że opis bohaterów "Rudej Sfory" zasługuje na uznanie. Szczególnie spodobał mi się Tupilak Iwaszka, będący niby-demonem, a okazał się osobą, która potrafi rozbawić Czytelnika do łez lub dość mocnych boleści żołądka. Do grzesznych inteligencją to on się nie zaliczał, ale z pewnością należał do tych sympatyczniejszych. I ów demon zapadł mi najdłużej w pamięci, bo nie sposób go było nie polubić. Oprócz niego, mamy jeszcze srokacza Bębenka, w pełni oddanego Ergisowi oraz Ołonchosuta Elleja Syna Wilka - znanego i uwielbianego wojownika i pieśniarza mającego magiczną moc i sprawiającą miłe wrażenie Tujarymę, jedną z córek boga ognia. Oczywiście, logicznie rzecz ujmując, to nie koniec, ale bezsensem byłoby wymieniać wszystkie ważniejsze persony tu i teraz...

REKLAMA

Czytając "Rudą Sforę" nietrudno odnieść odczucie, że nazwiska wszystkich bogów czy zwykłych mieszkańców naslegu Ergisa są bardzo podobne i mogą się mieszać. Maja Lidia Kossakowska jakby przewidziała, że czasem z tymi nazwami i imiona będą problemy z połapaniem się kto jest kto. Tak więc mamy słownik, w którym znajdziemy mniej lub bardziej bogate informacje na temat skomplikowanych pojęć np. czym jest Ar Łuk Mas, prócz tego znajdziemy Dramatis Personae, a w tym opisy każdej z postaci, którą napomknięto w powieści. Co jest na pewno przydatne, bo nazwy i nazwiska mogą sprawiać nie lada trudności. :) A warto się z tym "dodatkiem" zapoznać przed zagłębianiem się w książkę.

Kilka słów podsumowania? Mamy do czynienia z powieścią - może nie doskonałą, bo takie trudno wyłapać - wyśmienitą, porządną, który powinna zafascynować każdego fana powieści fantasy. "Ruda Sfora" to wspaniały, interesujący i nowatorski utwór narracyjny o szamańskiej kosmologii i ze wzruszającą puentą. Czego więcej chcieć w dobrej fantastyce?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA