Muzyczna przygoda Scarlett Johansson rozpoczęła się w 2008 roku, kiedy to aktorka wydała pierwszy album "Anywhere I Lay My Head" z coverami piosenek Toma Waitsa. W tym samym roku parę miesięcy później ukazało się specjalne wydanie "Live Session (iTunes Exclusive)", a rok później ostatnia jak dotąd płyta artystki nagrana z Pete'em Yornem, "Break Up". Krążek został sprzedany we Francji w ponad 50 tysiącach egzemplarzy i uzyskał status Złotej Płyty.
W tym roku Johansson ponownie postanowiła stanąć za mikrofonem, ale tym razem nie solo. Aktorka i piosenkarka założyła popowy girlsband. W skład zespołu oprócz niej wchodzą: Este Haim z grupy muzycznej Haim oraz Holly Miranda, Kendra Morris i Julia Haltigan.
Dokonania muzyczne Scarlett Jonahsson nie napawają ogromnym optymizmem. Pierwsza płyta nie była specjalnie udana i głośna, choć na pewno znalazła swoich fanów (w USA sprzedaż krążka wyniosła ponad 5 tysięcy egzemplarzy). Dużo lepiej kojarzy się jej kolejny album, ten stworzony we współpracy z Pete'em Yornem. Choć o ile przyjemnie się go słucha, zwłaszcza utworu Relator, nie jest to nic przełomowego. Ot kolejna flirtująca z folkiem płyta z sympatycznym, gitarowym brzmieniem.
Nowy zespół Johansson nazywa się The Singles, a kawałek Candy. Utwór debiutującego zespołu wpada w ucho, choć ma chyba ten sam problem, co wcześniejsze dokonania Johansson - specjalnie nie zachwyca i nie zapada w pamięć. Nie jest jednak źle i jestem ciekawa, co jeszcze zaprezentują nam dziewczyny. Nawet jeśli płyta The Singles nie okaże się wielkim hitem, to może chociaż doczekamy się czegoś lekkiego i energetyzującego. Na to liczę.