Choć - głównie za sprawą niesławnego Uwe Bolla - filmy inspirowane grami wideo nie kojarzą się najlepiej, kwestią czasu było, aż ktoś na poważnie zajmie się tym tematem. Ostatecznie kryje on w sobie kolosalny potencjał marketingowy. Po Electronic Arts i Ubisofcie, do grona producentów, którzy chcą przenieść swoje produkcje na ekrany kin, dołączyła właśnie Sega.
O ile EA i Ubisoft zamierzają podbić srebrne ekrany blockbusterami w postaci "Need for Speed", "Assassin's Creed", "Splinter Cell" czy "Watch Dogs", o tyle Sega uderza raczej w klasykę. Na liście gier, które miałby doczekać się ekranizacji są bowiem takie pozycje jak na przykład "Virtua Fighter", "Crazy Taxi", "Golden Axe"(!), "Shinobi", "Altered Beast", "Streets of Rage" oraz "Rise of Nightmares". A to podobno wcale nie koniec.
Sega ma w planach stworzenie na podstawie powyższych tytułów zarówno filmów kinowych, jak i telewizyjnych seriali oraz animacji. Na ten moment nie wiadomo, w jakiej formie zostaną zekranizowane konkretne gry. Producent celuje w grupę wiekową 12-34, co zapowiada sporą różnorodność w poszczególnych projektach.
Jako psychofan "Golden Axe" niezmiernie cieszę się na te informacje i nie mogę doczekać się kolejnych doniesień. Nawet pomimo tego, że pomysł stworzenia filmowej czy serialowej adaptacji akurat tej gry uważam za dość... śmiały i cóż, odjechany. Dziwi też brak Sonica na tej liście, bodaj najbardziej znanego bohatera stworzonego przez Segę.