Obejrzenie Poka Sowę SexMasterki nie da wam "internetowego raka", ale może ogłuszyć i oślepić.
Być może znacie to uczcie. Algorytmy YouTube’a sugerują wam coraz to nowe kawałki do przesłuchania w tle podczas przeglądania internetu. Na część z nich sami byście nie trafili, więc da się wyłowić prawdziwe perełki. Czasami sugestie zawodzą i wtedy swoje oblicze ujawnia ciemna strona YouTube’a znana także jako koniec internetu. Są tam np. ukraiński trójkącik ujeżdżający napompowanego delfina, driftujący walec zamieniający się w robota, rozpalanie ogniska w domu i wywalanie telewizora przez okno w zamian za „donejty” od widzów.
Teraz do tego chlubnego grona dołączyła liderka polskiego Snapchata: SexMasterka z „singlem” Poka Sowę.
Jedyną pozytywną wartością z jego obejrzenia było to, że musiałem wstać od komputera i przejść się po pokoju z zażenowania.
Twórczyni, autorka czy raczej prowokatorka niskich lotów (tak niskich, że za pieniądze można zobaczyć jak wykonuje fellatio manekinowi) postanowiła spróbować nowej dziedziny sztuki. Po kręceniu filmów na YouTubie, gdzie subskrybuje ją 267 tys. widzów wybrała muzykę i kolejny raz potwierdziła, że najlepiej zrobiłaby, nie wyściubiając nosa z pornografii.
Nie twierdzę oczywiście, że na nagrywanie i publikowanie materiałów audiowizualnych w sieci powinna być licencja, ale czy świat nie byłby wówczas nieco lepszy miejscem? Specjalna komisja przesłuchałaby piosenkę uprzednio wykupiwszy odpowiednie ubezpieczenie zdrowotne i zapytała „a komu to potrzebne?”.
Jak są na świecie ludzie tarzający się po śniegu dla atencji na Snapchacie, tak i są masochiści, którzy w słowach i ich interpretacji w wykonaniu SexMasterki odnajdą jakąś treść (ukryte wołanie podmiotu lirycznego na puszczy?).
Jesteś nieśmiała skarbie, chodź coś szepnę na uszko. Później ty szepniesz jemu, wyjdziecie poza łóżko. Jestem dobrą wróżką i wyjdzie wam na pewno. Na następny odcinek czekasz jak na porno ze mną
Ja więcej życia czuję w syntezatorze mowy Ivona, który w odróżnieniu od piosenki SexMasterki mogę pobrać za darmo w wersji testowej. Za ściągnięcie Poka Sowę z Google Muzyka trzeba już zapłacić 3 zł (z szacunku dla systemu linkowania budującego internetową reputację będziecie musieli tę ofertę znaleźć sami).
Za tyle pieniędzy możecie kupić sobie sznurowadła z AliExpress, których zawiązanie powinno sprawić wam więcej rozrywki.
SexMasterka jest jednak w czymś najlepsza. Pokazała, że można stworzyć coś płytszego, mniej rytmicznego i w gorszym smaku niż Gang Albanii. Kto wie, może zagwarantuje jej to popularność wśród zmniejszającej się populacji gimnazjalistów.
PS. Jeśli zdarzyło się wam kiedykolwiek oskarżyć Spider’s Web o stosowanie clickbaitów, to polecam przewertowanie kanału SexMasterki i sprawdzenie tytułów i miniaturek jakie stosuje.