REKLAMA

„Shaft” to mizoginistyczny i wulgarny obraz. Recenzujemy film dostępny na Netfliksie

Nowy „Shaft” jest już dostępny na Netfliksie. Co nie znaczy, że powinniście go obejrzeć. Wręcz kategorycznie odradzam. Dawno już nie widziałem tak wielkiej artystycznej pomyłki.

shaft 2019 recenzja netflix
REKLAMA
REKLAMA

Od czego by tu zacząć. Może od tego, że nie wiedzieć czemu twórcy nowej odsłony serii „Shaft” postanowili kompletnie zmienić nastrój. Z poważnego thrillera akcji - na komedię akcji. Samo to nie byłoby może problemem, gdyby jeszcze była to udana i zabawna komedia akcji.

Nowy „Shaft” w ogóle nie przypomina poprzednich części, jest niczym zupełnie inny film, który dzieli z resztą jedynie imię i nazwisko tytułowego bohatera.

Trochę tak, jakby twórcy uznali, że skoro pomiędzy kolejnymi odsłonami cyklu mija tyle czasu, to właściwie nikt i tak nie pamięta kto jest kim i o co w tym wszystkim chodzi. I tak, z kultowego klasyka kina blaxploitation w latach 70., dobrnęliśmy do fatalnego buddy cop movie, który nawet nie wysila się znacznie, by jakkolwiek zaangażować widza.

Tym razem John Shaft (Samuel L. Jackson) staje przed być może najważniejszym zadaniem w swojej karierze. Musi nauczyć się być ojcem. Po latach zgłasza się do niego niewidziany od maleńkości syn (kompletnie bezbarwny Jessie Usher), by ten pomógł mu rozwikłać zagadkę tajemniczej śmierci bliskiego kolegi.

Stary Shaft to człowiek „dawnych czasów”. Jest na bakier z technologiami, analogowe są też jego metody pracy, a kobiety to dla niego część scenografii bądź obiekty seksualne. Syn z kolei wychowany został na kompletne przeciwieństwo – ułożony, trochę nerdowaty, nieśmiały, nadmiernie grzeczny, dobrze ubrany, brzydzący się broni i przemocy. Razem tworzą stare jak świat duo komediowe, które w teorii ma bawić, bazując na kontrastach wynikających z przerysowanych różnic między mężczyznami.

shaft 2019 film

Żeby to jeszcze było zabawne, może jakoś bym zniósł to zmiękczenie „Shafta”.

Niestety humor jest tu na poziomie albo czerstwych dowcipasów rodem z lat 80., albo obraźliwych docinek pod kątem milenialsów, kobiet i co najmniej kilku ras.

Tak fatalnie napisanych i wymyślonych „żartów z siwą brodą” już dawno nie widziałem i nie słyszałem. „Twoje zadanie to dobre wyruchanie” - mówi w pewnym momencie stary Shaft do syna. I nawet zwykle niezawodny Samuel L. Jackson nie jest w stanie przekonująco wypowiadać tych kwestii. Zamiast tego musimy ze smutkiem patrzeć na to jak robi z siebie żenujące pośmiewisko. Oczywiście Jackson ma na koncie setki ról i całą masę fatalnych filmów, więc z pewnością do teraz zapomniał już o tym doświadczeniu, natomiast teraz to my, widzowie, jesteśmy nim nawiedzani. Dlatego też zawczasu ostrzegam was, darujcie sobie seans „Shafta”. No chyba, że chodnikowy humor to coś, co was niezmiernie bawi.

shaft 2019 film netflix

Nawet, gdyby odjąć z „Shafta” beznadziejny, homofobiczny i zbędny w tej serii humor, to zostanie z tego anemiczny film sensacyjny, obudowany zrębami scenariusza i kiepskimi kreacjami aktorskimi. O jakichkolwiek udanych czy dobrze sfilmowanych scenach akcji czy strzelanin możecie kompletnie zapomnieć.

REKLAMA

W Stanach „Shaft” miał swoją premierę w kinach. Poległ, zarabiając przez pierwsze trzy dni wyświetlania ok. 8 mln dol.

Biorąc pod uwagę fakt, że w swojej ojczyźnie film ten spotkał się z marnym zainteresowaniem oraz widząc jego poziom, nie dziwię się, że dystrybucję poza Ameryką przejął Netflix. Dzięki temu ma on większe szanse na to, że ktoś go zobaczy. Co w tym przypadku jest akurat sytuacją wielce niepożądaną.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA