Kings of Leon to jeden z najważniejszych zespołów rockowych ostatniej dekady. Najważniejszych, bo był jednym z tych, które w czasach wszechobecnego popu spod znaku "wszystko na jedno pełne basów kopyto" przemycili na listy przebojów gitarowe, dobre utwory. Takie, które do dziś rezonują w talent szołach i tym podobnych. Dziś premiera "Mechanical Bull". Czy nowy album chociaż trochę dorównuje przebojowości "Only By The Night"?
Kings of Leon pochodzą z Nashville w Tenessee. Tego Nashville - stolicy muzyki country. Z Nashville pochodzą przecież Johnny Cash, Jimmy Hendrix, Roy Orbison, Shania Twain czy Dolly Parton. Z bardziej współczesnych wymienić można Jacka White'a, Taylor Swift, Miley Cyrus, Paramore i The Black Keys. Nashville w dźwiękach muzycznych często odbija się specyficznym dla południa Stanów Zjednoczonych brzmieniem, właściwym tylko dla tego regionu. U Kings of Leon jest go mnóstwo i stanowi o wielkości kapeli.
Świat usłyszał o Kings of Leon przy okazji czwartego albumu grupy zatytułowanego "Only By The Night" z 2008 roku. To z niego pochodzą hity takie, jak Sex on Fire, Use Somebody czy Be Somebody. Natomiast wydany w 2010 roku "Come Around Sundown" rozczarował trochę krytyków i fanów.
By jednak zrozumieć fenomen Kings of Leon warto wrócić do pierwszych trzech albumów kapeli. "Youth & Young Manhood", "Aha Shake Heartbreak" i "Because of the Times" to świetne studium pokazujące to, jak rozwijało się Kings of Leon - z dosyć surowo brzmiącego, typowego dla południa rocka z charakterystycznym wokalem w epicki, rockowy band. Poniżej krótka podróż z przeszłości w teraźniejszość, po 3 utwory z każdego albumu.
O "Mechanical Bull" wypowiedział się nasz rednacz, Przemysław Pająk:
Nowa płyta Kings of Leon nie zaskakuje, ale to chyba dobrze. Widać, że panowie skutecznie znaleźli własną rockową niszę i zamierzają ją eksplorować. O ile będzie to skutkowało tak przemyślanymi dziełami jak "Mechanical Bull", to nie mam nic przeciwko.
Po kilu pierwszych przesłuchaniach trudno nie zgodzić się z tymi słowami. "Mechanical Bull" zachowuje typowe dla Kings of Leon południowe brzmienie. Zresztą słuchajcie razem z nami!
To jedna z najważniejszych płyt tej jesieni, bo definiująca trochę masowego rocka. I jeśli ten ma inspirować się Kings of Leon, to nie jest źle!