Najnowszy film Roberta Bentona Smaki miłość , to piękna opowieść o naturze miłości, o szczęściu i cierpieniu człowieka, którego życiem nieustannie targają namiętności. Któż z nas w gruncie rzeczy, nie marzy o idealnej miłości z odrobiną romantyzmu, namiętności i pożądania? O miłości, przed którą nią nikt się nie uchroni, bo przecież miłość to tylko kwestia czasu, jak mawiał P. Coelho.
Jest taka przypowieść o greckich bogach, którzy z nudów stworzyli istoty ludzkie. Jednak wciąż byli znudzeni, więc wymyślili miłość i przestali się nudzić. Po pewnym czasie sami postanowili jej zaznać. W końcu wymyślili śmiech, który pozwolił im ją znosić. Tę w skrócie zarysowaną starożytną koncepcję miłości, poznajemy z ust jednego z bohaterów filmu Harry'ego Scotta (w tej roli Morgan Freeman): statecznego, dojrzałego i szczęśliwego mężczyzny, oglądającego świat z perspektywy świadka narodzin różnego rodzaju form miłości: bezinteresownej, braterskiej, romantycznej, egoistycznej oraz zmysłowej, w tym lesbijskiej. Jej wszystkie typy, uważny widz z pewnością bez trudu rozpozna w dziele Bentona.
W Smakach miłości nie odnajdziemy jednego głównego bohatera, ponieważ fabuła filmu została podzielona na kilka pomniejszych wątków, z których każdy dotyczy odmiennej historii miłosnej. Poszczególne perypetie bohaterów uświadamiają nam, że miłość rządzi się własnymi prawami. Człowiek nie ma nad nią kontroli, bo jest wolna i żadną siłą uwięzić jej nie zdoła, tak jak to za wszelką cenę próbował zrobić Thomas Bradley. Miłość nie wybiera, przychodzi w najmniej oczekiwanych momentach życia Oscara i Chloe. Bywa egoistyczna, zmysłowa i nieodwzajemniona. Przed nią nikt się nie uchroni, choćbyśmy nie wierzyli w jej istnienie, to mimo wszystko zapuka do naszego serca.
Dzieło R. Bentona powstało na podstawie powieści Charlesa Baxtera. Całość obfituje w przeciętne, niczym niewyróżniające się zdjęcia. Ścieżka dźwiękowa stworzona przez Stephena Traska, jest spokojna, sentymentalna i doskonale podkreśla atmosferę opowiadanej historii. Scenariusz napisany przez Allison Burnett nie należy do zbyt oryginalnych, nie prezentuje żadnego powiewu świeżości w omawianej tematyce i przede wszystkim nie zachwyca swoją treścią. Zaprezentowana fabuła jest oklepana i zapewne wcześniej czy później wypadnie z naszej pamięci.
Film skłania do refleksji nad sensem istnienia człowieka. Ukazuje drogę miłości, jaką musi przebyć, by spotkać swoją drugą połowę, niejednokrotnie potykając się przy tej wędrówce do szczęścia usłanego cierniami. Smaki miłości to obraz, który jest przyjemny w odbiorze. Polecam go widzom wychowanym na "księgach zbójeckich", romantykom wierzącym w miłość oraz wszystkim tym, którzy chcą mile spędzić wieczór u boku kogoś bliskiego.