Sobel: przeprasza fana, w którego rzucał mięsem. Internauci: manipulacja
Podczas sobotniego koncertu Sobla w Tauron Arenie na scenę wdarł się fan artysty. Raper go zwyzywał, za co teraz przeprasza. Fani nie wierzą jednak w jego tłumaczenia.
W środowisku rapowym zawrzało. W sieci pojawił się bowiem filmik z koncertu Sobla z 3 lipca z krakowskiej Tauron Areny. Podczas występu na scenę wtargnął fan artysty. Wyglądało to jakby chciał się tylko bawić ze swoim idolem, zbić piątkę i może nawet coś nawinąć. Reakcja rapera była jednak daleka od entuzjastycznej.
Sobel zaczął agresywnie wyzywać fana, rzucając w jego stronę, kolokwialnie mówiąc, mięsem. Ze sceny padło całkiem sporo wulgarnych słów i wyzwisk:
Fani oburzeni zachowaniem Sobla
Kiedy wideo zyskało rozgłos, Twitter zapłonął. Środowisko rapowe zwróciło uwagę, że Sobel mógł jednak zwrócić się do fana nieco grzeczniej. Większość wpisów skupia się na tym, że raper mógł sobie darować wyzywanie i przekleństwa. O ironio, internauci piszą tak, bardzo często również rzucając mięsem. Przytaczam jeden z grzeczniejszych postów:
Sobel nie jest pierwszym artystą, któremu zdarzyła się podobna sytuacja. Tylko Szpaku potrafił samemu wyciągnąć fana z tłumu i bawić się z nim na scenie, a Żabson stanął w obronie słuchacza, któremu ochrona zabrała „plastikową fujarkę”. Tylko wtedy nikt nie wyzywał artysty. A Sobel twierdzi, że tak się stało w tym wypadku.
Sobel przeprasza
Raper szybko zorientował się, że nie postąpił najlepiej. Na swoim Instastories postanowił się wytłumaczyć. Odnosząc się do własnych słów i zarzutów jakie padły w jego stronę stwierdził, że nie jest homofobem i naprawdę szanuje swoich fanów. Mężczyzny, który wtargnął na scenę, nie nazywa swoim fanem, mówiąc:
To dość zaskakujący obrót spraw. Przede wszystkim dlatego, że po raz pierwszy, chyba od dawna, w przestrzeni publicznej ktoś naprawdę przeprosił, a nie przeprosił „tych, którzy poczuli się urażeni”. Dla internautów wciąż nie jest to wystarczające. Zwracają uwagę, że tłumaczenia rapera nie są przesadnie wiarygodne, zarzucają mu manipulację młodymi odbiorcami i twierdzą, że filmik na Instastories został nagrany, żeby „odbębnić, to co trzeba”.
Rzeczywiście viralowy już filmik podaje w wątpliwość, czy mężczyzna zdążył wcześniej wyszeptać raperowi coś do ucha. Czy Sobel usłyszałby to przy hałasie na scenie i krzykach uczestników koncertu? Może tak, a może nie. Pozostaje nam tylko dojść do wniosku, że sytuacja mogła się skończyć gorzej. Historia polskiego rapu zna bowiem i takie przypadki jak słynny incydent na występie Pei w Zielonej Górze. Wtedy doszło do rękoczynów.
fot. gł.: screen z klipu do piosenki „Biznes” Sobla