„The Pandemic Special” to odcinek „South Park”, jakiego potrzebowaliśmy w czasach pandemii
Twórcy „South Park” zawsze czerpali inspiracje z otaczającej nas rzeczywistości, poważne tematy ujmując w ramy głupawych żartów, a wszelkie absurdy zachowania społecznego puentując jeszcze głupszymi gagami. I chociaż Matt Stone i Trey Parker robią to samo od ponad dwudziestu lat, ani na chwilę nie stracili swojego satyrycznego pazura.
OCENA
Od samego początku Stone i Parker nie mogli narzekać na brak tematów do wyśmiewania. W ostatnich latach namnożyło się ich jednak tyle, że uzasadnione wydaje się pytanie, czy to „South Park” próbuje nadążyć za rzeczywistością, czy rzeczywistość przegoniła już „South Park”. Odpowiedź znajdziecie w odcinku poświęconym pandemii. „The Pandemic Special” ma w sobie wszystko, za co widzowie ponad dwie dekady temu pokochali serial i od tamtej pory cieszy się on niesłabnącą popularnością. Twórcy skrupulatnie punktuje wszystkie absurdy, z jakimi od wielu miesięcy mamy na co dzień do czynienia. Już w pierwszych scenach widzimy, jak Stephen Stotch (ojciec Buttersa) krzyczy na przechodniów, którzy nie rozumieją do czego służą maseczki i jak z nich korzystać. Jedna osoba w ogóle jej nie ma, u drugiej zakrywa podbródek, a trzecia nosi ją pod nosem. Wystarczy krótki spacer ulicą, żeby przekonać się o bolesnej prawdziwości tego żartu.
Tak, pandemia dostarczyła twórcom serialu całkiem sporo materiału.
Zadaniem Stone’a i Parkera było więc połączyć ze sobą wszystkie histerie czasów koronawirusa i doprowadzić je do granic absurdu. A mowa jest przecież o braku produktów codziennego użytku w sklepach, lockdownie, protestach pod szyldem Black Lives Matter, czy pandemiosceptycyźmie. Dodajmy do tego, że winę za to zamieszanie ponosi pewien nietoperz, a otrzymamy gotowy scenariusz do odcinka. W „The Pandemic Special” atmosfera zagęszcza się z minuty na minutę. Mieszkańcy South Parka kłócą się ze sobą, Cartman zrobi wszystko, aby nie musieć wracać do szkoły, a Randy, żeby nikt nie odkrył, że to on pod namową Myszki Miki uprawiał seks z ssakiem z Wuhan i odpowiada za cały ten ambaras. Obrywa się tu pandemicznym dorobkiewiczom, policjantom, lekarzom szukającym szczepionki i oczywiście, prezydentowi Trumpowi.
Trudno napisać coś więcej o fabule, żeby nie zepsuć zabawy osobom, które seans odcinka mają jeszcze przed sobą. Stone i Parker dobrze wiedzą co robią i wbijają szpilę, komu trzeba. Z tego powodu mamy też do czynienia z epizodem o wiele dłuższym niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni. „The Pandemic Special” trwa ponad 45 minut (godzinę, jeśli liczyć z reklamami) i jest naprawdę ostro. Tempo narracji może przyprawić o zawrót głowy, a o chociażby krótkiej przerwie od śmiechu lepiej zapomnieć już na samym początku. Twórcy nie znają litości i uderzają w widza całym arsenałem znanych i lubianych chwytów. Jest to oczywiście powtarzalne, ale bawi jak należy.
Nie trzeba jednak na bieżąco śledzić doniesień z USA, aby zrozumieć wszystkie pojawiające się w odcinku żarty.
Twórcy osadzają swoją opowieść w dobrze czytelnych kontekstach, odnosząc się tylko do głośnych na całym świecie spraw. Wyciągają z nich uniwersalne wnioski, tak samo aktualne w Stanach Zjednoczonych co w Polsce. Rozmowy na Zoomie, tęsknota za normalnością, bunt przeciwko obostrzeniom sanitarnym i bezczynność prezydenta, dla którego liczą się tylko słupki sondażowe zabrzmią niebezpiecznie znajomo, dla każdego, bez względu na to pod jaką szerokością geograficzną się znajduje. Kolejne tropy bawią tylko dlatego, że są tak bardzo namacalne. Ze wszystkimi sytuacjami jakie zobaczymy na ekranie, mamy, w nieco (ale tylko nieco!) bardziej stonowanej formie, do czynienia na co dzień.
Nie jest to co prawda najlepszy odcinek animacji. Stone i Parker nieraz z jeszcze większą swadą komentowali sytuację społeczno-polityczną USA, bądź aktualne tematy popkulturowe (nic nie przebije „The China Probrem” i gwałcenia Indiany Jonesa). A jednak „The Pandemic Special” doskonale spełnia swoje zadanie. Poprawi humor zarówno wiernym fanom produkcji, jak i osobom, które wcale albo od lat nie śledziły losów Cartmana i jego paczki. Bo czy na wszechogarniający nas absurd w tych nienormalnych czasach może być lepsze lekarstwo niż śmiech? Raczej nie.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.