REKLAMA

Nowa superbohaterka pojawi się w Polsce. „Stargirl” zapowiada się na przeciętny serial, który możecie pokochać

„Stargirl” to nowy serial na podstawie komiksów DC. Tym razem superbohaterką zostanie licealistka, która odkryje w sobie wyjątkowe moce.

Stargirl hbo
REKLAMA
REKLAMA

No dobra, nie brzmi to przesadnie interesująco. A zwiastun, cóż, nie zapowiada wybitnego widowiska, w którym twórcy zastanowią się nad problemami współczesnego kapitalizmu i używając superbohaterskiego wehikułu naświetlą wyzwania, które stają przed nami jako społeczeństwem. Trailer „Stargirl” nie zapowiada też wyjątkowego widowiska akcji, którego pretekstową fabułę uratują efekty specjalne i zapierające dech w piersiach popisy na szosie.

Będąc zupełnie szczerym, to „Stargirl” zapowiada się jak kolejny zapychacz ramówki, ale z superbohaterami.

Jest jednak jedno poważne „ale”. Serial robią ludzie, którzy wcześniej pracowali przy „Flashu”, „Supergirl” czy „Legends of Tomorrow”. Każdy, kto widział te seriale wie, że nie należy po nich spodziewać się wyśrubowanego poziomu artystycznego, a raczej średniej nieprzesadnie wymagającej rozrywki. Jest w nich jednak jakaś magia i odwaga, której czasem brak filmom superbohaterskim. W opowieści o najszybszym człowieku na Ziemi spokojnie może pojawić się najgroźniejszy nawet przeciwnik, korzystający z mocy tak spektakularnych, że filmowe uniwersa tej czy innej marki musiałyby wywalić górę pieniędzy, którą te odcinkowe widowiska mają zaplanowaną na 5 sezonów. Mogą pojawić się podróże w czasie tak liczne, że boli od nich głowa i wytłumaczenia tak głupie, że nawet bohaterowie ich nie rozumieją.

- Jak to działa? - zapytała kiedyś Iris West Flasha, gdy po raz kolejny ten łamał wszystkie znane prawa fizyki i kilka praw rządzących dobrymi scenariuszami. - Nie wiem, ale działa - odpowiedział z rozbrajającą szczerością. I widzowie, i zapewne twórcy i aktorzy wiedzieli, że jadą po bandzie i że każde kolejne wytłumaczenie w stylu: coś tam, coś tam Speed Force, zabrzmi banalnie. Odpowiedzieli więc szczerze.

I za to kochamy te seriale.

flash 4 sezon recenzja
REKLAMA

Są na tyle bezczelne w swojej taniości, głupocie i kliszach, że nie da się od nich oderwać. To telewizja, która przypomina osiedlowy kebab. Co prawda nie jesteśmy pewni skąd pochodzą składniki, niczym nie przypomina to kuchni, od której zaczęliśmy sobotni wieczór, ale wracając o 3 w nocy i tak kupimy mięso w bułce. Bo znane, bo jest w tym jakaś doza taniej ekstrawagancji, może jakieś przyjemne wspomnienie. Czasem więcej nie potrzeba.

„Stargirl” w HBO GO pojawi się dzień po premierze w USA, czyli 19 maja.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA