Tańczący Groot i futro jak żywe. Nic dziwnego, że Strażnicy Galaktyki walczą o Oscara za efekty specjalne
Filmy Marvela uwielbiane są za humor, sceny akcji ze świetną choreografią i przede wszystkim rewelacyjne CGI. Docenia to również Akademia, która do Oscara za efekty specjalne nominowała w tym roku dwa filmy Disneya, w tym Strażników Galaktyki vol. 2. Szczegóły pracy nad filmem ujawnił szef zespołu odpowiedzialnego za efekty wizualne.
Christopher Townsend jest weteranem produkcji Marvela. Przed angażem w Strażnikach Galaktyki pracował przy czterech filmach MCU, w tym na planie Iron Mana 3, za którego otrzymał nominację do Oscara. W wywiadzie udzielonym portalowi Digital Trends Townsend opisuje najciekawsze momenty pracy przy drugiej części Guardians of the Galaxy.
Na wielu widzach największe wrażenie zrobiła szalona otwierająca scena filmu, kończąca się tańczącym Grootem. Towsend ujawnił, że prace nad sekwencją były najbardziej pracochłonną częścią filmu:
Kroki taneczne do numeru Baby Groota wymyślała cała ekipa. Reżyser filmu James Gunn kilka razy przedstawiał swoje wyobrażenie, aż w końcu Townsend zapytał, czy może go nakręcić. Za pomocą techniki motion capture taniec Gunna został przeniesiony na ekran w całej okazałości.
Mnóstwo pracy zabrało również stworzenie wiarygodnego futra Rocket Racoona. Technicy nie byli zadowoleni z jego przedstawienia w pierwszym filmie i przy okazji sequelu zaczęli tworzenie modelu od samego początku:
Strażnicy Galaktyki vol. 2 zebrali pozytywne oceny ze strony krytyki i zarobili w kinach aż 863,8 miliona dolarów.
Zostali też nominowani do Oscara w kategorii najlepsze efekty specjalne.
Nie mogłoby się to udać, gdyby nie praca techników odpowiedzialnych za CGI i szalona wyobraźnia reżysera, który przykładał się do najmniejszego szczegółu sztuki filmowej. Fani grupy galaktycznych herosów nie mogą się już doczekać ich roli w Avengers: Infinity War i kolejnej części Strażników Galaktyki.