REKLAMA

Bogacze walczą o tron, ale król nie chce ustąpić. Sukcesja od HBO – recenzja

Sukcesja to wybitny serial opowiadający o losach ludzi tak bogatych, że pieniądze przestają mieć jakiekolwiek znaczenie.

OCENA :
9/10
Sukcesja od HBO: recenzja serialu o bogaczach i przejmowaniu władzy
REKLAMA

Kręcę ostatnio trochę nosem, że nowości serialowe są pełne banałów, ogranych tematów, utartych schematów fabularnych. Powtarzalność nie przekreśla w moich oczach żadnej produkcji, o ile ta potrafi dobrze rozegrać swoje zużyte już karty. Od czasu do czasu wpadają mi jednak w oczy seriale, które wybijają się ponad przeciętność .

REKLAMA

Taką produkcją jest właśnie Sukcesja.

Fabularny opis nie odda tego w całości. Oto jest rodzina, a jej całe życie kręci się w pobliżu nestora rodu, Logana Roya – w którego wciela się doskonale Brian Cox. Jest on założycielem i głową ogromnej korporacji, która zajmuje się dość niebezpiecznymi obszarami biznesu, mianowicie mediami i rozrywką. Fabuła ogniskuje się w pobliżu tytułowej sukcesji, a więc tego, kto otrzyma schedę po medialnym magnacie. Mamy tu całe spektrum bohaterów, z których najważniejszymi graczami są dzieci, aktualna żona i wnuk jego brata. Z grubsza każdy próbuje ugrać coś w relacji z Loganem.

Kluczem do zrozumienia fabuły są tu relacje między rodzeństwem, które cały czas żyje w cieniu ojca. Historia rozpoczyna się tego, że magnat zapowiadał przejście na emeryturę. Jednak pewne rzeczy ulegają zmianie i syn, któremu obiecano przejęcie kierowniczych ról ojca, zostaje na lodzie, a faworyzowana jest ostatnia z żon i aktualna partnerka Roya.

Rozpoczyna się gra o tron, wybaczcie, o sukcesję.

Napisałbym znacznie więcej, bo ta gra jest fascynująca, ale tu musiałbym opisywać wydarzenia, które widzowie zobaczą dopiero za kilka tygodni. Muszę jednak przyznać, że dalej jest tylko lepiej, a relacje między bohaterami nabierają rozpędu. Są sercem serialu i ten mięsień bije tak mocno, że chociaż krew nie leje się strumieniami, próba zdobycia tronu wielkiej korporacji jest znacznie żywsza i brutalniejsza niż najmocniejsza batalistyczna scena.

 class="wp-image-170026"

Sukcesja jasno pokazuje, że na pewnym poziomie zamożności pieniądze przestają się liczyć.

Bo później okazuje się, że kolejne zera nie mają wielkiego znaczenia. O ile saldo pozostaje dodatnie, znacznie istotniejsze stają wpływy, ambicja, możliwość panowania nad wielkimi procesami. Te ostatnie są tak skomplikowane, że wydają się oderwane od rzeczywistości, chociaż w praktyce walka zwierząt o ostatni kawałek upolowanego mięsa różni się od walki o fotel CEO jedynie metodami.

Sukcesję ogląda się niemalże jak dokument. Podkreśla to nawet sposób, w jaki serial został nakręcony. Zdecydowana większość ujęć jest kręcona z ręki. Część z nich sprawia wrażenie niechlujnych, albo inaczej – spontanicznych. Nawet zbliżenia, które pojawiają się, gdy jeden z bohaterów zgromadzonych w pokoju zaczyna mówić, sprawiają wrażenie, jakby pochodziły właśnie z filmów dokumentalnych. Zabieg ten powinien tworzyć uczucie bliskości, bezpośredniości opowiadanej historii. Paradoksalnie sprawia jednak, że problemy bohaterów oglądamy jak przez szybkę.

sukcesja class="wp-image-170029"

Bardzo liczę na to, że Sukcesja przebije się przez wysyp seriali i historii, które, chociaż kuszące, nie niosą ze sobą tego dreszczyku świeżości. W tym wypadku mamy wszystko to, co sprawia, iż nie jesteśmy w stanie oderwać się od ekranu: niesamowitych bohaterów (obsada jest naprawdę wspaniała), postacie tak paskudne, że aż proszą się, aby ich szczerze nienawidzić.

Wszystko to nawet nie potrzebuje politycznego czy społecznego komentarza, bo jak na dłoni widać zepsucie, które niekoniecznie musi wynikać z obrzydliwego bogactwa. Wbrew pozorom bohaterowie są wyjątkowo ludzcy, chociaż ich problemy wydają się oderwane od rzeczywistości zwykłych ludzi.

REKLAMA

Sukcesja bywa trudna w odbiorze, ale kolejne epizody wynagradzają cierpliwość. To jedna z najciekawszych serialowych nowości i warto zanurzyć się w ten osobliwy świat wielkiego biznesu. Na widzów czeka 10 odcinków, które będą pojawiały się co tydzień.

Pierwszy możecie obejrzeć w HBO GO.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-11T20:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T15:59:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T14:50:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T10:25:14+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T09:23:45+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T20:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T16:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T15:36:59+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T14:30:18+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T13:28:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T12:16:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T10:48:37+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T18:03:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T16:43:01+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T15:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T14:19:17+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T11:55:06+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Król Tom Hardy nie bierze jeńców. Strefa gangsterów - recenzja serialu Guya Ritchiego

Na SkyShowtime trafiła jedna z najgorętszych serialowych premier tego roku. "Strefa gangsterów" to produkcja, która na papierze wygląda świetnie, a skład obsady tylko podtrzymuje to wrażenie. Jak wyszło w praniu?

OCENA :
8/10
strefa gangsterow serial recenzja
REKLAMA

Nie czuję się nie wiadomo jakim pasjonatem gangsterskiego kina, natomiast do jego brytyjskiej "sekcji" jestem jakoś mocniej przywiązany. "Peaky Blinders", "Gangi Londynu" - te klimaty są dużo bliższe mojemu sercu. Ucieszyłem się więc na wieść o powstaniu kolejnej produkcji, która zagląda do brytyjskiego półświatka. Optymizm przelał się na rzeczywistość, bowiem "Strefa gangsterów" to rzeczywiście ponadprzeciętna, udana produkcja.

REKLAMA

Strefa gangsterów - recenzja. Rodzinna wojna

Najwięcej czasu spędzamy wewnątrz rodziny Harriganów. Nestorem rodu i głównodowodzącym familijnej organizacji przestępczej jest Conrad (Pierce Brosnan), a jego największym wsparciem w prowadzeniu biznesów i podejmowaniu decyzji - żona Maeve (Helen Mirren). Ich najbardziej zaufanym współpracownikiem jest Harry Da Souza (Tom Hardy) - facet od czarnej roboty. Harriganowie silnie rywalizują o wpływy z inną przestępczą rodziną - Stevensonami. Gdy dojdzie do pewnego zdarzenia z udziałem wnuka Conrada i syna szefa Stevensonów, wojna pomiędzy rodami stanie się kwestią czasu.

Jako, że jesteśmy w świecie gangsterów, nie ma to tamto - przemoc to naturalny rejon, w którym poruszają się postacie. W serialu nie brakuje brutalnych scen walk czy strzelanin, a dzięki porządnej operatorsko-inscenizacyjnej robocie ogląda się je z dużą uwagą. "Strefa gangsterów" sama w sobie jest już dość ciekawymi tworem jeśli chodzi o klimat. Jest osadzona we współczesności i to dość wyraźnie widać, równocześnie roztacza wokół siebie taką nieco (to komplement!) staroświecką aurę. To wciąż świat, w którym liczy się honor rodziny, dotrzymanie słowa i lojalność względem siebie nawzajem. Żeby było jednak jasne - serial nie wygładza żadnego z bohaterów i nie próbuje sprawić, byśmy zapomnieli, że to bezwzględni ludzie gotowi na wiele, by zdobyć lub utrzymać swoją pozycję.

Strefa gangsterów - zwiastun serialu

Hardy jest w swojej kreacji doskonały - to postać wyjątkowo rozgadana, ale przy okazji silnie emanująca grozą i respektem. 

Postaci w uniwersum "Strefy gangsterów" zdaje się być dość sporo. O ile na początku rzeczywiście może być problem z połapaniem się kto jest kim i dla kogo robi, o tyle na przestrzeni kolejnych odcinków to się klaruje już zdecydowanie mocniej. Dzieje się dużo, serial nie cierpi na zbytnie dłużyzny, w blisko godzinnych odcinkach zawiera dość dużo akcji, pojedynczych (całkiem niezłe) twistów, ale też intryg dotyczących m.in. tego, kto wśród Harriganów jest kretem. To produkcja, która korzysta z dość zgranych motywów typowych dla kina gangsterskiego takich jak zdrada, zemsta czy lojalność, ale robi to udanie, przy okazji porzucając komediowość na rzecz dość surowego obrazu. Przyznam, że nie do końca spodziewałem się, że efekt pracy Ronana Bennetta ("Dzień Szakala") i zwłaszcza słynnego Guy Ritchie (reżyser dwóch pierwszych odcinków i producent wykonawczy całości) będzie właśnie taki.

Fabuła dobrze sobie radzi, ale aktorzy w tym serialu to istne perełki. Absolutnym królem ekranu jest Tom Hardy, który w ostatnich latach ma świetną passę, jeśli chodzi o dobór ról. W "Strefie gangsterów" aktor idealnie wpasowuje się w postać kolesia, który nie boi się umoczyć rąk, jest "ministrem spraw wewnętrznych" rodziny Harriganów - posprząta po ich robocie, skutecznie zaszantażuje i spierze kogo trzeba. Panuje praktycznie nad wszystkim, ale coraz trudniej nad swoim domowym życiem. Hardy jest w swojej kreacji doskonały - to postać wyjątkowo rozgadana, ale przy okazji silnie emanująca grozą i respektem. 

Harry da Souza pracuje dla Harriganów - irlandzkiej rodziny, która walczy o utrzymanie przestępczych wpływów w Londynie. Ciężko mi się przyzwyczaić do widoku Pierce'a Brosnana w roli bezwzględnego i cwanego złola, ale nie ma co ukrywać - legendarny aktor prezentuje się bardzo udanie i zdecydowanie daleko mu do ciepłego, empatycznego dziadka. Partneruje mu Helen Mirren, w przypadku której mam podobnie - choć rola przebiegłej i nieoczywistej w swojej postawie Maeve Harrigan nie koresponduje z moim utrwalonym obrazem tej aktorki, ta kreacja również jest bardzo porządna. 

To właśnie tercet Hardy-Brosnan-Mirren trzyma na swoich barkach ten serial, ale gdybym miał wyróżnić kogokolwiek z dalszego planu historii, byłyby to postacie Kevina (Paddy Considine), Eddiego (Anson Boon) i Richiego (Geoff Bell). Reszta niczym mi nie zawiniła, ale nie będę o nich pamiętał zbyt długo. Całkiem ciekawie zarysowano też relację Harry'ego z jego żoną Jan (Joanne Froggatt), która zdaje się wiedzieć o "ciemnej stronie" męża i coraz trudniej przychodzi jej ciche przyzwolenie i bierność wobec tego.

"Strefa gangsterów" to serial, który, jeśli chodzi o sam gatunek kina gangsterskiego, nie czyni w nim większej rewolucji, nie dekonstruuje jego schematów, ale nie musi tego robić. To solidna fabularnie i świetna aktorsko produkcja. Jak robić serial gatunkowy, to tak.

Premierowe dwa odcinki serialu "Strefa gangsterów" są dostępne na platformie SkyShowtime.

REKLAMA

Więcej o ofercie SkyShowtime możecie przeczytać na Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-11T14:50:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T10:25:14+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T09:23:45+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T20:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T16:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T15:36:59+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T14:30:18+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T13:28:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T12:16:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T10:48:37+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T18:03:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T16:43:01+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T15:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T14:19:17+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T11:55:06+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T18:39:02+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Pełna obsada serialu Harry Potter. Porównanie aktorów

Rośnie lista aktorów, którzy wystąpią w serialu "Harry Potter". Max ujawnił właśnie kolejne nazwiska. Sprawdzamy, kto wcieli się w postacie ze słynnej serii i porównujemy z filmowymi kreacjami. Oto pełna obsada produkcji.

harry potter serial obsada
REKLAMA

Nie ma co owijać w bawełnę - decyzja o rozpoczęciu prac nad serialem o Harrym Potterze była śmiała i mocno kontrowersyjna. Tym bardziej, że nie będziemy mieć do czynienia z produkcją pokazującą np. historię domów czarodziejów czy losy Huncwotów - będzie ona bazowała na książkach, na bazie których powstały znane nam filmy z Danielem Radcliffem, Emmą Watson, Rupertem Grintem i pozostałymi.

Showrunnerką nowego projektu została doświadczona w serialowym świecie Francesca Gardiner, a część odcinków wyreżyseruje Mark Mylod, który tę samą funkcję pełnił w "Sukcesji", "The Last of Us" czy filmie "Menu". Widzów zapewne jednak znacznie bardziej interesują nazwiska aktorów, którzy wcielą się w ich ulubione postacie. Oto obsada serialu "Harry Potter".

REKLAMA

Harry Potter - obsada serialu:

REKLAMA

Dominic McLaughlin - Harry Potter

Źródło: Max / kadr z filmowej serii "Harry Potter"

Tytułowy bohater, najpopularniejszy czarodziej na świecie dostał list z Hogwartu (czytaj: twórców serialu). Podobnie jak reszta trojga młodych bohaterów, został wybrany w ramach castingu, choć ma na koncie ekranową obecność w produkcji "Grow". Na poziomie wizualnym zdaje się jak najbardziej pasować na młodego Pottera - pozostaje mieć nadzieję, że zostanie otoczony na planie odpowiednią opieką.

W filmowej serii w Harry’ego Pottera wcielił się Daniel Radcliffe.

Arabella Stanton - Hermiona Granger

Źródło: Max / kadr z filmowej serii "Harry Potter"

Pragnienie jak najlepszej opieki zresztą tyczy się wszystkich młodych aktorów - szczególnie tych, którzy momentalnie padli ofiarą hejtu ze strony fanatyków. Dla młodziutkiej, 11-letniej Stanton, rola Hermiony będzie debiutem w filmowo-serialowym świecie (zagrała już główną rolę w "Matilda: The Musical" na West Endzie) i trzymam kciuki, by ta rola sprawiła jej jak największą frajdę.

W filmowej serii w Hermionę Granger wcieliła się Emma Watson.

Alastair Stout - Ron Weasley

Źródło: Max / kadr z filmowej serii "Harry Potter"

Jeśli chodzi o całą trójkę czarodziejskich urwisów, to właśnie Ron zdaje się być póki co najbardziej bezbłędnie obsadzoną postacią. Alastair Stout, również bez doświadczenia w świecie kina, zdaje się mieć w sobie coś takiego, co sprawia, że patrzysz na niego i wiesz, że sobie poradzi w tej roli. Parafrazując klasyka: rudy się dostał! I życzymy mu jak najlepiej.

W filmowej serii w Rona Weasleya wcielił się Rupert Grint.

John Lithgow - Albus Dumbledore

Źródło: kadr z filmowej serii "Harry Potter"

Dyrektor Hogwartu będący w bliskiej relacji z Harrym Potterem to jedna z najważniejszych postaci całej serii. Potrzebowano do tej roli kogoś doświadczonego i pełnego charyzmy. Dokonano właściwego wyboru - John Lithgow świetnie nadaje się do tej roli. Na przestrzeni swojej bogatej kariery nieraz pokazywał swoją aktorską klasę i wszechstronność. Ten serial ma szansę pozwolić Lithgowowi na dostojne ukoronowanie jego filmografii.

W filmowej serii w Albusa Dumbledore’a wcielili się Richard Harris (części 1–2) i Michael Gambon (części 3–8).

Janet McTeer - Minerwa McGonagall

Źródło: Netflix / kadr z filmowej serii "Harry Potter"

Nie ukrywam, że bardzo mnie cieszy to nazwisko w składzie obsady tego serialu i to przypisane właśnie do postaci profesor McGonagall. To znakomita postać, która przyzwyczaiła nas do tego, że potrafi być stanowcza i szorstka, ale umie też rozróżniać dobro od zła i stoi po stronie tego pierwszego. Janet McTeer emanuje właśnie taką energią, a przedsmakiem była jej piekielnie dobra rola Hery w "Kaosie". Czekam!

W filmowej serii w Minerwę McGonagall wcieliła się Maggie Smith.

Paapa Essiedu - Severus Snape

Ten aktor będzie miał niewątpliwie najtrudniejszą misję. Spotkał go niezasłużony i zmasowany hejt za to, że wcieli się w ikoniczną postać, która w filmach wyglądała zdecydowanie inaczej. Essiedu nie jest nowicjuszem w aktorskim fachu, umie kreować ciekawe postaci i liczę, że w serialu uda mu się to szczególnie mocno.

W filmowej serii w Severusa Snape’a wcielił się Alan Rickman.

Nick Frost - Rubeus Hagrid

 class="wp-image-2733463"
Źródło: kadr z filmowej serii "Harry Potter" /

Tutaj mamy za to odwrotną sytuację - to nazwisko w obsadzie wywołało zachwyt fanów. Robbie Coltrane niewątpliwie podniósł poprzeczkę wysoko, ale Nick Frost zapowiadał, że nie zamierza go kopiować. Na poziomie wyglądu wydaje się świetnie pasować, w przypadku aktorstwa też bym się nie przejmował. Za chwilę zobaczymy go w "Jak wytresować smoka", więc tam może doznamy przedsmaku tego, co spotka nas w serialu.

W filmowej serii w Rubeusa Hagrida wcielił się Robbie Coltrane.

Luke Thallon - Quirrell

Źródło: Max / kadr z filmowej serii "Harry Potter"

To aktor, który ani w filmie, ani w serialu jeszcze nie zaszczycił swoją grą. ma jednak bogate doświadczenie w teatralnych spektaklach na West Endzie, Broadwayu, w tym roku wcielił się również w rolę Hamleta. Jest uznawany za jednego z najzdolniejszych aktorów brytyjskiego teatru. To zobowiązuje!

W filmowej serii w Quirinusa Quirrella wcielił się Ian Hart.

Paul Whitehouse - Argus Filch

Źródło: Fred Duval / Shutterstock / kadr z filmowej serii "Harry Potter"

Co ciekawe, ten aktor ma za sobą już filmowy debiut w Potterowym uniwersum. W "Więźniu Azkabanu" Whitehouse odegrał sir Cadogana, jedną z postaci z obrazu. Jego powrót do serii jest równoznaczny z awansem - aktor wcieli się w szkolnego woźnego, ikonicznego Argusa Filcha. Mówiąc wprost: widzę to, a pamiętając aktora z "Przebudzenia dusz", jestem spokojny.

W filmowej serii w Argusa Filcha wcielił się David Bradley.

Bertie Carvel - Korneliusz Knot

Źródło: Loredana Sangiuliano / Shutterstock / kadr z filmowej serii "Harry Potter"

Najpierw premier Wielkiej Brytanii, teraz minister magii. Powodzi się panu Bertiemu Carvelowi! Aktor ma doświadczenie w krajowych produkcjach odcinkowych - ostatnio bardzo udanie wcielał się w Tony'ego Blaira w serialu "The Crown". Knot w jego wydaniu ma być postacią drugoplanową, która regularnie będzie powracać na przestrzeni serialu - należy się więc przygotować na dłuższą obecność tego aktora w serialu.

W filmowej serii w Korneliusza Knota wcielił się Robert Hardy.

Johnny Flynn - Lucjusz Malfoy

Źródło: kadr z filmu "Wykopalisko" / kadr z filmowej serii "Harry Potter"

Jeden z bardziej wyczekiwanych castingów, jeśli chodzi o postacie z uniwersum Harry'ego Pottera. Zimny, okrutny, a zarazem cyniczny i tchórzliwy Lucjusz Malfoy to postać, której Jason Isaacs nadał wyjątkowego sznytu. W jego buty wchodzi Johnny Flynn, który ostatnio przeżywa dobry aktorski czas - zagrał jedną z głównych ról w netfliksowskim "Ripleyu", a także w "Jednym życiu", gdzie wcielał się w młodszą wersję postaci granej przez Anthony'ego Hopkinsa. Ma w sobie talent i wizualny magnetyzm - da radę.

W filmowej serii w Lucjusza Malfoya wcielił się Jason Isaacs.

Lox Pratt - Draco Malfoy

Źródło: HBO / kadr z filmowej serii "Harry Potter"

Kolejny młody aktor, który niesie na swoich barkach wielką odpowiedzialność - Draco Malfoy to jedna z najciekawszych postaci serii. Największy wróg Harry'ego, bezwzględny, ale im dalej w las, tym bardziej rozedrgany i rozdarty. Wyglądem pasuje do swojej roli, wierzę, że twórcy umiejętnie go pokierują i będziemy świadkami dobrego aktorstwa tego chłopaka.

W filmowej serii w Draco Malfoya wcielił się Tom Felton.

Więcej o serialu o Harrym Potterze przeczytacie na Spider's Web:

Daniel Rigby - Vernon Dursley

Źródło: Netflix / kadr z filmowej serii "Harry Potter"

Pamiętając obrazek Richarda Griffithsa (dobrego, ale siłą rzeczy karykaturalnego) jako Vernona, najnowszy odtwórca tej roli może dziwić przede wszystkim ze względu na wiek - Daniel Rigby ma "zaledwie" 43 lata. Pora na nową interpretację tej postaci i wierzę, że Rigby ją nam dostarczy.

W filmowej serii w Vernona Dursleya wcielił się Richard Griffiths.

Bel Powley - Petunia Dursley

Źródło: "Wyznania nastolatki" / kadr z filmowej serii "Harry Potter"

Kolejny wybór castingowy, który należy określić jako świetny. Powley na pierwszy rzut oka idealnie pasuje do postaci Petuni, nie sprawiając wrażenia kopii swojej poprzedniczki na tym stanowisku. Ma również doświadczenie - ostatnio można było ją oglądać w roli Sandry Westgate w applowskich "Władcach przestworzy". Czekam na tę rolę.

W filmowej serii w Petunię Dursley wcieliła się Fiona Shaw.

Katherine Parkinson - Molly Weasley

Źródło: Featureflash Photo Agency / Shutterstock / kadr z filmowej serii "Harry Potter"

Znaną twarz nadopiekuńczej do granic Molly Weasley będzie trudno zastąpić. Nie ma jednak rzeczy niemożliwych, zwłaszcza mając w obsadzie Katherine Parkinson - angielską aktorkę i komiczkę, znaną najbardziej z sitcomu "Technicy-magicy". Czuję, że Molly jest w dobrych rękach.

W filmowej serii w Molly Weasley wcieliła się Julie Walters.

Sienna Moosah - Lavender Brown

Źródło: Max / kadr z filmowej serii "Harry Potter"

Jak pamiętamy z filmów, Lavender stała się istotniejszą postacią dopiero w okolicy "Księcia Półkrwi", kiedy to spotykała się z Ronem. Zobaczymy, co twórcy szykują dla tej postaci na jej dużo wcześniejszym etapie, dziecięcym etapie.

W filmowej serii w Lavender Brown wcieliła się Jessie Cave.

Alessia Leoni - Parvati Patil

Źródło: HBO / kadr z filmowej serii "Harry Potter"

Kolejna drugo-, a może i trzecioplanowa postać, która w filmach przewijała się czasami (wraz z siostrą bliźniaczką), ale również musiała czekać na swoją kolej by nieco zabłysnąć - ten moment przypadł na "Czarę Ognia". Czy tutaj będzie podobnie?

W filmowej serii w Parvati Patil wcieliła się Shefali Chowdhury.

Leo Earley - Seamus Finnegan

Źródło: Max / kadr z filmowej serii "Harry Potter"

Tego gagatka znamy wszyscy. Naczelny pirotechnik Hogwartu ze skłonnością do porażek w tym zakresie, młody Gryfon, który pomimo wątpliwości ostatecznie staje po jednej stronie z Harrym. Ciekawa postać, może trochę niedoceniona. Jest okazja, żeby to nadrobić!

REKLAMA

W filmowej serii w Seamusa Finnegana wcielił się Devon Murray.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-11T15:59:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T14:50:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T10:25:14+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T09:23:45+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T20:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T16:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T15:36:59+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T14:30:18+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T13:28:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T12:16:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T10:48:37+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T18:03:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T16:43:01+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T15:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T14:19:17+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T11:55:06+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Nowy polski serial Netfliksa jest kiepski. Ale jest też dobry. Aniela - recenzja

Seans „Anieli” - nowego polskiego serialu Netfliksa w reżyserii Kuby Czekaja i nagrodzonego Emmy Jakuba Piątka - to dziwne doświadczenie. Niemało tu kreatywności, zabiegów i rozwiązań raczej niespotykanych w rodzimym kinie - niestety, są one często rozwadniane przez scenopisarskie wpadki, banały i uproszczenia. Właściwie wszystko tu jest nierówne, a jednak potrafi zaabsorbować.

OCENA :
5/10
aniela serial netflix recenzja opinie
REKLAMA

Zaczyna się od zatrzymania przez policję. Tytułowa Aniela (w tej roli świetna Małgorzata Kożuchowska) to stereotypowa do bólu reprezentantka klasy wyższej - niekalająca się pracą utrzymanka, operująca olbrzymimi sumami pieniędzy. Przynajmniej do czasu, gdy jej mąż, Jan (Jacek Poniedziałek), nie wraca z kolejnej uduchowionej podróży do Afryki, podczas której podjął decyzję o rozwodzie i powrocie do miłości z czasów liceum, piosenkarce Zofii.

Na zorganizowanym specjalnie dla niego przez Anielę wernisażu, Jan w ramach przywitania informuje o nowej ścieżce życia nie tylko żonę, lecz także całą zebraną tam śmietankę. Wówczas nasza bohaterka pęka - chwyta nieduży nóż i zadaje nim mężowi kilka ciosów, boleśnie go raniąc. Na oczach wszystkich.

Jakiś czas później Jan proponuje Anieli ugodę: nie wniesie oskarżenia, jeśli ta zgodzi się na rozwód i nie uszczknie ani grosza z jego majątku. Jest też zobowiązana znaleźć pracę, jeśli nie chce, by ograniczono jej kontakty z nastoletnią córką. Przywykła do największych luksusów kobieta - nieogarnięta, wręcz kreskówkowo nieporadna (na tyle, że przerasta ją techniczny aspekt kasowania biletu w autobusie) - wspierana przez skromną przyjaciółkę i jej siostrę bliźniaczkę musi zmierzyć się z burą codziennością blokowisk, patologicznego sąsiedztwa i pozbawionej perspektyw młodzieży. Zrobi wszystko, by odzyskać dawne życie i odzyskać opiekę nad córką.

REKLAMA

Aniela - recenzja serialu Netfliksa

Idea jest prosta: dryfująca na oceanie blichtru bohaterka nagle zaczyna się topić. Po bolesnym upadku ze szczytu społecznej drabiny musi zaadaptować się do nowych warunków - bolesnej rzeczywistości, która da jej popalić, ale i obdaruje ją czystością spojrzenia. To znaczy: zerwie klapki z oczu, pozwoli zrozumieć pojęcie społecznej niesprawiedliwości, które wcześniej było dla niej bezwartościowym sloganem. Nie jest to motyw zbyt świeży, nie odkrywa też przed widzem żadnych nieoczywistych spostrzeżeń czy wniosków.

„Aniela” stoi raczej wątkami pobocznymi - przede wszystkim relacjami, które bohaterka nawiązuje z ludźmi, na których niegdyś nawet by nie spojrzała, a jeśli już, to z pogardą lub - w najlepszym wypadku - z niechęcią. Bohaterowie drugiego planu, przedstawiciele grupy, którą sfery Anieli nazwałyby „nizinami”, wypadają tu najciekawiej: pomiędzy rażącymi stereotypami (o tym więcej zaraz) przebijają się realne bolączki, frustracje, nieustające zmagania o to, by choć na moment, choć odrobinę poprawić swój byt. 

Aniela

Niestety, wspomniana stereotypizacja jest olbrzymim problemem serialu Netfliksa. Niezależnie czy mowa o małoletnich zadymiarzach, rozpuszczonym i dwulicowym szkolnym raperze-bananowcu (jakkolwiek szanuję aluzję do Matczaków!) czy bogolu w kryzysie wieku średniego, zazwyczaj mamy do czynienia ze społecznymi kliszami. Prawdopodobnie twórcy zamierzali te stereotypy obnażyć i obśmiać, jednak sposób, w jaki to robią, nie wystarcza. Dowcip zbyt często bywa nietrafiony, wtórny i wręcz cringe’owy, co w efekcie nie rozpościera przed widzem karykatury, a raczej wykoślawiony portret.

REKLAMA

Słowem: satyra w „Anieli” trafia tylko czasem.

Przez większość czasu jest toporna, banalna i najzwyczajniej w świecie nieudana. Najlepiej działa wtedy, gdy nagle wbija szpilę tam, gdzie się tego nie spodziewamy - w przebudzoną męskość służącą jako zwykła fasada dla paskudnego mentalu, w sloganowy feminizm (którego najpiękniejsze, najbardziej wartościowe oblicze pokazuje dopiero z czasem), w fascynacje uprzywilejowanych. Potrafi zrobić to dobrze.

Główny motyw - klasowość - w momentach, w których drwi sobie z odklejki Anieli, bywa faktycznie zabawny, ale w 2025 r., gdy światowe kino zdążyło nas już zmęczyć pozornym szturchaniem bogaczy patykami (pozornym, bo wpisującym się w kapitalistyczny realizm, w propagowanie antykapitalistycznych idei, które w gruncie rzeczy i tak nie kwestionują systemu), raczej nie robi na nikim wrażenia. „Aniela” ze swoją prościutką parodią jest nawet nie tyle spóźniona, co niespecjalnie interesująca.

Z drugiej strony - na naszym gruncie to wciąż relatywna świeżyzna, a rodzime kino potrzebuje, by ktoś w nim te szlaki poprzecierał. Trudno mi zatem jednoznacznie krytykować „Anielę” za obrany kierunek, tym bardziej, że - mimo wielu wad - potrafi pozytywnie zaskoczyć. Również artystycznie, bo mówimy o produkcji satysfakcjonującej (i ciekawie eksperymentalnej!) wizualnie i muzycznie. Błyszczy również burząca co i rusz czwartą ścianę Kożuchowska w jednej z najbardziej wyróżniających się ról w całej swojej karierze.

Nie jest to krzywe zwierciadło na tyle błyskotliwe i brawurowe, by budzić silne emocje (choć podejrzewam, że publiczność po seansie i tak będzie mocno podzielona) - parodiuje naszą codzienność w nieco zbyt naiwny sposób - ale nie brakuje mu dobrych intencji, ciekawych pomysłów, wyróżników (na tle współczesnych polskich seriali) i zapadających w pamięć scen. Generuje zbyt wiele wątków, nakłada zbyt wiele warstw ironii, ale umiejętnym ograniem absurdu zyskuje autorski sznyt. I jak tu nie mieć mieszanych uczuć? To projekt, który potrafi wciągnąć, by chwilę później zmęczyć. I powtórzyć cykl. Można zatem powiedzieć, że efekt pozostawia sporo do życzenia, ale cieszy mnie, że podjęto tak spektakularną próbę. Czekam na kolejne.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-11T10:25:14+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T09:23:45+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T20:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T16:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T15:36:59+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T14:30:18+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T13:28:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T12:16:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T10:48:37+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T18:03:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T16:43:01+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T15:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T14:19:17+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T11:55:06+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T18:39:02+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T14:02:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA