REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Szok! Kino Almodóvara coraz bardziej mnie nudzi

Pedro Almodóvar to niewątpliwy skarb kina autorskiego. Zgadzam się z Tarantino, że tylko on tworzy obecnie prawdziwy, pełny emocji melodramat. „Przerwanym objęciom” niestety daleko do jego najwybitniejszych dzieł.

12.04.2013
18:00
Szok! Kino Almodóvara coraz bardziej mnie nudzi
REKLAMA
REKLAMA

Kiedy w filmie Hiszpana pojawia się Penélope Cruz, od razu jeszcze bardziej zyskuje on w moich oczach. Seksowna Latynoska nie przysłoni mi jednak konstruktywnej oceny. Oglądając „Przerwane objęcia” (2009) zdałem sobie sprawę, że jednak nieco nudzą mnie ciągle przetwarzane przez autora schematy fabularne. Zrozumiałem, jak dobrym krokiem ze strony Almodóvara było stworzenie, tak innej od jego poprzednich produkcji, „Skóry, w której żyję”.

W „Przerwanych objęciach” Almodóvar po raz kolejny raczy nas swoim ekshibicjonizmem. Bohaterem produkcji czyni bowiem byłego reżysera i tworzy fabułę „o filmie w filmie w ramach filmu”, co przypomina chociażby „Zwiąż mnie”. Jestem zaskoczony, że formuła, jaką proponował Hiszpan, stopniowo coraz bardziej męczy. Penélope Cruz gra rolę sekretarki Leny, która w podziękowaniu za uratowanie jej chorego ojca, spotyka się z milionerem Ernesto. Nie darzy go jednak jakimkolwiek uczuciem. Marzy jej się kariera aktorska i kiedy dostaje od reżysera Mateo (znany z „Oczu Julii” Lluís Homar) rolę, zakochuje się w nim. Kochanek pięknej kobiety zaczyna coś podejrzewać i zleca synowi jej szpiegowanie.

Przerwane objęcia
REKLAMA

Podobnie jak w „Złym wychowaniu”, przechodzimy od świata realnego do tego z planu filmowego Mateo. Ale nie wykorzystano dobrze potencjału takiego rodzaju narracji – stanowi ona wręcz nieotwierający praktycznie jakichkolwiek drzwi wytrych. To, że przykładowo Lena jest charakteryzowana na Audrey Hepburn i Marilyn Monroe, stanowi niewiele więcej jak tylko mało wnoszącą zabawę z widzem.

„Przerwane objęcia” to najsłabszy film Hiszpana, jaki dotychczas widziałem. Pozbawiono go siły wyrazu charakterystycznej dla „Volvera” czy wspomnianego „Złego wychowania”. Sytuację jeszcze bardziej pogorszyło ciągłe przetwarzanie tego, co już doskonale znane. A nawet rola zwykle znakomitej, ognistej Penélope Cruz wydała mi się nijaka. Trochę miałkie to kino jak na nazwisko Almodóvar.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA