Szykujcie się na przemoc w kobiecym wydaniu. Nadchodzi serialowe „Szybciej, koteczku! Zabij! Zabij!”
Kultowe „Szybciej, koteczku! Zabij! Zabij!” doczeka się serialowej wersji. Drapieżne tancerki go-go zaatakują wasze telewizory dzięki firmie producenckiej gwiazdora „The Walking Dead” i AMC Studios.
„Panie i panowie, witajcie w przemocy (...)” - po rozpoczynającej się od tych słów krótkiej inwokacji o przemocy i jej kobiecym wydaniu na publiczność w latach 60. czekała prawdziwa bomba. Oto trzy wyuzdane tancerki go-go wprowadzają chaos, gdziekolwiek się nie pojawią. Jedna z nich zabija napotkanego przypadkiem chłopaka i będzie musiała zastanowić się, co zrobić z jego dziewczyną. Razem trafią w końcu na pewne ranczo, gdzie dojdzie do brutalnej wojny płci.
Widzowie nie byli gotowi na przygotowaną dla nich przez Russa Meyera transgresję, więc „Szybciej, koteczku! Zabij! Zabij!” okazało się klapą komercyjną. Krytycy omijali film szerokim łukiem, a jeśli już go zobaczyli, to wyżywali się a nim, uznając za kolejny „skin flick” w karierze reżysera, który upodobał sobie jak najczęstsze pokazywanie kobiecych piersi.
Russ Meyer kochał kobiece ciała i dawał temu wyraz, na każdym kroku eksponując walory fizyczne swoich bohaterek.
W „Szybciej, koteczku! Zabij! Zabij!” ten charakterystyczny dla reżysera styl zostaje wzbogacony scenami szaleńczej jazdy samochodem i fizycznej przemocy. Dopiero po latach takie podejście zostało docenione i dzisiaj jest to film kultowy. Poza tym znalazł uznanie w oczach Johna Watersa, czy Quentina Tarantino, którzy nigdy nie ukrywali swoich inspiracji produkcją. Jej fanem jest też Norman Reedus.
Oglądałem film Russa Meyera jeszcze jak byłem dzieckiem. Chodziłem wtedy do szkoły w koszulce z „Szybciej, koteczku! Zabij! Zabij!”. Można powiedzieć, że styl Russa wywarł na mnie wielkie wrażenie i jestem podekscytowany, mogąc opowiedzieć tę historię na nowo dla współczesnej publiczności
- aktor zdradził portalowi Deadline.
Dokładnie tak. Norman Reedus będzie maczał palce w nowej wersji filmu. Firma producencka gwiazdora „The Walking Dead” Bigbaldhead Production do spółki z AMC Studios realizuje serialowe „Szybciej, koteczku! Zabij! Zabij!”. Projekt jest na bardzo wczesnym etapie rozwoju, więc na razie wiadomo jedynie, że będzie hołdem złożonym oryginałowi. Nie znamy żadnych szczegółów dotyczących fabuły czy obsady.
Oczywiście, malkontenci mogą marudzić, że będzie to całkiem niepotrzebny remake.
Film Meyera do dzisiaj robi wrażenie i ogląda się go z zapartym tchem, dostając zadyszki od pędzącej na łeb na szyję akcji i pocąc się na widok bohaterek. Pal licho szowinistyczne teksty padające z ust przykutego do wózka staruszka, czy konserwatywny wydźwięk ostatnich scen. Na szalejącą na ekranie Turę Satanę w roli drapieżnie seksualnej Varly można patrzeć w kółko i bez końca. „Szybciej, koteczku! Zabij! Zabij!” jest więc idealne dokładne w takiej formie w jakiej powstało. Przed twórcami otwiera się jednak może możliwości.
W końcu czy może być lepszy czas na reinterpretację „Szybciej, koteczku! Zabij! Zabij!” niż dzisiaj, kiedy to jesteśmy już oswojeni z silnymi kobiecymi bohaterkami, a ruch #MeToo odcisnął swoje piętno na całym Hollywood? Być może w 1965 roku ludzie nie byli jeszcze gotowi na tę historię. Dzisiaj już jesteśmy. Oby tylko twórcy nie dali się zwariować politycznej poprawności i oddali ducha eksploatacyjnego klasyka Russa Meyera. Jeśli tak się stanie czeka nas ostra jazda bez trzymanki.