REKLAMA

Ta straszna kobieta i Król Julian u Kuby Wojewódzkiego

W tym niezbyt porywającym sezonie trafił nam się naprawdę przenudny odcinek. A fani prognozowali, że będzie ciekawie i ambitnie, w końcu na kanapie zasiadł sam Król Julian, bardziej znany (mnie osobiście) jako posterunkowy z Rodziny Zastępczej. 

Ta straszna kobieta i Król Julian u Kuby Wojewódzkiego
REKLAMA
REKLAMA

Choć na kanapie Kuby Wojewódzkiego siedziała już Frytka, Natalia Siwiec czy Doda, naprawdę mało który z gości pozostawił tak kiepskie wrażenie jak aktorka Joanna Moro. Opowiadała ona o swojej niedawnej roli w "Annie German", choć rozmowa niestety ograniczała się do kilku krótkich wypowiedzi ze strony bohaterki programu. Niestety, ale trudno było oprzeć się wrażeniu, że najzwyczajniej nie miała do powiedzenia ani nic ciekawego, ani nawet nic głupiego.

Ot, taka "nienachalna inteligencja", co zresztą w pewnym momencie wytknął zdaje się sam nieco podirytowany prowadzący. Irytowały również gwiazdorskie maniery i chyba mimo wszystko niczym nieuzasadniona zarozumiałość w głosie raczej mało znanej w Polsce aktorki. Wszystko to sprawiło, że po emisji pozostawiła bardzo złe wrażenie, niesmak i zmarnowała kilkanaście minut czasu antenowego.

Programu niestety nie uratował też Jarosław Boberek. Być może Kuba Wojewódzki zatracił trochę umiejętność robienia wraz z gośćmi show, ale również aktor znany ze swoich dubingowych umiejętności nie oczarował w tej dyskusji. Nie brakło kilku gorzkich żali na temat tego, że aktorzy dubingowi są traktowani w Polsce jako drugoligowi, środowisko trochę nimi gardzi.

REKLAMA

Doszło do kilku wzmianek o tym jak to jest być Kaczorem Donaldem, Królem Julianem i jeszcze wieloma innymi bohaterami, licznych prezentacji umiejętności, ale zabrakło jakiejś ciekawej, głębokiej dyskusji (na luzie) i widowiska. W pamięci mam jeszcze odcinki jak te z Jackiem Braciakiem, który wchodził i w 20 minut wygrywał sympatię widzów, która mimo epizodycznych ról, trwa do dziś.

Marudzę od początku sezonu, że jakieś te odcinki w tym roku bez dawnego blichtru, smaku i polotu. Przyznam szczerze, że nigdy się tak nie nudziłem podczas oglądania Kuby Wojewódzkiego i czasem, nawet rzucając okiem na starsze fragmenty sprzed nawet nie lat, ale kilkunastu miesięcy, ze smutkiem stwierdzam, że to nie ja jestem tym, który się zmienił w tej relacji widz-autor. Najgorzej jest chyba jednak z samymi gośćmi, którzy smęcą niemiłosiernie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA