REKLAMA

Pilot "The Bastard Executioner" nie był tak dobry, jak się spodziewałem, ale i tak niecierpliwie czekam na nowy odcinek

"The Bastard Executioner" to serial, o którym mało kto w ogóle słyszał, do czasu, aż w sieci pojawił się jego pierwszy teaser. Trwający raptem trzydzieści sekund materiał skutecznie podkręcił zainteresowanie tą produkcją, obiecując efektowne i krwawe widowisko. Pilot nie spełniał wszystkich pokładanych w nim nadziei, a mimo to nie mogę się doczekać dzisiejszej premiery drugiego odcinka.

Pilot The Bastard Executioner nie był tak dobry, jak się spodziewałem, ale i tak niecierpliwie czekam na nowy odcinek
REKLAMA
REKLAMA

"The Bastard Executioner" zadebiutował w ubiegłym tygodniu długim, dwuczęściowym pilotem. Te ponad półtorej godziny spędzone z serialem nastroiło mnie do niego bardzo pozytywnie, nawet pomimo pewnych mniej i bardziej widocznych wad. Jest brutalnie, dynamicznie, a przede wszystkim - ciekawie. I choć - jeśli poziom nie podniesie się w kolejnych odcinkach - produkcja ta nie ma co liczyć na laury i nagrody w jakiejkolwiek kategorii, to o ile tylko nie obniży lotów, może zapewnić widzom sporo przyjemnej rozrywki.

Akcja serialu, luźno umiejscowiona w realiach historycznych, rozgrywa się w XIV-wiecznej Walii. Zdradzony i pokonany w bitwie rycerz armii króla Edwarda I, Wilkin Brattle, któremu cudem udało się wyjść cało z potyczki, zaszywa się na niewielkiej walijskiej wsi, poprzysięgając sobie już nigdy więcej nikogo nie zabić. Wiedzie spokojne życie, od czasu do czasu prześladowany potwornymi wizjami ze swojej przeszłości. Gdy jednak nakładane przez władającego okolicą angielskiego barona podatki stają się nie do zniesienia, uciemiężeni wieśniacy zmuszeni są napadać na poborców podatkowych. Jednej z band przewodzi Brattle. Baron planuje ukrócenie tych napaści, a dzięki korzystnemu dla niego zbiegowi okoliczności, pojawia się ku temu znakomita sposobność.

the bastard executioner 3

Tak z grubsza przedstawia się fabuła pierwszej części pilotażowego odcinka. Wątków jest w nim całkiem sporo, bo oprócz wymienionych mamy też między innymi postać machiawelicznego szambelana, wprawnie manipulującego baronem, tajemniczą uzdrowicielkę, której nieustannie towarzyszy milczący, zamaskowany sługa, czy intrygującą małżonkę barona, jawiącą się jako totalne przeciwieństwo swojego męża, okrutnika.

I choć można narzekać, że w "The Bastard Executioner" czuć niski budżet, sceny batalistyczne wypadają dość chaotycznie, a elementy mistyczno-magiczne, które pojawiają się tu od czasu do czasu, bywają żenujące. To wszystko prawda, lepiej pod tym kątem prezentował się chociażby "Marco Polo" od Netfliksa, nie wspominając już o znakomitym "Spartacusie" od Starz. Ale wiecie co? To wcale nie odbiera przyjemności z seansu.

the bastard executioner 4

To serial lekki, pomimo obecności elementów przeznaczonych raczej dla widzów dorosłych - przemocy i seksu, z wyraźnie nakreślonymi i archetypicznymi postaciami, w którym z góry wiadomo, kto jest tym dobrym, a kto pełni rolę szwarccharakteru. "The Bastard Executioner" ewidentnie nie ma ambicji, by stać się kolejną telewizyjną superprodukcją w typie "Gry o tron". O jego kolejnych odcinkach nie będzie dyskutował niemal cały Internet, a w przyszłym roku - o ile nie doczekamy się drugiego sezonu - mało kto już będzie o nim pamiętał.

Wciąż jednak to całkiem udana produkcja, którą z pewnością polubią fani średniowiecznych klimatów, efektownych ujęć (z naciskiem na ujęcia wszelkiego rodzaju egzekucji) i zgrabnych fabuł. Bo choć w swojej istocie jest póki co dość banalna, historia opowiedziana w "The Bastard Executioner" potrafi wciągnąć i podtrzymać zainteresowanie widza.

REKLAMA
the bastard executioner 2

I dlatego właśnie niecierpliwie oczekuje dzisiejszej premiery drugiego odcinak - raz, że ciekawi mnie, jak to wszystko się rozwinie i w jakim kierunku podąży fabuła serialu, dwa, że zwyczajnie liczę na kilkadziesiąt minut solidnej rozrywki.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA