REKLAMA

Nudzi cię Star Trek: Discovery? The Orville może być ciekawą alternatywą

Musieliśmy czekać wiele lat na Star Trek: Discovery. Przez ten czas nie było w telewizji absolutnie nic ciekawego z tego uniwersum. Seth MacFarlane postanowił nam nieco osłodzić oczekiwanie. Efekt jest… przedziwny.

The Orville w Polsce
REKLAMA
REKLAMA

Orville to dziwny serial. Nie może się zdecydować czy jest komedią i parodią, czy też całkiem poważnym science-fiction. Nie każdemu ta dziwna mieszanka może przypaść do gustu, nie da się jednak ukryć, że notowania tego serialu wyłącznie rosną. I ma już na tyle liczną bazę fanów, że wytwórnia Fox zatwierdziła drugi sezon do produkcji.

The Orville został napisany przez Setha MacFarlane’a, którego znacie z kreskówki Głowa rodziny (Family Guy) z filmów aktorskich o gadającym miśku Tedzie. Również i w przypadku Orville MacFarlane pracuje zarówno za kamerą – nadzorując całą produkcję – jak i przed nią, wcielając się w główną postać, a wiec kapitana Eda Mercera.

Serial w oczywisty sposób wzoruje się na Star Trek: Następne pokolenie i nawet nie próbuje tego ukrywać. Nie jest to w żadnym razie produkcja umieszczona w startrekowym uniwersum, ale nawiązania są oczywiste.

Humor odróżnia Orville od Star Treka.

Jeżeli podoba wam się poczucie humoru MacFarlene’a - a mnie ono bardzo odpowiada - to nieraz na głos roześmiejecie się również i podczas Orville. Ten sam rodzaj sarkastycznego komizmu pojawia się w Orville w ilościach masowych. To jednak nie jedyne, co przyciąga widzów przed telewizory.

The Orville to również bardzo radosna wizja przyszłości, podobna do tej optymistycznej wykreowanej przez Gene’a Roddenberry’ego. Na dodatek Orville jest znacznie bardziej przystępny. Nie trzeba tu znać historii całego uniwersum, jego smaczków, polityki i tak dalej. Orville można oglądać w zasadzie od środka, a i tak szybko się pojmie, o co w tym wszystkim chodzi.

Podobieństw pomiędzy The Orville i Star Trekiem jest cała masa.

The Orville zupełnie nie przypomina tego, jak kręci się nowoczesne seriale. Nie ma w nim ani grama mroku. Opowieść się nie zazębia na 15 poziomach. Odcinki nie kończą się cliffhangerami. Tak na dobrą sprawę, to w znikomy sposób są ze sobą połączone. Jest lekki i kolorowy. A więc dokładnie tak, jak stare odcinki Star Treka. I zupełnie inaczej od aktualnie emitowanych Star Trek: Discovery.

REKLAMA

Czy to oznacza, że jest lepszy lub gorszy od Discovery? Tu wiele zależy od naszych własnych preferencji. Miałem przyjemność obejrzeć już kilka odcinków The Orville i… nie za bardzo mi się chce włączać kolejne. Ja chyba jednak wolę ten nowoczesny serialowy styl. Jeżeli jednak tęsknisz za formą Star Trek: Następne pokolenie, to – wyłączając dużo większą dawkę zawartego humoru – The Orville powinien ukoić tę tęsknotę i zapewnić ci dużo przyjemności.

W Polsce serial jest już dostępny. Jego emisję rozpoczęła telewizja Fox.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA