REKLAMA

Jednego w nowym sezonie "The Walking Dead" kompletnie nie rozumiem. Może wy mi to wytłumaczycie

"The Walking Dead" to masa bohaterów o zróżnicowanych charakterach, poglądach i reakcjach. Część z postaci rozumiem doskonale, część nieco mniej, ale jednej nie rozumiem ani trochę. Może wy wytłumaczycie mi, o co chodzi z Carol.

W ogóle nie rozumiem, o co chodzi z Carol w serialu "The Walking Dead"
REKLAMA
REKLAMA

Carol Peletier to bohaterka, która w świecie "The Walking Dead" przeszła gigantyczną metamorfozę. Być może największą ze wszystkich dotychczas poznanych postaci. Kobieta zamieniła się z ofiary przemocy domowej w prawdziwego survivora, radzącego sobie z bronią palną, bronią białą, przetrwaniem, infiltracją i dyplomacją. A potem stało się coś bardzo dziwnego.

Pod koniec minionego sezonu "The Walking Dead" w Carol nastąpiła kolejna przemiana.

Po tym, jak kobieta wyewoluowała w niemal bezbłędną maszynę do zabijania, Carol ponownie dopadła jej ludzka strona. Pojawiły się wyrzuty. Pojawiły się opory przed zabijaniem. Z efektywnego członka drużyny, Carol zamieniła się w osobę z wyraźnymi problemami. Osobę, która nie do końca radzi sobie z otaczającą ją rzeczywistością.

Rozwiązaniem Carol była ucieczka. Najpierw z Aleksandrii, z dala od Ricka i jego ekipy. Potem bohaterka ląduje w nowej osadzie - Królestwie. Stąd również musi się wyrwać, nie zostając w obozie nawet na bezpośrednią prośbę lidera - czarnoskórego Ezekiela. Przez cały ten czas kobietę dręczą omamy, zwidy i urojenia. Carol „widzi” rzeczy, których nie ma, sylwetki zombie mylą się jej z sylwetkami ludzi, kobieta od czasu od czasu traci przytomność.

the-walking-dead-carol-2 class="wp-image-76355"

Przyznam, że zupełnie nie rozumiem jej postępowania.

Jestem w stanie zaakceptować, że kobieta nie chce dłużej zabijać. Być może dopadły ją wyrzuty sumienia. Być może obudziła się jakaś część jej świadomości, która została wcześniej zakopana wraz ze śmiercią córki. Nie jestem psychologiem, nie znam się, ale wydało mi się to akceptowalne i spójne.

Jeżeli jednak kobieta nie chce zabijać, dlaczego opuszcza Aleksandrię i wyrusza w podróż? Przecież to właśnie na szlaku, pełnym żywych trupów i zdesperowanych, głodnych ludzi, konieczność zabijania jest największa. To poza murami osady czyha najwięcej wyzwań i niebezpieczeństw. Przecież nic nie stało na przeszkodzie, aby Carol po prostu zaszyła się w jednym z pięknych domów Aleksandrii i wiodła życie na tyle spokojne i normalne, na ile to możliwe.

Zakładając jednak, że ekipa Ricka kojarzyła się kobiecie z jej własnymi grzechami i czynami, przyjmijmy, że kobieta potrzebowała zmiany. Ruszyła w podróż, po czym znalazła się w Królestwie. Zupełnie nowej osadzie, silnie nastawionej na produkcję żywności. Nie wiem, gdzie w opanowanych przez zombie Stanach Zjednoczonych można znaleźć lepsze miejsce na wyciszenie.

the-walking-dead-carol-3 class="wp-image-76354"

Jasne, szefem Królestwa jest posiadacz tygrysa podający się za króla. To może budzić wątpliwości, używając delikatnego określenia. Czy jednak takich wątpliwości nie budzi Rick, który w ciągu sekundy potrafi zamienić się z rozsądnego przywódcy w obłąkanego zabójcę o rozszalałym spojrzeniu? W świecie "The Walking Dead" nie ma już czegoś takiego jak normalność.

REKLAMA

Króle Ezekiel postanowił wyłożyć wszystkie (lub większość) karty na stół. Pokazał swoje prawdziwe oblicze. Zaoferował Carol miejsce w społeczności. Mimo tego, kobieta ruszyła w dalszą, samotniczą drogę. Zamknęła się w domu bez fosy, murów i ogrodzenia, w którym będzie narażona na ataki i walkę. Nie rozumiem… po prostu nie rozumiem, jaka motywacja stoi za tą postacią. Musiałem coś przeoczyć. Muszę czegoś nie dostrzegać.

Może wy mi to wyjaśnicie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA