REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Muzyka

Timberlake powraca do muzyki – w garniturze i pod krawatem

justintop
14.02.2013
18:04
REKLAMA

Były wokalista ‘N Sync przestaje aktorzyć w tak intensywnej formie. Po 6 latach przerwy w muzycznym świecie, Justin Timberlake powraca z nowym singlem i zapowiada nowy album. Bije listy przebojów popularności na Deezerze, WiMPie oraz Spotify. Choć Suit & Tie nie powinno być singlem, bo jest mało reprezentatywny.

REKLAMA

Timberlake rozpoczął solową karierę, po rozpadzie boysbandu ‘N Sync w 2002 roku. To on najbardziej wybijał się z całego zespołu, więc sukces miał zagwarantowany. Jego album Justified napisany we współpracy z Timbalandem to dobrej jakości pop na pograniczu r’n’b. Wtedy było widać ogromną przemianę – to już nie chłopiec z grupy, ale dojrzały facet. Było mocno i poważnie (Cry Me a River), współcześnie i latynosko (Senorita, Like I Love You) oraz funkowo (Rock Your Body). Udało mu się! Farciarz! Jego koledzy z zespołu tyle szczęścia nie mieli.

Kolejny krążek wydany 4 lata później był równie sukcesywny, ale jakościowo upadał. Future Sex/Love Sounds to niby więcej eksperymentów, bardziej r’n’b, groovy, ale coś tu nie działało. To muzyka idealna na Walentynki do „kochania”. Leci, wprowadza w klimat, kreuje wyjątkową atmosferę, ale w każdych innych okolicznościach irytuje. Najwyraźniej to spadek formy – dobry głos, a niewykorzystany potencjał.

I najwyraźniej Justin przegrzał swoje zwory muzyczne w umyśle. Wytwórnia wydawała składanki z remiksami dobre na wypad do klubu, ale niezbyt ambitne mimo znamiennych nazwisk – Basement Jaxx, Paul Oakenfold czy Tiesto. Chwyt na kasę i pod publiczkę. Wyduśmy z repertuaru jak najwięcej szczególnie, że Timberlake zmienił priorytety.

Poszedł do Hollywood i zaczął rozwijać karierę aktorską. Choć swoją przygodę rozpoczął w 2005 roku filmem „Edison” a rok później w „Alpha Dog”, to chyba wyżyny jego „talentu” można podziwiać w oscarowym „The Social Network”. Zagrał tam Seana Parkera, czyli tak naprawdę, swoją własną osobowość. Był naturalny i prawdziwy – musiało to zatem zaowocować. Niestety, krytyka go nie oszczędziła przy rolach w „To tylko sex”, „Wyścig z czasem” tudzież w „Złej kobiecie”. Ale nie pragnie porzucić aktorstwa na dobre. Zobaczymy go niedługo w najnowszym obrazie braci Coen oraz w dramacie kryminalnym „Ślepy traf”.

justin_202

Może dlatego jego premierowe muzyczne nagrania są na tak słabym poziomie. Suit & Tie, którego teledysk został opublikowany dziś, jest całkowicie nijaki. Gościnny udział Jaya-Z nie podnosi ani ciśnienia, ani jakości kawałka. Timberlake nadal robi muzykę znaną z wcześniejszych krążków, ale bez tej samej pompy, energii i aury. Przyjemnie się tego słucha, to radiowe umilacze, ale brakuje tym utworom werwy. Mirrors brzmi już o wiele lepiej, ale to przesyt formy nad treścią. Kawałek na pół balladowy trwa aż osiem minut, a nic się w nim nie dzieje. Sekwencje są na siłę wydłużone, nie ma zmian tempa, ani rytmu, czy melodii – sztuczny zapychasz mimo ciekawej warstwy muzycznej.

REKLAMA

Choć krytycy muzyczni są zachwyceni – porównują piosenkę Suit & Tie do wcześniejszych dokonań jak Rock Your Body czy SexyBack. Wydaje się to jednak być tym bezpiecznym wyborem, gdyż teledysk do singla nakręcił David Fincher, z którym Timberlake współpracował przy okazji „The Social Network”. I można rzec – teledysk klasa! Utwór, niekoniecznie.

Najnowszy album Timberlake’a The 20/20 Experience ma się pojawic 16 marca i jej współproducentem jest ponownie Timbaland. Pewnie pojawi się wpierw na platformie Myspace, którą artysta wykupił za 35 milionów dolarów na spółkę ze Specific Media Group. Czy będzie to udany powrót? Dla krytyków może tak, ale gdzie w tym opinia słuchaczy?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA