Jak w zalewie premierowych tytułów, oglądać jeszcze starsze filmy? Po co? Jakimi kategoriami się kierować w wyborze produkcji z tzw. "klasyki kina"? Jak je odczytywać? Na te pytania odpowiada nam ceniony krytyk Tomasz Raczek.
Dołącz do Disney+ z tego linku i zacznij oglądać głośne filmy i seriale.
Marvel wypuszcza 10. w tym roku film, do kin wchodzi nowa część mojej ulubionej serii, na Netfliksa wjeżdża ciekawy serial, a ten od HBO Max już wszyscy widzieli, więc też wypada obejrzeć. Ech, trudno nadążyć za tymi wszystkimi premierami. Brakuje czasu, żeby obejrzeć je wszystkie. Kiedy więc znaleźć chwilę na nadrobienie zaległości? A przede wszystkim, jaki jest tego sens?
Chociaż Tomasz Raczek ze starym kinem jest za pan brat, nie zamierza nikogo namawiać do jego oglądania. "Ja mogę jedynie do tego zachęcać" – mówi:
Przyczynkiem do naszej rozmowy jest konkurs zorganizowany przez platformę FlixClassic, w którym można wygrać warsztaty z Tomaszem Raczkiem i roczny dostęp do serwisu. Żeby wziąć w nim udział, należy w ciągu jednej minuty w ciekawy sposób zaprezentować wybrany film z repertuaru klasyki kina dostępnej w usłudze.
Przez założycieli FlixClassic słowo "klasyka" jest traktowane mniej więcej tak samo, jak w radiu RMF Classic. Tam jest oczywiście tradycyjnie rozumiana muzyka klasyczna, ale nie brakuje też muzyki współczesnej i filmowej. Na platformie są więc tytuły stare – bardzo stare, trochę stare, w każdym razie nie z bieżącego repertuaru – i o różnej wartości. Znajdziemy wśród nich zarówno kino autorskie, produkcje nagradzane na festiwalach, jak i tytuły gatunkowe czy kultowe
- mówi Raczek.
Po co oglądać stare filmy?
Z filmowymi nowościami jesteśmy na bieżąco. Każdy ma na ich temat coś do powiedzenia. W polskiej vlogosferze roi się od recenzentów omawiających współczesne produkcje, bo one najbardziej widzów interesują. Czy starsze tytuły mogą zainteresować kogoś więcej niż tylko zblazowanych studentów filmoznawstwa? Na pewno powinny:
W proponowanym przez Tomasza Raczka ujęciu znajomość starszych filmów staje się fundamentem, który pozwala widzom lepiej kino zrozumieć. "Jak wiemy z historii Stanów Zjednoczonych– mówi mój rozmówca – podczas różnego rodzaju wichur domy bez fundamentów niczym papierki latają w powietrzu". Osoba, która interesuje się tylko najpopularniejszymi w tym momencie tytułami mieszka właśnie w takim domu. Nie rozpoznaje ciągów przyczynowo-skutkowych, przez co jej kontakt z daną produkcją kończy się wraz z seansem.
Jeśli ktoś nie chce sprawdzić, czemu dany twórca postanowił zacytować film sprzed 30 lat, to jego doświadczenie seansu nowego tytułu będzie uboższe. Można do całego medium podchodzić jak do czystej rozrywki – traktować seanse jako chwilową odskocznię od rzeczywistości – tylko nie o to w tej zabawie chodzi. Kinoterapia, którą się zajmuję, nie miałaby wtedy sensu.
- mówi Raczek.
W ramach kinoterapii należy poddać obejrzaną produkcję "obróbce myślowo-emocjonalnej", czyli przyjrzeć się reakcjom, jakie dany film wywołał i zastanowić się, dlaczego tak właśnie się stało. To ma z kolei prowadzić do samopoznania. Trzeba tylko wykazać chęci i włożyć w to nieco wysiłku, bo – jak zaznacza Tomasz Raczek – "twój świat będzie tak ciekawy, jak sam go sobie zbudujesz".
Które starsze filmy oglądać?
W dzisiejszych czasach dystrybutorzy kinowi i platformy VOD z każdej strony atakują nas nowościami. W ten sposób powstaje efekt FOMO (Fear Of Missing Out – strach przed tym, co nas omija). Jak chcąc nadążyć za tymi wszystkimi premierami, mamy oglądać jeszcze tytuły starsze? I, co najważniejsze, według jakiego klucza je dobierać? Na te pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Według Tomasza Raczka nie istnieją bowiem "filmy, których nie znasz, a powinieneś":
Układanie jakiegokolwiek rodzaju kanonu traci w tym wypadku sens. Nie da się bowiem w pełni obiektywnie ocenić filmu. Można co prawda stwierdzić, że dany film jest lepszy od innego, ale będzie to tylko subiektywne odczucie. Tomasz Raczek wspomina w tym kontekście program, który prowadził wraz z Zygmuntem Kałużyńskim – "Perły z lamusa". Wyświetlane w ramach cyklu starsze produkcje poprzedzane były ich rozmowami, a dokładniej kłótniami. Już sam dobór prezentowanych tytułów okazywał się obiektem sporu.
Zygmunt Kałużyński ustalił format "Pereł z lamusa", upierając się, że będziemy pokazywać produkcje kochane przez widzów. Jak sam mówił, z naszego punktu widzenia ważniejszy jest "King Kong" niż "Obywatel Kane", bo filmy nie muszą być szalenie wyrafinowane i mądre, aby oddziaływać na publiczność. Ten pierwszy "King Kong", o którym mówię, stanowił przecież wielkie osiągnięcie tak kina jako sztuki, jak i kina jako kultury masowej
- mówi Raczek.
"To nie filharmonia" – zaznacza Tomasz Raczek. Kino jest o wiele bardziej przystępne i nie wymaga umiejętności potrzebnych do obcowania ze sztuką wyższą. Owszem, istnieją filmy niszowe, które trafiają tylko do wąskiej grupy osób – odpowiednio do takich seansów przygotowanych, wyjątkowo wrażliwych i cierpliwych. Dla nich główną atrakcją nie jest trzymający w napięciu scenariusz czy emocjonujące sceny akcji, tylko na przykład sposób opowiadania danej historii, gra aktorska, muzyka, zdjęcia – cokolwiek. Bo wartość danym tytułom nadajemy my sami.
Jak odczytywać filmy?
Nikt z nas nie jest zobowiązany, aby odczytywać filmy w kategoriach, które wymyślił sobie reżyser. Koniec końców widzowie biorą czynny udział – świadomy lub nie – w kreowaniu znaczeń oglądanej produkcji. To co widzimy na ekranie, filtrujemy bowiem przez własną osobowość:
Tomasz Raczek gwarantuje, że widzowie z Pekinu będą odbierać dany film inaczej niż na przykład z Paryża. "Jedni znajdą w nim coś, o czym drudzy nawet by się nie zająknęli" – mówi. Sposób odczytywania oglądanych produkcji zależy już od kultury, w jakiej się wychowaliśmy, a wpływ na niego może mieć jeszcze wiele innych czynników, takich jak chociażby nasze samopoczucie.
Jak mówić o starszych filmach?
Mój rozmówca podkreśla, że nie ma jednej sprawdzonej formułki na odczytywanie filmów. Każdy powinien oglądać, co mu się żywnie podoba. Jeśli jednak czuje się zagubiony w bogactwie i różnorodności tytułów tak starszych, jak i nowszych, może czerpać z wiedzy osób obeznanych w temacie.
Jako krytyk proponuję jakąś perspektywę odczytania filmu. Moim zadaniem jest wskazać drogę widzom, którzy w kinie nie są do końca rozeznani. Jeżeli ktoś już swoje wie i zdaje sobie sprawę, co lubi, a czego nie znosi, to nie musi z moich podpowiedzi korzystać. Nikt nie powinien mieć kompleksów, jeśli podoba mu się coś, co różnej maści recenzenci, w tym ja, zmieszali z błotem. I vice versa. Jeśli wszystkim się coś podoba, a tobie nie – bardzo dobrze. To jest twoja historia kina i nikt nie ma prawa ci wmówić, że jest zła.
- mówi Raczek.
Tak samo sytuacja ma się z warsztatami dla zwycięzców konkursu FlixClassic, które Tomasz Raczek ma prowadzić. Zdecydował się na taką współpracę z platformą, bo chciałby coś podpowiedzieć osobom zainteresowanym starszym kinem:
Konkurs trwa do 30 listopada 2022 roku. Wszystkie informacje znajdziecie na dedykowanej stronie.