Reklamy już są. Trwają prace nad pozyskaniem praw do emisji wydarzeń sportowych, a niedługo zobaczymy pierwszy program na żywo. Tak, historia dzieje się na naszych oczach. Netflix coraz bardziej staje się telewizją.
Taka sytuacja: rozsiadasz się wygodnie w fotelu, aby obejrzeć mecz. Albo transmisję z jakiegoś innego wydarzenia. Musisz tylko przetrzymać kilka reklam i możesz rozkoszować się wybranym programem. "No tak, w ten właśnie sposób korzystam z telewizji" - zaraz zauważysz. Niedługo jednak może tyczyć się to również platformy Netflix.
Streamingowy gigant coraz bardziej skręca w stronę modelu, dla którego jeszcze do niedawna był kuszącą alternatywą. Netflix wyrwał nas z okowów ramówki telewizyjnej i dał dostęp do treści premium bez potrzeby zawierania długotrwałych umów oraz posiadania specjalnego sprzętu. Za jego przykładem poszły inne firmy. Dlatego zauważając coraz silniejszą pozycję konkurencji w branży VOD, platforma szuka nowych sposobów na zwiększenie liczby subskrybentów.
Netflix - reklamy już są, co ze sportem?
"Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia" - chciałoby się powiedzieć. Pierwsze półrocze 2022 roku nie należało dla Netfliksa do udanych. Liczba subskrybentów znacząco zmalała. Platforma ogłosiła więc, że zamierza wprowadzić tańszą opcję abonamentową z reklamami. Wcześniej usługa rękami i nogami broniła się przed takim rozwiązaniem, a teraz jest już ono w niektórych krajach dostępne.
Cztery do pięciu minut reklam w czasie godziny, co prawda nie jest standardem polskich telewizji, gdzie w trakcie przerw można skoczyć po napój na stację benzynową w sąsiednim województwie, ale i tak okazuje się złym sygnałem. Netflix nie widzi tego jednak jako odejścia od forsowanego przez siebie do tej pory modelu VOD i idzie za ciosem, coraz bardziej zbliżając się do medium telewizyjnego.
W międzyczasie wprowadzania abonamentu z reklamami Netflix zdecydował się sięgnąć po rozwiązanie, którego jeszcze do niedawno miało nie być. W 2018 roku szefowa rozwoju na Europę, Bliski Wschód i Afrykę Maria Ferras twierdziła bowiem:
Netfliksa interesują globalne hity. Nawet jeśli chodzi o wydarzenia o większej estymie niż mecze Iskry Stolec, rozgrywki sportowe wciąż stanowią raczej lokalne atrakcje. Dlatego Ferras w swojej wypowiedzi sprzed kilku lat zaznaczyła, że nie ma planów, aby wprowadzać taką ofertę na platformę, ale zapobiegawczo dodała "nigdy nie mów nigdy". I słusznie, bo jak donosi Wall Street Journal, szefowie platformy w ostatnich miesiącach szukali właśnie tego typu treści. Ba, chcieli nawet zakupić prawa do pokazywania turniejów tenisowych i zawodów surferskich.
Netflix - pierwszy program na żywo
O ile w kwestii rozgrywek sportowych do podpisania żadnych umów do tej pory nie doszło, Netflix jest zdeterminowany, aby sprawdzić komercyjny potencjał transmisji na żywo. Już na początku 2023 roku na platformie ma się pojawić pierwszy emitowany w ten sposób program komediowy - stand-up Chrisa Rocka:
Chris Rock to jeden z najbardziej ikonicznych i najważniejszych głosów komediowych naszego pokolenia. Jesteśmy podekscytowani, że cały świat będzie mógł na żywo obejrzeć jego występ, stając się częścią historii Netfliksa
- mówi Robbie Praw, wiceszef formatów komediowych i stand-upów Netfliksa.
Zapewne odetchnęliście z ulgą, że nie chodzi w tym wypadku o transmisję z Sopockiej Nocy Kabaretowej, ale więcej powodów do radości tak naprawdę nie ma. Netflix tak bardzo walczy teraz z konkurencją na rynku VOD, że przestaje być tym Netfliksem, którego pokochaliśmy. Wprowadzane przez platformę zmiany idą już za daleko, przez co traci ona świeży charakter, jakim mogła pochwalić się w swoich początkach.
Jak tak dalej pójdzie Netflix nie będzie już zagrożeniem dla telewizji, tylko jej nieco podkręconą wersją. Bo po reklamach, rozgrywkach sportowych i programach na żywo nic już nie jest wykluczone. I może nawet pewnego dnia platforma zapowie własny teleturniej. Ups, przepraszam - Neturniej.