Ścieżka kariery w Hollywood bywa czasami bardzo nieprzewidywalna. Jak człowiek dojdzie już na sam szczyt, rozciąga się przed nim piękny widok i może na wszystko patrzeć z góry. Z tak wysoka czasami jednak trudno jednak ocenić co się dzieje na dole. Zdarza się więc, że role w wysokobudżetowych produkcjach, które były box office'owym pewniakiem okazują się klapą, a niepozorne rólki w - z pozoru - miernych filmach okazują się być przepustką do sławy i wielkich pieniędzy. Czasami jedna decyzja może zmienić wszystko, szczególnie w zawodzie aktora.
Często zdarza się, że poważni, bardzo znani aktorzy odrzucają propozycję zagrania w filmie, bo nie podpasuje im scenariusz albo reżyser, albo po prostu mają taki kaprys. I mają do tego prawo, bo na ich drzwiach widnieje napis "gwiazda". Pewnie jednak czasami, widząc jak odrzucony film przyciąga do kin rzesze widzów, zdobywa nagrody i zarabia setki milionów, plują sobie w brodę i przez parę dni zapijają smutki swoją ulubioną whisky. W historii Hollywood takie przypadki zdarzały się co i rusz, te najsłynniejsze odbiły się echem i do dzisiaj pewnie niektórym osobom spędzają sen z powiek.
11. Julia Roberts ("Wielki Mike. The Blind Side", 2009)
Oscarowa noc w 2010 roku musiała być bardzo ciężka dla Julii Roberts. Ciekawe co aktorka czuła, kiedy widziała, że Sandra Bullock, która zamiast niej przyjęła ofertę zagrania Leigh Anne Tuohy, zgarniała złotą statuetkę. To musiało być bardzo, bardzo przykre, szczególnie gdy Roberts widziała nagłówki w prasie o tym, ile pieniędzy Bullock zarobiła na "Wielki Mike. The Blind Side".
10. Reese Witherspoon ("Krzyk", 1996)
Kto wie, jakby potoczyłaby się kariera Reese Witherspoon, gdyby przyjęła ofertę zagrania w filmie Wesa Cravena. Niestety przeciętnej urody blondynka popełniła często spotykany błąd i uznała "Krzyk" za produkcję niszową i nie wartą uwagi. Z pewnością Witherspoon po odrzuceniu roli Sidney Prescott nie stoczyła się na samo dno, ba, grała w sporej ilości filmów, ale pewnie poczuła się dziwnie, gdy zdała sobie sprawę ze swojego błędu. "Krzyk" mógł przynieść Witherspoon sporo pieniędzy i sprawić, że aktorka nie kojarzyłaby się wyłącznie z rolami głupich blondynek.
9. John Travolta ("Forrest Gump", 1994)
John Travolta rzadko kiedy wiedział, co było dla niego dobre, szczególnie w latach 90-tych. Travolta powiedział stanowcze "nie" producentom "Forresta Gumpa" i tej decyzji zapewne żałuje do tej pory. Sam zresztą kiedyś przyznał, że nie zagranie Forresta było błędem. Pewnie tak samo jak nie zagranie w "Apollo 13", "Chicago" i w "Amerykańskim żigolaku".
8. Ralph Macchio ("Powrót do przyszłości", 1985)
Ralph Macchio nie zgodził się zagrać Marty'ego McFly, to chyba jeden z najsmutniejszych przypadków na tej liście. Macchio mógł zostać nie tylko "Karate Kid", ale także chłopakiem podróżującym w czasie z dr Emmettem Brownem. Być może rola w "Powrocie do przyszłości" sprawiłaby, że Macchio nie spadłby ze szczytu w nicość i zapomnienie. A wystarczyło tylko porządnie przeczytać scenariusz...
7. Will Smith ("Matrix", 1999)
Keanu Reeves pewnie do dzisiejszego dnia wysyła Smithowi kwiaty i czekoladki w ramach podziękowań za odrzucenie propozycji zagrania Neo. To chyba jedna z najgłupszych decyzji jakie kiedykolwiek w swoim życiu podjął Will Smith, drugą podobnie głupią było zagranie w filmie "Bardzo dziki Zachód". Chociaż z drugiej strony... jakoś dziwnie mi wyobrazić sobie Willa Smitha walczącego z agentem Smithem. Dla fanów "Matrixa" to pewnie najlepsze, co Will Smith mógł zrobić dla filmu Wachowskich.
6. Tom Selleck ("Poszukiwacze zaginionej arki", 1981)
Nie wiem jakim cudem Tom Selleck mógł pomyśleć, że kręcenie "Magnum P. I." jest ważniejsze od grania Indiany Jonesa! Selleck może i nie był pierwszym wyborem Spielberga (był nim Harrison Ford), ale gdy Lucas wtrącił swoje trzy grosze, aktor dostał możliwość zagrania w "Poszukiwaczach zaginionej arki". Ten stwierdził jednak, że serial telewizyjny jest ważniejszy. Szkoda, wąsaty Indiana Jones byłby całkiem ciekawym wyborem. Zresztą sami się możecie przekonać i zobaczyć pierwsze zdjęcia do filmu kręcone z Selleckiem dostępne na YouTube.
5. Will Smith ("Django", 2012)
Will Smith niestety nie potrafi uczyć się na błędach, ale ja oraz zapewne inni fani "Django" jesteśmy mu bardzo wdzięczni. Jakimś cudem ten aktor uznał po przeczytaniu scenariusza, że Django nie jest głównym bohaterem. Szkoda,że Smith nie spojrzał na tytuł filmu i swoje portfolio, może wtedy zastanowiłby się dwa razy. Tego błędu nie popełnił jednak Jamie Foxx.
4. Sean Connery ("Władca pierścieni: drużyna pierścienia", 2001)
Z perspektywy czasu decyzja Connery'ego o odrzuceniu propozycji zagrania Gandalfa może śmieszyć. Jednak aktor miał ku temu racjonalne podstawy po przeczytaniu scenariusza, ta rola po prostu mu nie pasowała. Ja to rozumiem, w końcu mówimy o Seanie Connery, gwieździe Hollywood, ale gdy tylko spojrzymy na liczby, miliony które Connery "stracił" nie grając we "Władcy pierścieni", to sprawa zaczyna wyglądać inaczej. Ile więc szkocki Bond stracił? Podobno 450 mln dolarów...
3. Hugh Jackman ("Casino Royale", 2006)
Pomyślmy przez chwilę, co by było, gdyby to Jackman stał się nowym Jamesem Bondem... Pasuje? Po tym co zaprezentował Daniel Craig - niespecjalnie. Faktem jednak jest, że Hugh Jackman miał możliwość zagrania w "Casino Royale", ale odrzucił tę ofertę, ponieważ nie chciał być wiecznie utożsamiany z rolą Bonda. Zabawne Wolverine, naprawdę zabawne.
2. Emily Blunt ("Iron Man 2", 2010)
Mogę chyba w imieniu wszystkich fanów Black Widow podziękować Emily Blunt, że odrzuciła propozycję zagrania w "Iron Manie 2". Nie jestem w stanie nawet sobie wyobrazić, jak Black Widow mogłaby nie mieć twarzy Scarlett Johansson. Co ciekawe, Blunt odrzuciła także rolę Peggy Carter, którą przyjęła Hayley Attwell. Dzięki Emily, mądra decyzja.
1. Al Pacino ("Gwiezdne wojny: część IV - Nowa nadzieja", 1977)
Al Pacino w roli Hana Solo? To brzmi niedorzecznie. Pewnie podobne odczucia w latach 70-tych miał sam Al Pacino, który do roli kosmicznego najemnika po prostu nie pasował. Podobno aktor był skonfundowany po przeczytaniu scenariusza.