Rozstania z serialami bywają trudne, dlatego finałowy odcinek po prostu musi być dobry. Niekoniecznie oznacza to happy endu, czasami najlepsze zakończenia to te niedopowiedziane. Najważniejsze jednak jest to, żeby potraktować widza fair i w taktowny, ale dosadny sposób powiedzieć mu „do widzenia” oraz pozwolić mu wypłakać hektolitry łez.
That ‘70s Show
Finał "That ‘70s Show" jest prawdopodobnie jednym z najbardziej oczywistych. Wspólne pożegnanie minionej dekady, powrót starych bohaterów, stara miłość rodząca się na nowo, ostatnie żarty, rozwiązanie wszystkich wątków i zmiana rocznika. Banalny happy end, ale gdy człowiek ogląda koniec swojego ulubionego serialu (trwającego 8 lat), to zazwyczaj ma głęboko w nosie kliszowe sceny.
Dragon Ball GT
Opustoszałe podwórka 11 lat temu były znakiem, że dzieciaki siedziały przed telewizorem i chłonęły ostatni odcinek "Dragon Ball GT". Tak tak, seria GT to wielkie nieporozumienie, o którym prawdziwi fani "Dragon Ball" powinni zapomnieć, ale wiecie co? To bzdura, skoro sam Akiro Toriyama dał zielone światło tej serii, to chyba nie ma o czym dyskutować. Dla mnie finałem serii przygód o Songo zawsze będzie odcinek „Żegnaj Songo, może się kiedyś spotkamy” i do końca życia nie zapomnę scen, gdy bohater dzieciństwa leci na Shen Longu, żegna wszystkich, a po kilkudziesięciu latach pojawia się na turnieju sztuk walki, jak gdyby nigdy nic się nie stało, a następnie odlatuje na swojej chmurce. To koniec zdecydowanie lepszy niż ten z "Dragon Ball Z", symboliczne pożegnanie dla wszystkich fanów dające sporo miejsca na domysły: co się stało z Son Goku?
The Sopranos
Don’t Stop Believin sączące się z głośników, Tony oczekujący przybycia swojej rodziny na wspólny posiłek, Meadow wchodząca do knajpy, dźwięk dzwonka, piosenka się urywa i… nic, pustka, ekran staje się czarny. Czy Tony’ego zabił facet siedzący przy barze? A może nasz bohater żył długo i szczęśliwie? Te pytania spędzały sen z powiek fanom "The Sopranos" przez dobre 7 lat, do czasu, gdy David Chase (twórca serialu) ujawnił tydzień temu los Tony’ego. Być może taki finał jest irytujący dla widzów, którzy czują niemożebną potrzebę rozwiązania każdego wątku, ale w moim odczuciu, to jedyne słuszne wyjście. Wielu fanów "The Sopranos" pewnie chciało zamordować Chase’a, ale ten facet zbudował najlepszy cliffhanger w historii telewizji.
Buffy The Vampire Slayer
Jossowi Whedonowi możemy dziękować nie tylko za świetnych Avengers (i Toy Story), ale także za cudowne seriale jak Angel, Firefly i Buffy. Trzeba powiedzieć sobie szczerze, z Buffy The Vampire Slayer różnie bywało, zdarzały się naprawdę słabe odcinki, ale finał pozwalał o tych gorszych momentach zapomnieć. Ostatni odcinek siódmego sezonu, w epicki sposób podsumował historię dziewczyny z Sunnydale walczącą z wampirami i przypomniał nam, dlaczego tak bardzo uwielbialiśmy serial. Walka z Wielkim Złym, Scooby Gang w akcji, armia Pogromczyń i wampirów oraz naprawdę niezłe efekty specjalne (jak na serial tv). Whedon nie cackał się z finałowym odcinkiem, musiał uśmiercić kilka osób (biedny Spike) i wrzucić całe miasto do otchłani, ale warto było.
How I Met Your Mother (alternatywne zakończenie)
Ostatnio do Sieci wyciekło drugie, alternatywne (oczywiście oficjalne) zakończenie "How I Met Your Mother", w którym Ted zakończył swoją historię tak, ja powinien – „i w ten sposób dzieciaki, poznałem waszą matkę”. Te proste słowa wystarczyły na podsumowanie wszystkich sezonów, przygód przyjaciół z baru MacLaren. Nic dziwnego, że filmik cieszył się ogromnym zainteresowaniem ze strony fanów serialu, a FOX usilnie stara się go kasować z każdego możliwego miejsca. Widok Teda stojącego obok Tracy powoduje mimowolny napływ łez do oczu i pozwoli na wytłumaczenie sobie, dlaczego spędziło się z tym serialem tyle czasu (mimo, że czasami było naprawdę źle). Tak właśnie powinno się skończyć "How I Met Your Mother", zestawieniem najlepszych scen z przeszłości, wyliczeniem licznych perypetii głównego bohatera i szczęśliwym zakończeniem. W przypadku sitcomu, taki finał jest najlepszym wyjściem i podziękowaniem dla widzów za spędzonych tyle lat przed telewizorem.
Friends
Wyprowadzka, symboliczne oddanie kluczy do mieszkania, ostatnie gagi i… to koniec, 10 lat oglądania "Friends". Wszyscy bohaterowie razem, w ich oczach szklanki, a my płaczemy razem z nimi. Trudno się powstrzymać, gdy człowiek zda sobie sprawę ile czasu spędził z bohaterami z małego ekranu i sam zacznie sobie przypominać dni, które „marnował” przed telewizorem. To w końcu 10 lat, 10 sezonów i tyle wspomnień. Zostało jeszcze tylko wypicie ostatniej kawy przed ostatecznym pożegnaniem.