"TOP Model. Zostań modelką" to jedna z moich wstydliwych przyjemności. Doskonale bawię się, oglądając castingi i niesamowicie śmieszne i ograne zadania, które muszą wykonywać kandydatki na modelki. Żerowanie na najniższych emocjach, płacz, rodzinne i dramatyczne historie w tle to niewątpliwe smaczki tego programu. Wszystkie edycje od początku pojawienia się "Top Model" w polskiej ramówce telewizyjnej są do siebie bardzo podobne: mięso, krew, robaki, scena na wysokości, golizna. Tym razem jednak mamy wartość naddaną - facetów.
Pojawienie się płci męskiej w "Top Model" zdecydowanie zwiększa atrakcyjność programu. Zwiększa też zadowolenie co poniektórych członków jury. Nasza ulubiona Joanna, ta od oczu co są hipnotajzyn, szczególnie upodobała sobie jednego jurnego górala. Fakt, przystojnego jak diabli, ale obserwowanie piszczącej Krupy jest naprawdę komiczne i momentami ciut żenujące (i o to chodzi!). Oprócz tego, że czasem jakiś facet zostanie zmierzony nieco za długim spojrzeniem, nowa płeć w "Top Model" traktowana jest dokładnie tak samo, jak kobiety.
Liczy się to, jakie masz ciało, wzrost i ile masz lat. Nie możesz być zbyt męski, tak jak nie możesz mieć zbyt kobiecych kształtów. Wszelkie odstępstwa od normy traktowane są z dystansem, ale i zaciekawieniem, które ostatecznie zwycięża i dla uczestników oznacza szansę na kolejny etap.
Co ciekawe, ta równość obu płci oznacza, że w programie nie będzie dwóch zwycięzców. Wygra jedna osoba - albo kobieta, albo mężczyzna i to ona zdobędzie szansę na przyszłość w modelingu (i przez jakiś czas pewną pracę). Takie zasady jasno pokazują, że w świecie mody płeć nie ma znaczenia - musisz być najbardziej przezroczysty jak się da i grać role. To czy masz piersi, czy penisa jest drugorzędne, zwłaszcza, że seksualność nie jest specjalnie pożądana. To nie ładne i kształtne dziewczyny zdobywają uznanie na wybiegach.
Oprócz pojawienia się kilku facetów (aktualnie w programie bierze udział trzynaście osób) po castingach i pierwszych próbach nic właściwie się nie zmieniło. Twórcy programu nadal proponują nam te same rozwiązania.
W pierwszym odcinku po castingach uczestnicy musieli zmierzyć się z nocą na plaży, walką o lokum, zimnem. Dać o sobie znały pierwsze konflikty. Dostaniemy to samo, co zwykle, ale czy jest sens to zmieniać? Sprawdzony schemat, dramaty w skali mikro i makro, kontrowersje i strasznie trudne zadania (znowu dostaniemy surowe mięso, obstawiam, że będą też i robale) sprawdzają się bardzo dobrze. Jeśli widzowie to kupują, to po co przepłacać? Zwłaszcza, że pojawienie się płci brzydkiej na pewno wprowadzi dodatkowe zamieszanie... oby tylko nie doszło do scen rodem z "Warsaw Shore".
Jest bezpiecznie, głupio i momentami żenująco jak zawsze. Są łzy, walka o wygraną, niesnaski i (prawie) prawdziwe przyjaźnie. Jest idealnie.
"Top Model" daje nam ułudę świeżości, nie wnosząc tak naprawdę nic nowego. Ale tego właśnie chcemy - obejrzeć to, co znamy i utwierdzić się, ze jesteśmy na to za mądrzy. TVN doskonale zna swoje miejsce i gra swoja rolę. Wbrew oczekiwaniom niektórym ciągle są to pierwsze skrzypce.