Jest pewne powszechnie powtarzane kłamstwo, że najlepsze scenariusze pisze życie. To wulgarna nieprawda. Najlepsze scenariusze piszą... scenarzyści i pisarze. Są jednak takie momenty, w których obrazy stworzone przez specjalistów od wymyślania historii, realizują się w najmniej oczekiwany sposób.
Ta myśli przyświeca nam zazwyczaj, gdy idziemy do urzędu i już po kilku godzinach spędzonych w kolejce wiemy, że podeszliśmy do niewłaściwego okienka. Wtedy zazwyczaj przywołujemy kultowego Bareję i złorzeczymy na cały świat (ze szczególnym uwzględnieniem jego fragmentu między Odrą a Bugiem).
Wyjątkowo interesujące, w tym kontekście, okazało się spotkanie Donalda Trumpa i Władimira Putina na szczycie G20 w Hamburgu. Fani serialu House of Cards zwrócili uwagę, że moment spotkania obu politycznych tytanów przypomina jedną ze scen serialu.
Wszystko tu jest podobne. Spojrzenia, gesty, mowa ciała i mimika. Gdyby jeszcze Kevin Spacey spędzał trochę więcej czasu w towarzystwie promieni UV...
Darujmy sobie jednak te drobne złośliwości i nie mylmy świata rzeczywistego ze światem serialowym. Sam Trump wygląda na tej fotografii stanowczo mniej pogodnie niż wesolutki Frank Underwood.
Mam tylko jedną uwagę, twórcy kultowego serialu naprawdę odwalili świetną robotę. Ich Putin/Petrow to wyjątkowo realna kreacja.