REKLAMA

Trybson symbolicznym początkiem upadku mediów? Bzdura!

W swoim autorskim programie, Kuba Wojewódzki gościł Trybsona („Dzika” z Warsaw Shore), którego widzieliśmy we wczorajszym odcinku. Podczas rozmowy „króla” TVNu z Pawłem Trybałą (Trybsonem) padły głównie nieśmieszne żarty, denne stwierdzenia, a dialog generalnie zmierzał donikąd. Jedno pytanie jednak przykuło moją uwagę, Wojewódzki (jako mentor współczesnych mediów) spytał się swojego gościa, czy czuję się on symbolicznym początkiem upadku mediów. Odpowiedź na pytanie nie padła, ale właściwie chyba wszyscy ją znamy – brzmi „nie”.

Trybson symbolicznym początkiem upadku mediów? Bzdura!
REKLAMA

Trybson nie zaczął nowej ery w historii mediów, Trybson jest jej końcowym dziełem, produktem, na który telewizja – zachodnia, a za nią polska – pracowała przez przynajmniej 10 lat. Pytanie zatem powinno brzmieć: „czy Trybson jest symbolicznym końcem upadku mediów?”. Odpowiedź w tym przypadku byłaby już twierdząca. Telewizja nie dogorywa od czasów Warsaw Shore (czy nawet amerykańskiego Jersey Shore), telewizja umiera od czasów Big Brother, co w przypadku naszego kraju wiąże się z 2001 rokiem – symboliczny początek nowego wieku w historii telewizji.

REKLAMA

Trybson – tak jak wiele defektów współczesnych produkcji – przeminie z czasem równie szybko, co Frytka czy Jola Rutowicz ze swoim różowym koniem. Pamiętacie jeszcze, że Frytka uprawiała seks na antenie, w trakcie trwania Big Brothera? Strażnicy etyki w mediach już wtedy podnosili larum i co? No i nic! Kolejny reality show i kolejna degrangolada. Już najwyraźniej wszyscy zapomnieli, że taki Trybson, to dla współczesnej telewizji nic nowego, po co więc ta ekscytacja? Te kreacje, twory medialne nie mogą przecież żyć długo, bo telewidzowie szybko się nudzą, a gdy już się znudzą, na horyzoncie pojawia się kolejny „bohater”, który „szokuje”.

Nie ma co ukrywać, że w różowa Jolka i jej różowy koń, czy Trybson ze swoim stadem „gąsek”, to kolejne maski zakładane podczas pokazu dla głupich telewidzów. Wymyślone role, pokazywane tylko po to, aby zarabiać hajs, co zresztą Trybson sam przyznał na kanapie Wojewódzkiego. Po upijaniu się w programie Warsaw Shore, głoszeniu macho tekstów („kto rano wstaje, temu gąska daje”) i prężeniu muskułów, odcina teraz kupony od swojej popularności. I wiecie co? Ja mu tego gratuluję, bardzo dobrze Trybsonie. Skoro ludzie dają się ciągle robić w „wała”, to już ich sprawa. Być może i ja należę do tych ludzi, bo przecież piszę o Trybsonie i tylko podsycam ogień, ale przynajmniej zdaję sobie z tego sprawę i rozumiem ten mechanizm.

trybson wojewódzki
REKLAMA

Nie rozumiem jednak tego, dlaczego taka postać jak Wojewódzki mając wspaniałą okazję do wyłożeniu paru ciekawych kwestii, olewa to kompletnie i daje pokaz debilizmu. Szanuję Wojewódzkiego za to, że dzięki własnej charyzmie i bystrości umysłu wspiął się tam, gdzie większość ludzi z tv nie doskoczy i za 100 lat, ale jego programy nużą mnie niesamowicie jako widza. Skoro „król” TVNu przyłączył się do nakręcania hajpu wokół Trybsona, to dlaczego nie wykorzystał chociaż swojej pozycji do rozjaśnienia sytuacji tysiącom ludzi w Polsce? Przecież padło nawet pytanie wprost do Trybsona „Czy myślisz, że jesteś symbolicznym początkiem upadku mediów?”. Wątek jednak zakończył się gadaniem o „dupach”, czyli dokładnie w stylu najnowszych, idiotycznych i nudnych odcinków Wojewódzkiego. Co ciekawe, odpowiedź Trybsona była dosyć zdawkowa – „myślę”. Po wyrazie twarzy gościa Wojewódzkiego, ciężko było oszacować, na jakim etapie ten proces myślowy jest – zakładając, że w ogóle się zaczął.

Przyznaję, ja dałem się Wojewódzkiemu oszukać, myślałem, że showman pokieruje rozmowę z Trybsonem (oraz jego partnerką) w inteligentniejszy sposób. Za to, było to co zawsze, czyli wzajemne lizanie się po zadach i pytania o wielkie nic. No chyba, że Wojewódzki chciał podnieść wyłącznie słupki oglądalności swojego programu, to ok, zwracam honor. Tylko po co w takim razie silenie się na mentora? Po co zadawać Trybsonowi tak trudne pytanie o koniec mediów? Może Wojewódzki zdał sobie w pewnym momencie w końcu sprawę, że i on przyczynia się do upadku mediów, a każde pokolenie współczesnych telewidzów musi mieć swojego „Trybsona”, na którego można pluć a przy tym narzekać na splugawione wzorce polskiej młodzieży. Moje pokolenie miało Frytkę, ale jakoś nie czuję, że mój kręgosłup moralny  zaczął się niebezpiecznie wyginać.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA