REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Książki

Ukrainka czy Carrie z Manhattanu? Jeden pies

W domu masz taki syf, że obrazki z cyklu "gdzie jest Wally" wydają się być minimalistycznymi dziełami sztuki? Zatrudnij Ukrainkę. Tania jest, a dzięki rozgrzeszeniu przez dwóch radiowców śmiało możesz traktować ją jako kolejny sprzęt domowy. "Ukrainka" Barbary Kosmowskiej przywraca imigrantkom człowieczeństwo, ale czy przy okazji nie ubiera je w strój naiwnego Kopciuszka?

30.05.2013
19:30
Ukrainka czy Carrie z Manhattanu? Jeden pies
REKLAMA

REKLAMA

Przeznaczeniem Iwanki Matwijenko jest muzyka. Dla sztuki gotowa poświęcić jest całe swe życie. Niestety, powietrzem gęby nie wykarmisz - gdyby tak było, już dawno odłożyłbym sobie na złotego blita o gramaturze "krowiaka". Iwanka dołącza do grona emigracji zarobkowej i wyrusza na zachód, by dołączyć do narzeczonego i razem ciułać na wspólne mieszkanie. Druga Ukrainka, Zofia, to leciwa matka, która rusza na spotkanie swojego syna - jedynego z trójki, któremu udało się w życiu. Sama przy okazji wkręci się w ukraińsko-polską mantrę pod znakiem miotły i konewki. Wzruszające, prawdziwe, ale oklepane jak milicyjna łada z demobilu.

Kosmowska zdaje się tworzyć odpowiedź na "Pod niemieckimi łóżkami", przerzucając schemat akcji i bohaterów o jedną granicę na wschód. Jako literaturoznawca, autorka podkreśla myśli Iwanki zbyt egzaltowanymi jak na mój gust porównaniami. W kompetencje wierzę na słowo - wystarczyła mi lektura noty biograficznej. Robi przy okazji językiem dość drętwym, przypominającym raczej pierwsze próby literackie gimnazjalisty. Traci na tym intymność przekazu, która zdecydowanie potęguje odbiór fabuły tego typu.

Już same peany na cześć "Ukrainki" wygłaszane przez Krystynę Jandę powinny uruchomić w mej głowie wiatraczek mielący pustą przestrzeń. Podobnie jak aktorskie popisy "koleżanki Danuty W.", warte opowiedzenia losy Ukrainek pucujących polskie domy gdzieś bledną w potoku słownej egzaltacji i historii rodem z przepuszczonych przez kalkę seriali. Niestety nie łyknąłem tego.

REKLAMA

- Oj, jaka ja durna! Tak przeraziłam się, a to ty, Krystianku - mityguje się, wciąż zaskoczona (bohaterka - dop. ŁU).

A więc (tak, wiem...) tak ma na imię sztampa...

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA