REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Unikać jak zarazy! Najgorsze filmy o superbohaterach

Boom na kino inspirowane klasycznymi komiksami o superbohaterach trwa i jego końca nie widać - nic więc dziwnego, że fanów facetów (oraz kobiet) w dziwacznych wdziankach jest coraz więcej. Problem w tym, że w morzu rozmaitych adaptacji komiksów bardzo łatwo trafić na coś złego. A nawet bardzo, bardzo złego.

08.05.2013
18:00
Unikać jak zarazy! Najgorsze filmy o superbohaterach
REKLAMA

Dlatego w naszym skromnym zestawieniu zebraliśmy te najgorsze z najgorszych adaptacji komiksów o super-herosach, jakie pojawiły się od 2000 roku. Unikajcie ich jak ognia, no chyba, że macie ochotę zobaczyć coś tak złego, że aż fascynującego. Tym razem kolejność przypadkowa.

REKLAMA

Catwoman

Catwoman

Dlaczego się nie nadaje do oglądania: Komiksowa Catwoman, tak jak to koty mają w zwyczaju, lubi chodzić własnymi drogami, jest tajemnicza, a przy tym pociągająca i niebezpieczna. Halle Berry w tym filmie ubrano w strój tak komiczny, jak to tylko było możliwe, kazano rzucać hasełkami typu “Purrrrr-fect” (łapiecie? Bo jest kotem!) i walczyć z... producentem kosmetyków. Sam scenariusz jest tak idiotyczny, że po obejrzeniu tego filmu poczujecie się głupsi niż jego bohaterowie, którzy dysponują inteligencją na poziomie populacji jamochłonów.
Jasny punkt: Dekolt Halle Berry? Takie desperackie epatowanie odkrytym ciałem to też niezły żart, ale na bezrybiu...
Gdzie nie obejrzeć: Wypożycz w ShawVideo (brak polskich napisów)
Co zobaczyć w zamian: Batman Returns Tima Burtona, gdzie rolę Catwoman gra Michelle Pfeiffer i wypada świetnie, seksownie, z charakterkiem.

Zielona Latarnia

Green Lantern

Dlaczego się nie nadaje do oglądania: Główny bohater, Hal Jordan, jest maksymalnie odpychającym dupkiem, który nie odznacza się żadnymi pozytywnymi cechami charakteru - mimo to udaje mu się wszystko. Ba, zostaje obrońcą Ziemi. Przed jakim niebezpieczeństwem zaś nasza świeżo upieczona Zielona Latarnia ma chronić ludzkość? Ano przed wielką chmurą czarno-żółtego dymu. Nie żartuję.
Jasny punkt: Całkiem wierne i niekiedy uroczo absurdalne potraktowanie właściwości pierścienia Latarni - komiksowy Green Lantern zawsze tworzył za jego pomocą najdziwniejsze rzeczy, zamiast po prostu przyłożyć adwersarzowi czymś wielkim po głowie - i film jest temu zadziwiająco wierny.
Gdzie nie obejrzeć: Kup lub wypożycz na iTunes (brak polskich napisów)
Co zobaczyć w zamian: Iron Man, Thor, Kapitan Ameryka - z których to twórcy Zielonej Latarnii najwyraźniej czerpali inspiracje, ale cóż... wyszło jak wyszło.

X-Men Origins: Wolverine

Wolverine

Dlaczego nie nadaje się do oglądania: Ten film to w zasadzie seria sekwencji w których Wolverine odchodzi powoli na tle kolejnych eksplozji. A mimo to, jakimś cudem, autorom udało się przy okazji popsuć kompletnie postać Gambita czy Deadpoola. A jednego z mutantów gra will.I.am. Muszę dodawać coś więcej?
Jasny punkt: Hugh Jackman próbuje ratować tę porażkę, jak tylko potrafi - i sam nie jest w stanie nic zdziałać, choć warto docenić staranie. No i Liev Schreiber jako Sabretooth wypada całkiem ciekawie.
Gdzie nie obejrzeć: Kup lub wypożycz na iTunes (brak polskich napisów)
Co zobaczyć w zamian: Kupuję tu przysłowiowego kota w worku, ale ten nowy Wolverine nie może być równie zły, prawda?

Superman: Powrót

Superman Returns

Dlaczego nie nadaje się do oglądania: To się nie mogło udać. Film jest kontynuacją starej serii filmów o Supermanie i stara się nawiązywać do pierwszego z nich. Stąd aktor, który wygląda podobnie jak Christopher Reeve (ale zupełnie nie potrafi grać), stąd zero nowych pomysłów, stąd całość wygląda jak relikt z zamierzchłych czasów (mimo dobrych efektów specjalnych) i niezamierzona autoparodia. Przez większość czasu obserwujemy, jak Superman obserwuje Lois z daleka z mina zbitego psa, a potem dostaje po tyłku od wyposażonego w kolekcję kamieni Leksa Luthora. Brzmi super?
Jasny punkt: Fani Supermana z 1978 faktycznie odnajdą tu sporo odniesień i aluzji, przypominających im swoją droga, że mogli wybrać ten lepszy film do oglądania.
Gdzie nie obejrzeć: Wypożycz na ipla.tv (po polsku)
Co zobaczyć w zamian: Czekamy na Man of Steel, a Superman i Suparman II wciąż nadają się do polecenia.

Daredevil i Elektra

Daredevil Elektra

Dlaczego nie nadają się do oglądania: Oba filmy to bezbarwne, nudne i napisane kompletnie bez polotu historyjki wypełnione szeregiem wyeksploatowanych klisz i groteskowo sztampowych charakterów. Serio, obie te porażki są w zasadzie o niebo gorsze od wszystkich wyżej wymienionych filmów, bowiem o ile tamte można obejrzeć z ciekawości, zbluzgać, zachwycić się ich niepowtarzalną nieporadnością w każdym elemencie filmowego rzemiosła, tak Daredevil i Elektra nie są w stanie wywołać u widza absolutnie żadnych emocji. Szkoda czasu po prostu. Dlatego też skończę temat w tym miejscu.
Jasny punkt: Jennifer Garnier jest bardzo atrakcyjną kobietą.
Gdzie nie obejrzeć: To było do przewidzenia, nikt już o tych filmach nie pamięta - nie mogłem ich znaleźć w żadnym sensownym serwisie VOD.
Co zobaczyć w zamian: Cokolwiek, obrady sejmu będą ciekawsze

Ghost Rider

Ghost Rider

Dlaczego nie nadaje się do oglądania: Wyobraźcie sobie Nicholasa Cage’a dającego swój najgorszy występ w życiu, wśród równie okropnych aktorów (i tak, wiem, że Cage ma na swoim koncie dobre role, ale to nie moja wina, że on robi wszystko, byśmy o tym zapomnieli), a wszystko przyprawione wyjątkowo żenującymi efektami specjalnymi, wyglądającymi tak sztucznie, że aż komicznie. I sam nie wiem czy bardziej bawi mnie nadekspresja Nicka Cage’a, czy ta wielka, nienaturalnie i plastikowo wyglądająca gadająca czacha. Jak można było popsuć koncept płonącego kościotrupa jeżdżącego na wielkim motocyklu, tego nie wie nikt. Co lepsze, producenci widząc, jak fatalny im wyszedł film, dwa lata temu... wyłożyli kasę na kontynuację. Też z Cagem! Monty Python po prostu.
Jasny punkt: Brak. Choć sprawdza się jako komedia.
Gdzie nie obejrzeć: Kup lub wypożycz na iTunes (brak polskich napisów)
Co zobaczyć w zamian: Spawn! Wiem, że to niezła herezja, a filmowy Spawn mógłby się sam znaleźć na tej liście, gdyby nie to, że jest za stary, ale ten film nabrał już campowego posmaku i stał się urocza ciekawostką, podczas gdy Ghost Rider wciąż funkcjonuje po prostu jako koszmarna adaptacja komiksu.

Spirit - Duch Miasta

Spirit Duch Miasta

Dlaczego nie nadaje się do oglądania: Fani komiksów doskonale zdają sobie sprawę, że Frank Miller, niegdyś uznany twórca kultowych dziś historii (Sin City, Powrót Mrocznego Rycerza, Batman: Rok Pierwszy) w którymś momencie zwyczajnie zwariował i zaczął produkować niedorzeczne badziewie. Przy okazji u boku Roberta Rodrigueza, na planie ekranizacji Sin City, zapalił się do reżyserskiego fachu i postanowił samodzielnie wyreżyserować swój pierwszy film. Na warsztat poszedł klasyk Willa Eisnera (dla niezorientowanych w temacie - to taka prawie boska figura dla miłośników tej formy kultury), The Spirit. Co z tego wyszło? Sin City dla ubogich, kupa bezsensu i jedna z najbardziej absurdalnych kreacji aktorskich, jakie kiedykolwiek widziałem, czyli The Octopus w wykonaniu Samuela L. Jacksona.
Jasny punkt: Gabriel Macht jest tak pozbawiony charyzmy, że podczas oglądania zmagań protagonisty, będziecie mieli czas przemyśleć swoje życie, nabrać ochoty na sprzątanie mieszkania czy zadzwonienie do mamy.
Gdzie nie obejrzeć: I w tym przypadku, zainteresowanie filmem jest tak znikome, że próżno go szukać w jakimkolwiek serwisie VOD.
Co zobaczyć w zamian: Jeśli lubicie oglądać piękne kobiety w ostrym kontraście, lepszym wyborem zdecydowanie będzie Sin City.

REKLAMA

***

I to tyle - mam nadzieję, że uda mi się w ten sposób uchronić niejednego nieuważnego fana komiksowych filmów przed niechybnym zrażeniem się do całego gatunku - a wierzcie mi, zetknięcie się z powyższymi pozycjami na pewno będzie tym skutkować. Wybierajcie zatem ostrożnie i jeśli macie swoje propozycje - nie krępujcie się nimi podzielić, oczywiście dla dobra ludzkości.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA