REKLAMA

Ile jest Twin Peaks w Wayward Pines? "Szum", Blake Crouch - recenzja sPlay

Po "Miasteczku Twin Peaks" życie rozmaitych twórców nie jest łatwe. Każde ich dzieło o małym, pozornie spokojnym miasteczku, w którym dzieją się dziwne i niewytłumaczalne rzeczy, chyba już zawsze będzie porównywane do tego kultowego serialu Davida Lyncha. I cóż, mało kto wyjdzie z tej konfrontacji obronną ręką. Crouchowi w "Wayward Pines" się udało. 

"Wayward Pines. Szum", Blake Crouch - recenzja sPlay
REKLAMA

Nieustanne zestawianie wszystkiego, co się da i co choć trochę się do tego nadaje z "Twin Peaks" uważam generalnie za krzywdzące (również dla "Twin Peaks"), ale Blake Crouch nie ukrywa tej inspiracji i próby stworzenia "czegoś podobnego". A skoro tak i skoro wydawca tak odważnie szafuje twórczością Lyncha, to zacznijmy od pytania o to, czy osieroceni fani agenta Coopera odnajdą w "Wayward Pines" choć cząstkę tego klimatu?

REKLAMA
wayward pines szum

Odpowiedź brzmi: owszem. Ale radzę się za bardzo nie nastawiać. Atmosfera książki jest gęsta i schizofreniczna, jednak nastroju "Twin Peaks" nie podrobi nikt nigdy, chyba że Lynch weźmie się kiedyś za trzeci sezon. "Wayward Pines" czerpie z niego pełnymi garściami, ale nie jest to w stu procentach ta sama narkotyczno-paranoidalna aura szaleństwa i tajemnicy. I jeśli to tylko tego - bycia idealną podróbką "Twin Peaks" - będzie się oczekiwać, to można poczuć się rozczarowanym.

Dajmy tymczasem spokój tym porównaniom, czas skupić się wyłącznie na dziele Croucha. "Szum" jest pierwszą częścią trylogii "Wayward Pines", której bohaterem jest agent specjalny Ethan Burke. Przybywa on do spokojnego, sennego miasteczka w poszukiwaniu dwóch zaginionych funkcjonariuszy. Zaraz po przekroczeniu granic tytułowego Wayward Pines w jego samochód uderza rozpędzona ciężarówka. W wyniku wypadku Burke traci pamięć i zapomina kim jest i gdzie się znajduje. Szybko jednak okazuje się, że wcale nie jest to jego jedyny problem - w miasteczku dzieją się dziwne, trudne do wytłumaczenia rzeczy, z większością mieszkańców jest coś nie tak, a ucieczka z tego miejsca jest niemożliwa.

Crouch naprawdę świetnie radzi sobie z prowadzeniem narracji. Kiedy spowalnia tempo, czytelnika szczelnie opatula nastrój niepokoju, gdy przyspiesza - jest dynamicznie i ekscytująco. Do tego autor zgotował absolutnie zaskakujące zakończenie, którego nie sposób się domyślić i które - choć nie ma nic wspólnego z klasycznym cliffhangerem - sprawia, że z niecierpliwością oczekuję na kolejne części.

I pewnie, że można by się czepiać, że pod względem językowym jest raczej przeciętnie, a postaciom brakuje trochę głębi. Zarzucić, że agent specjalny Burke to typowy amerykański twardziel, dialogi są mało błyskotliwe, w dodatku w paru miejscach popsute przez tłumacza. Ale w tym zalewie poprawnych, acz nieszczególnie wciągających thrillerów i kryminałów, wydawanych w ostatnim czasie w ilości zdecydowanie nieprzyzwoitej, "Wayward Pines" ma coś, czego większości z nich brakuje: znakomitą atmosferę. Przykuwa do lektury i nie pozwala się oderwać.

REKLAMA

"Szum" przeczytałem w jedno popołudnie i żałowałem, że to już koniec. To dobra, trzymająca w napięciu i nieustannie podkręcająca zainteresowanie czytelnika książka. Bardzo filmowa, w dobrym tego słowa znaczeniu. Szczerze polecam, jeden z ciekawszych w swoim gatunku utworów, wydanych w ciągu ostatnich kilku miesięcy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA