REKLAMA

Nie każdy potrafi opowiadać historie o czarownicach. „Wieczna wiedźma” od Netfliksa to żywa antyreklama seriali fantasy

Są seriale, które zachwycają od pierwszego odcinka, a dalej jest już tylko lepiej. Niestety, „Wieczna wiedźma” z całą pewnością taką produkcją nie jest.

Wieczna wiedźma
REKLAMA
REKLAMA

Podobno z roku na rok mamy do czynienia z trendem podnoszenia się poziomu seriali na świecie. Produkcje odcinkowe ogląda coraz więcej ludzi, zwiększają się liczby subskrypcji na poszczególnych serwisach VOD, a także rosną słupki z sumami wydanymi na stworzenie tego typu obrazów. Można by było powiedzieć – rozwój i postęp w najlepszym wydaniu. Kolumbijska produkcja Netfliksa, „Wieczna wiedźma”, jest absolutnym zaprzeczeniem opisanego wyżej trendu.

„Wieczna wiedźma” to opowieść o młodej XVII-wiecznej czarownicy, która trafia do XXI wieku.

Główna bohaterka, Carmen, jest młodą niewolnicą, a także czarownicą. Zakochuje się z wzajemnością w synu swojego właściciela. Gdy ich związek wychodzi na jaw, rodzice chłopaka robią wszystko, by Carmen została uwięziona, osądzona, a następnie spalona na stosie jako czarownica. W więzieniu nieoczekiwanie napotyka starego czarodzieja, z którym zawiera pakt. On uratuje ją i jej ukochanego od śmierci. Ona musi z kolei przenieść się w daleką przyszłość, by wypełnić misję i przekazać tajemniczy kamień pomocnicy czarodzieja.

Wprost z palącego się pod jej stopami stosu, Carmen trafia do teraźniejszej Cartageny w Kolumbii. Słaniającą się na nogach dziewczynę ratuje dwójka imprezujących nastolatków, którzy podrzucają nieprzytomną Carmen pod drzwi szpitala. Teraz XVII-wieczna czarownica będzie musiała odnaleźć się w zupełnie obcym świecie i wypełnić powierzoną jej misję.

Zamysł serialu był całkiem niezły, wątpliwości pozostawia jednak wykonanie.

W związku z tym, że pojawia się coraz więcej produkcji, twórcy muszą być także coraz bardziej kreatywni, aby nie powtarzać już raz opowiedzianych historii. Każda musi mieć w sobie coś wyjątkowego. Tutaj mieliśmy obiecane wiele, trochę serialu policyjnego, trochę śledczego, mnóstwo potencjalnych, humorystycznych gagów związanych z nagłym przeniesieniem się do świata technologii i elektroniki, a także sporo romansu. Co więcej, muszę przyznać, że pierwszy odcinek wcale nie był taki najgorszy. Byłam skłonna przymknąć oko na drobne niedociągnięcia. Myślałam sobie, rozkręca się, to dopiero pierwszy odcinek. Jakże się pomyliłam.

Wieczna wiedźma class="wp-image-249205"

Z biegiem czasu było coraz gorzej. Absurd gonił absurd, a apogeum zobaczyłam w finale. Nie będę wam spoilerować tego kuriozalnego odcinka, jeśli przebrniecie przez pierwszych dziewięć, sami przekonacie się o poziomie, jaki reprezentuje ostatni epizod. Powiem tylko tyle, w połowie zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem sama nie nakręciłabym z pomocą swoich znajomych produkcji na podobnym poziomie.

Nawet nie potrafię już powiedzieć, co dokładnie poszło nie tak.

A to głównie dlatego, że chyba prawie... wszystko. Naprawdę rzadko mam do czynienia z produkcjami, w których trudno mi znaleźć jakiekolwiek plusy. W końcu gusta są różne i każdemu mogą się podobać trochę inne rzeczy. A rolą recenzenta jest chociaż spróbować odnaleźć i przedstawić je w sposób możliwe rzetelny.

Z czystym sumieniem jestem w stanie powiedzieć, że spodobała mi się koncepcja serialu. Było w niej naprawdę bardzo dużo potencjału, o czym może świadczyć na przykład serial „Jeździec bez głowy”. Tam też mieliśmy w końcu do czynienia z głównym bohaterem przenoszącym się o kilkaset lat do przodu. Świetnie sprawdziły się w tamtej produkcji wszystkie wątki, które próbowała rozwijać „Wieczna wiedźma”, a więc romans, opowieść detektywistyczno-policyjna i wątek humorystyczny. Jednak tam, gdzie Ichabord Crane z „Jeźdźca bez głowy” błyszczał, Carmen z „Wiecznej wiedźmy” raz po raz gasiła mój entuzjazm.

Wieczna wiedźma class="wp-image-249223"

„Wieczna wiedźma” to modelowy przykład jak zmarnować pieniądze.

Po długim namyśle, a także obejrzeniu wszystkich dziesięciu 40-minutowych odcinków, jestem w stanie wyróżnić jeszcze jedną zaletę serialu. „Wieczna wiedźma” jest świetnym przykładem, jak nie zrobić dobrej produkcji. Powiedziałabym wręcz, że jest to modelowy przykład, który, choćby we fragmentach, powinien zostać pokazany wszystkim początkującym twórcom telewizyjnym. Od zdjęć, przez obsadę, źle napisany scenariusz, naiwnie ukształtowane postaci, słabe efekty specjalne, w końcu po całkowite ignorowanie uwarunkowań historycznych, absolutnie wszystko w „Wiecznej wiedźmie” wymaga dopracowania.

REKLAMA

Na koniec tylko szkoda mi było tej samej pierwszej idei i zarysu fabularnego. Przy odpowiedniej ilości pracy i talentu twórczego, naprawdę mógłby zakwitnąć. A tak tylko zmarnowano jego potencjał.

Serial „Wieczna wiedźma” dostępny jest na Netfliksie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA