Wielki Mur to gratka dla fanów kina przygodowego. The Great Wall - recenzja Spider's Web
Wielki Mur to najnowszy film przygodowy prosto z Chin, w którym główną rolę gra Matt Damon. Widowisko przenosi nas w przeszłość doprawioną elementami fantasy i ukazuje historię tytułowej chińskiej fortyfikacji oraz zagrożeniem, przed którym miała ona bronić ludzkość.
The Great Wall to obraz w reżyserii Yimou Zhanga znanego z filmu Hero z 2002 roku. Główną rolę w Wielkim Murze zagrał Matt Damon. Partnerują mu na ekranie znani zachodniej publice Willem Dafoe oraz gwiazda netfliksowego serialu Narcos i Gry o tron od stacji HBO, chilijski aktor Pedro Pascal.
Oprócz tego w filmie można podziwiać też całą plejadę aktorów z Państwa Środka i tak naprawdę to oni są głównymi gwiazdami tej produkcji.
Tytułowy Wielki Mur to zbiór fortyfikacji obronnych rozciągających się na długość 2,4 tys. km. na terenie Chin. W postaci w jakiej go oglądamy dziś powstał w XV wieku naszej ery i miał chronić mieszkańców Chin przed najazdami ludów z Wielkiego Stepu, ale jego historia jest znacznie dłuższa.
The Great Wall opowiada o tej budowli i miesza prawdziwą historię z fantastyczną opowieścią. W jego interpretacji, która bazuje wedle napisów początkowych na legendzie, Wielki Mur strzegł Chiny nie przed Mongołami i innymi nacjami, ale przed hordami morderczych i krwiożerczych potworów.
Wielki Mur to pokaz siły azjatyckiego reżysera.
Twórcy z innych krajów niż Stany Zjednoczone próbują swoich sił i też wydają blockbustery. Wielki Mur to przykład produkcji, którą mógłby nakręcić uznany amerykański reżyser lub w którym, z drugiej strony, mogłoby w ogóle nie być amerykańskich aktorów.
William, irlandzki najemnik grany przez Matta Damona, pokazywany jest na plakatach i ma przyciągnąć do kina zachodniego widza. Sam film nie ucierpiałby zbytnio na jego nieobecności, bo Tian Jing, Andy Lau i inni chińscy aktorzy świetnie sobie radzą.
The Great Wall to przyjemna bajka w orientalnej otoczce.
Nie jest to film historyczny, a fantastyczne kino przygodowe pełne zapierających dech w piersiach scen batalistycznych. Obrona tytułowego Wielkiego Muru to uczta dla oka każdego fana tego typu produkcji, a wykorzystanie przez reżysera grafiki komputerowej nie razi, aczkolwiek nieco brakowało mi różnorodności wśród potworów.
Spece od efektów specjalnych z Industrial Light & Magic przyłożyli się do swojej pracy i dobrze wykorzystali powierzone im pieniądze na tę produkcję, której budżet wyniósł 150 mln dol. Sekwencje bitewne pokazujące tytułowy Wielki Mur atakowany przez hordy potworów aż chce się chłonąć, a CGI nie wygląda na sztuczne i użyte na siłę.
Fabuła jednak, tak jak można było się spodziewać, nie gra tutaj pierwszych skrzypiec.
Wspomniany wcześniej William oraz grany przez Pedro Pascala hiszpański wojownik Tovar przebywają w Chinach w momencie, w którym Wielki Mur atakuje horda mitycznych bestii. Z początku bohaterowie chcą uciec z cennym tajemniczym, wybuchowym czarnym proszkiem, ale William przyłącza się do chińskich obrońców i staje z nimi ramię w ramię do walki z maszkarami.
Historia wojowników łączących siły z chińskimi obrońcami to tylko pretekst by pokazać potwory szturmujące Wielki Mur. W tego typu produkcji nie jest to wada. The Great Wall ogląda się nie dla wielowątkowej historii, a dla monumentalnych scen i całkiem niezłego CGI. Cieszy też, że sama historia wcale nie jest wcale tak wyświechtana, jak można byłoby się spodziewać.
Owszem, przybysz z Zachodu pomaga Chińczykom, ale wcale nie jest ich ostatnią nadzieją i jedynym wybawcą.
Obrońcy muru to kompetentni stratedzy i wojownicy. Wielki Mur jest pokłonem dla bohaterskich żołnierzy i inteligentnych dowódców chińskiej armii. W filmie wojownicy nie korzystają wyłącznie z siły swoich mięśni. Wykorzystują mnóstwo ciekawych mechanizmów i urządzeń by walczyć ze złowrogim najeźdźcą - w tym oczywiście wynaleziony w Chinach proch.
Na szczęście film, chociaż ukazuje oklepany motyw przemiany zachodniego przybysza pod wpływem chińskiej kultury, nie ma na celu uprawiania propagandy. Reżyser dostarczył przede wszystkim niezłe widowisko. The Great Wall to też film, który miał budżet jak żadna inna produkcja z Państwa Środka do tej pory i Zhang Yimou dobrze to wykorzystał.
Wielki Mur nie jest niestety filmem genialnym, ale można się na nim dobrze bawić, nie mając zbyt wygórowanych oczekiwań.
Nieco razić może wykorzystywanie w filmie Zhang Yimou języka angielskiego przez bohaterów. Rozumiem jednak ten zabieg ze względu na oczekiwania odbiorców spoza Chin. Tę decyzję nawet umotywowano fabularnie. Ponieważ The Great Wall ma ambicję stać się hitem na całym świecie, to można na to przymknąć oko.
Same postaci są jednak dość jednowymiarowe, a reżyser wykorzystał mnóstwo klisz. Na szczęście widowisko nie traktuje samego siebie w pełni na serio. Sceny walki i patetyczne dialogi przeplatają też ujęcia pełne niewyszukanego, ale przynajmniej nie żenującego humoru.