REKLAMA

Widzieliśmy już część piątego sezonu Wikingów. Na widzów czeka sporo niespodzianek

Wikingowie jako serial miał swoje wzloty i upadki, a fani zgodnie twierdzą, że nowsze sezony są nieco gorsze od tych pierwszych. Moi mili, mam dobre wieści. Jeden z najlepszych seriali historycznych nie traci formy.

Wikingowie 5 sezon wrażenia
REKLAMA
REKLAMA

Warszawski Comic Con i moja rozmowa z Maude Hirst to nie jedyne wydarzenie, które podgrzało moje emocje przed piątym sezonem Wikingów. Uczyniła to dodatkowo telewizja History, która była uprzejma udostępnić mi przedpremierowo pierwsze trzy odcinki piątego sezonu Wikingów. I powiem wam, że czułem się jakbym oglądał reboot. I co zupełnie mi nie przeszkadzało.

Wikingowie to bowiem wyraźnie saga rodzinna. A to oznacza, że śmierć do tej pory, wydawać by się mogło, głównego bohatera serialu nic nie zmienia. Choć Ragnar Lothbrok ginie w czwartym sezonie, to przecież ma on relatywnie liczne potomstwo. Czwarty sezon miał łatwo, mógł skupić się na zemście młodych Lothbroków na królu Ekbercie. Teraz jednak pałeczka wyraźnie została przekazana młodszemu pokoleniu władców Wikingów. Jak sugerują pierwsze trzy odcinki, w sposób bardzo umiejętny.

Wikingowie to niezmiennie fascynująca mieszaka wojny, polityki i osobistych historii.

Twórcy serialu nawet nie próbują bawić się formą. I bardzo dobrze. To nadal oparty na historycznych realiach serial, który nie stroni od pełnych rozmachu scen, ale też bardzo umiejętnie zaprzyjaźnia nas z jego głównymi bohaterami.

Po raz kolejny więc będziemy świadkami wojny wpływów wewnątrz królestwa Ragnara. Piąty sezon to jednak swego rodzaju reset postaci. Już pierwsze dwa odcinki skupiają się na Bjornie, Ubbem, Hvitserku i Ivarze, równolegle prowadząc ich historie i łącząc, również częściowo zamykając wątki z czwartego sezonu. Rysuje też nowe szanse i okazje na podboje, jakie dała synom Ragnara śmierć Ekberta.

Dotychczasowy klimat serialu został w pełni zachowany. Jest brutalny i miejscami mroczny, zwłaszcza przy okazji wątków politycznych. Dlaczego więc już w tytule twierdzę, że piąty sezon Wikingów was zaskoczy? Bo nie jest łatwo pożegnać bohaterów, do których się przyzwyczailiśmy, nie jest łatwo zaakceptować nowych, w każdej odcinkowej opowieści. Tymczasem piąty sezon Wikingów tak śmiało i z taką pewnością siebie stawia na nowe wątki, że szybko to przestaje przeszkadzać. Szybko przywiązujemy się do nowych postaci. Bo fabuła, jak zawsze, diabelnie wciąga.

To nie oznacza, że piąty sezon odcina się od poprzednich. Wielu bohaterów nadal wspomina Ragnara, a jednym z nich jest szalony Floki, dla którego śmierć króla była wręcz szokiem, z którym radzi sobie przez całe dwa pierwsze odcinki serialu. Scenarzyści dają nam jednak jasno do zrozumienia: nikt w Wikingach nie będzie żył wiecznie. To saga, a nie historia grupy postaci. Takich zmian będzie w przyszłości więcej.

Nie jeden Floki jednak pozostał. Przecież nadal żyje Lagertha, która skutecznie broni się przez zagrożeniem ze strony króla Haralda. Fanom serialu powinno się spodobać to, z jakim sprytem zaczyna się szykować do obrony przed swoimi coraz liczniejszymi wrogami. Planowanie i intryga to niezmiennie mocna strona tego serialu.

Co trzech to nie jeden. Warto wrócić do Wikingów, piąty sezon zaczyna się świetnie.

Ragnar Lothbrok był postacią która spinała do tej pory cały serial w całość. Przekazanie pałeczki trzem braciom (Bjorn ponownie udaje się nad Morze Śródziemne) wprowadza nową, bardzo ciekawą dynamikę w fabule. A Ivar bez Kości… cóż, nie widziałem jeszcze całego piątego sezonu. Powoli jednak wyrasta na jednego z najciekawszych złoczyńców ogólnie w telewizji, a nie tylko w kontekście Wikingów. Nie tylko za sprawą dobrego scenariusza, ale również znakomitego aktorstwa.

Piąty sezon Wikingów genialnie łączy stare z nowym. Mamy tu kolejne pokolenie bohaterów, pożegnanie z wieloma starymi, a mimo tego oglądając serial czułem się, jakbym wracał do tego, co już znam. Nie z uwagi na wtórność, a pamięć o tym co od zawsze budowało klasę tego serialu. Mam apetyt na więcej. Duży.

Już dziś, tj w czwartek o 20:00 kanał History wyemituje dwa pierwsze odcinki serialu. Jeżeli mieliście wątpliwości czy warto do niego wracać, odpowiadam: warto. Zaczyna się to bardzo, bardzo dobrze. Mam nadzieję, że dalej będzie jeszcze lepiej.

Na marginesie:

REKLAMA

Dystrybutor serialu zainteresował mnie inną, powstałą na bazie serialu produkcją, która na swój sposób weryfikuje Vikingów z rzeczywistością historyczną. Faktycznie, ciekawie się to ogląda:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA