Jeśli macie przeczytać w tym roku jedną książkę, niech to będzie właśnie ta. Tak się pisze kryminały
Za każdym razem za książki Wojciecha Chmielarza zabieram się z bólem serca. Dlaczego? Bo myślami jestem już na ostatniej stronie, której towarzyszy uczucie, że to już koniec. Nie inaczej było z powieścią "Zbędni", która, krótko mówiąc, przerosła moje oczekiwania. Najnowsza pozycja jest nie tylko świetna, ale również inna, niż poprzednie książki Chmielarza - udowadnia to, że autor wciąż ma coś do powiedzenia i tak łatwo korony mistrza polskiego kryminału nie odda.
OCENA

Ten rok jest wyjątkowo obfity dla miłośników polskich kryminałów. Na rynku wydawniczym zadebiutowały takie powieści jak "Zapadlina" Roberta Małeckiego, "Smolarz" Przemysława Piotrowskiego czy "Żółć" Małgorzaty Oliwii Sobczak. Na żadną z tych książek nie czekałam tak bardzo, jak na "Zbędnych" Wojciecha Chmielarza. Co mogę poradzić - jestem mu wierna od czasów Mortki i za każdym razem z ekscytacją czekam na kolejną powieść (nie licząc "Królowej głodu" i serii z Bezimiennym, na które do tej pory kręcę nosem).
Kiedy pomyślałam, że od premiery "Za granicą" już trochę czasu minęło, nagle z zaskoczenia pojawił się wpis o tym, że najnowsza powieść Chmielarza zadebiutuje w księgarniach już za miesiąc. "Zbędni to thriller psychologiczny i książka, która kosztowała mnie niesamowicie dużo wysiłku, skupienia, emocji" - poinformował pisarz w mediach społecznościowych. I to nie są czcze słowa - po lekturze już doskonale wiem, dlaczego. To był najdłuższy miesiąc oczekiwania w moim życiu. Ale, cholera, było warto.
Zbędni - recenzja książki Wojciecha Chmielarza
W powieści "Zbędni", która ukazała się nakładem wydawnictwa Marginesy, śledzimy kilka wątków. Poznajemy Jaśka, dozorcę kempingu namiotowego, który pewnej nocy wsiada pijany do samochodu i śmiertelnie potrąca dziewczynę. Przerażony mężczyzna postanawia nie zgłaszać wypadku i zakopuje ciało nieznajomej w lesie. Z biegiem czasu wyrzuty sumienia zaczynają go dręczyć coraz bardziej, wskutek czego Jasiek decyduje się dowiedzieć, kim właściwie była ofiara. Na kempingu, którym opiekuje się mężczyzna, przebywa tylko jeden gość - Belg Jules, który podejrzanie długo nie wyjeżdża z Polski.
Tymczasem w Kowarach aspirantka Maria Szulej prowadzi śledztwo w sprawie zaginionej dziewczynki. Choć mała Karolinka została porwana, nikt nie zażądał okupu i sprawa stanęła w martwym punkcie. Coś niepokojącego dzieje się również w pensjonacie Aliny i Mirka, gdzie od wielu tygodni mieszka tajemnicza pensjonariuszka, która pojawia się i znika. Kim jest? I jaka tajemnicę skrywają właściciele hotelu oraz ich syn?
Nie ukrywam, że początkowo mnogość wątków nieco mnie przeraziła. Oprócz tego, że każdy z nich wydawał mi się bardzo interesujący, to najbardziej byłam jednak ciekawa tego, w jaki sposób autorowi uda się skleić z nich jedną całość. Uwaga, jedyny spoiler w tej recenzji: udało mu się to wybitnie. Po mistrzowsku połączył wszystkie wątki, doprowadzając do nieoczekiwanych spotkań bohaterów, których trudno się było spodziewać - zaskoczenie czekało praktycznie w każdym rozdziale. Chociaż akurat Chmielarz potrafi skutecznie wyprowadzić czytelnika w pole, co daje jeszcze większą satysfakcję podczas czytania książki.
Lekkość, z jaką pisze, sprawia, że zdania po prostu płyną, a prześlizgiwanie się między każdym kolejnym słowem to czysta przyjemność. Choć w książce mamy do czynienia z wieloma wewnętrznymi monologami, nie można jej zarzucić, że jest przegadana. Nie uraczymy w niej żadnego nadęcia czy specjalistycznych sformułowań, które mogłyby zaburzyć jej odbiór. Wszystko zostało przedstawione maksymalnie realnie, łącznie z krajobrazem zapyziałych polskich miasteczek, z których Chmielarz potrafi wycisnąć wszystko - bo nagle z zabitych dechami Kowar robi się klimatyczna sceneria. Podobnie jest z bohaterami.
To zatem odpowiedni moment, aby przejść do tego, jak zostali zbudowani. Zacznijmy od Jaśka.
Jasiek to od dzisiaj jedna z moich ulubionych postaci. Dozorca kempingu został przedstawiony tak, że podczas lektury w nozdrzach czułam zapach piwa, którym raczył się codziennie wieczorem, a nawet odór moczu i niemytego ciała, kiedy niespodziewanie odwiedził go tajemniczy mężczyzna. Bohatera w większości przypadków możemy poznać nie dzięki bezpośrednio wyłożonym opisom, ale głównie poprzez jego czyny i reakcje. Jasiek to, wbrew pozorom, bardzo złożona postać - do samego końca nie wiemy, jak postąpi. I jest to wybitne - z człowieka, który w zasadzie nie wyróżnia się niczym szczególnym, zrobić bohatera, który ma właściwie największą moc sprawczą.
O książkach czytaj w serwisie Spider's Web:
Poświęćmy również moment policjantce Marii Szulej, którą bez problemu potrafiłam sobie wyobrazić. To również nie jest typowa bohaterka - aspirantka nie tylko musi sobie radzić w zawodzie, gdzie dominują mężczyźni, ale również wziąć na klatę swój nieidealny wygląd, niepewność, brak wsparcia i przyjaciół oraz żałobę po bliskiej osobie. To dziwne uczucie, ale, choć w tej książce zdecydowanie nie ma osób idealnych, to właśnie tym nieidealnym chce się kibicować. Bo dużo łatwiej jest utożsamić się z kimś, kto popełnia błędy, a mimo to chce je naprawić.
Co mogę powiedzieć - mimo moich kilku drobnych "ale", to chyba jedna z najlepiej napisanych książek Wojciecha Chmielarza. Ten skomplikowany zabieg z łączniem wątków, zupełnie nowy dla jego powieści, wyszedł genialnie, a poznawanie bohaterów to czysta przyjemność. Mam tylko nadzieję, że na podstawie "Zbędnych" nie powstanie żaden serial; a jeśli powstanie, to zróbcie wyjątek i najpierw dajcie się ponieść lekturze - nic nie będzie w stanie zepsuć pierwszego dobrego wrażenia po przeczytaniu tej książki, a napięcie i ekscytacja nie odejdą aż do samego końca.