Nie ma wątpliwości, że finałowy sezon „Dark” spolaryzuje widzów, którzy będą się tygodniami głowić, o co chodziło w scenie z tą miłą kolacją. Kto w niej uczestniczył? Kogo zabrakło? Co oznacza zakończenie? Uwaga na spoilery.
Spoilery!
„Dark” doczekał się właśnie premiery 3. sezonu, który okazał się również finałowym. Historia snuta przez niemieckich filmowców pracujących na zlecenie Netfliksa została domknięta wraz z 8. odcinkiem zatytułowanym „Raj”. Nie oznacza to jednak, że na wszystkie pytania poznaliśmy odpowiedzi.
„Dark” — o co chodzi w zakończeniu?
Adam z pierwszego świata i Ewa z drugiego tkwili w wielopoziomowej pętli i powtarzali swoje cykle raz po raz. Udało im się jednak wreszcie wyjść z tej matni. Odkryli, że Winden spotkała apokalipsa z powodu H.G. Tannhausa. Zegarmistrz stworzył maszynę do podróży w czasie, by uratować swoją rodzinę.
Po tym jak Jonas i Martha, czyli młodsze wersje Adama i Ewy, za sprawą Claudii uratowali syna i synową Tannhausa, ten stracił motywację do pracy nad maszyną do podróży w czasie. Główni bohaterowie „Dark” rozpłynęli się wtedy w powietrzu; ich światy przestały istnieć, ten pierwotny powrócił na właściwe tory.
Większość bohaterów „Dark”, którzy zapętlali swe mocno rozgałęzione drzewo genealogiczne, przestała tym samym istnieć.
To właśnie z tego powodu w ostatniej scenie pojawiły się wyłącznie te postaci, które nie były powiązane genetycznie z klanem Nielsenów. Podczas burzy ci bohaterowie spotkali na kolacji. Gospodynią była Hanna, która nigdy nie poznała Mikkela, a jej partnerem był policjant Torben Woller.
Oprócz tego pojawiła się przy stole Regina, gdyż tak naprawdę Tronte Nielsen nie był jej ojcem, a Claudia jedynie chciała, żeby to on nim był. Nie zabrakło również Cathariny, o której w tej linii czasowej nie wiemy zbyt wiele, z Peterem, który nie wstydził się już uczuć, pojawił się z Benni.
Podczas kolacji bohaterowie są uśmiechnięci i radośni.
Żartują sobie, a nasza wizyta w Winden kończy się w momencie, gdy biesiadnicy zwracają uwagę na to, iż oko Torbena się zagoiło. Nie jest nam dane poznać historii stojącej za tym urazem, bo w tym momencie uderza piorun i wysiada prąd, a Hannah oznajmia, że doświadczyła właśnie deja vu.
Kobieta wyjaśnia, że właśnie ta chwila śniła jej się poprzedniego dnia — migotanie światła, huk i ciemność. Zinterpretowała ten sen jako koniec świata, który określiła „czymś dobrym”, bo nie miała już żadnych potrzeb. Jej monolog nie trwał jednak zbyt długo, a Benni zasugerował psychologa.
Hannah nie obraża się jednak, gdyż sama zrzuca swój sen na karb „hormonów”.
Regina z kolei spytała pozostałych bohaterów, co by zrobili, gdyby świat faktycznie się miał dzisiaj skończyć, ale nie doczekaliśmy się ich odpowiedzi. Catharina zaproponowała wznieść toast za świat bez Winden, co pozostali bohaterowie ochoczo podchwycili, a ich miasteczko „uparcie nie chce zniknąć”.
Później rozmowa schodzi na temat imienia dziecka Hanny i Torbena, a serial kończy się zaś w momencie, gdy kobieta po chwili zastanowienia się stwierdza, iż „Jonas to piękne imię”. My jednak wiemy, że nie będzie to ten sam chłopiec, którego perypetie śledziliśmy przez trzy sezony „Dark”.
Czy to oznacza, że jakiś ślad po obu światach powstałych po wynalezieniu przez H.G. Tannhausa maszyny został w tej nowej rzeczywistości? A może to tylko zbieg okoliczności, że Hannah miała taki sen i wybrała akurat to imię? Na to twórcy nie dają nam definitywnej odpowiedzi…
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.