Film „Wytańcz to” trafił niedawno na Netfliksa. To dobrze znana historia konfrontacji młodzieńczych marzeń i planów z rzeczywistością, tym razem podana w parze z tańcem.
OCENA
Wymarzona szkoła, pierwsze zauroczenie, niezrozumienie ze strony rodziców i, a jakże, happy end. To ostatnie to wcale nie taki spoiler, bowiem film „Wytańcz to” oparty jest na dobrze znanym schemacie filmu młodzieżowego. Kierunek, w którym podąża fabuła jest niezwykle łatwy do przewidzenia.
Quinn (Sabrina Carpenter) jest w ostatniej klasie szkoły średniej. Jest wzorową uczennicą, uczęszcza na dodatkowe zajęcia, zarówno ona jak i jej matka przekonane są o tym, że dziewczyna nie będzie mieć problemu z dostaniem się do wymarzonej szkoły. A jednak – w CV Quinn brakuje jeszcze czegoś wyjątkowego, dodatkowej aktywności, która wyróżni ją z tłumu innych kandydatów. W wyniku dziwnego niezrozumienia pada na taniec, o którym dziewczyna nie ma bladego pojęcia. W krótkim czasie Quinn musi nauczyć się tańczyć i wziąć udział w niezwykle popularnym lokalnym konkursie.
„Wytańcz to” oryginalnością scenariusza nie grzeszy.
Jak pewnie już się domyślacie, na początku wcale jej to nie idzie. Po jakimś następuje jednak przełom. Po drodze Quinn zakłada zespół taneczny, zakochuje się w utalentowanym tancerzu Jake'u (znany z obsady „Hamiltona” Jordan Fisher), doprowadza do krótkiego kryzysu jej przyjaźni z Jasmine (Liza Koshy), a to wszystko dzieje się w ciągu 1,5 godziny.
Jakkolwiek naiwnie brzmi ten opis, „Wytańcz to” potrafi zainteresować i wciągnąć, oferując seans lekki i niezobowiązujący. Ale to jeden z tych filmów robionych raczej po łebkach. A więc miedzy innymi bez odpowiednich, głębszych portretów postaci, pełen skrótów i uników fabularnych. Główni bohaterowie może i mają charyzmę, ale twórcy nie do końca potrafili to sprzedać.
Lepiej za to udało im się pokazać sam taniec. Młodzi tancerze, mimo że są amatorami, mają świetne choreografie. A i dobrana do nich muzyka jest momentami całkiem porywająca, zaś poszczególne układy ogląda się jak dobrze zrealizowany teledysk.
Wielki happy end (ponownie – to nie spoiler, na takie zakończenie zanosi się już po pierwszych kilku minutach filmu) jest oczywiście słodki i cukierkowy. Jednak wcześniej bohaterowie nie zostali nam przedstawieni tak, byśmy zdążyli się z nimi zakumplować czy im kibicować. Łącznie z głównodowodząca nową grupą tancerzy Quinn, która częściej irytuje swoją naiwnością, niż budzi większą sympatię.
Film „Wytańcz to” znajdziecie w serwisie Netflix.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.