W nowościach płytowych w platformie WiMP pojawiły się cztery nowe albumy. Na jeden z nich fani zespołu i artysty z pewnością czekali. W końcu złe nasienie jest kultem muzyki alternatywnej.
Nick Cave & The Bad Seeds wydali nowy krążek. Funkcjonują od 1983 roku nadal trzymając się swojego własnego stylu i odrobinę go usprawniają z premierą każdego nowego repertuaru. Choć przez lata stali się bardziej niezależni niż wcześniej. Nicka Cave’a każdy chyba pamięta odkąd zaśpiewał duet z Kylie Minogue piosenki „Where The Wild Roses Grow”. Wcześniejsze albumy miały pogłos post-punkowy, a „Dig, Lazarus, Dig!!!” z 2008 roku było hołdem dla garażowego rocku, głównie zainspirowanym dzięki innemu projektowi Cave’a – Grinderman.
Krążek, który od dziś można słuchać na WiMP to „Push The Sky Away” – melodyjny i powracający do starego dźwięku zespołu. Sam Cave dokonał metafory albumu jako dziecka widmo w inkubatorze. Tematyka albumu jest jednak trochę bardziej rzeczywista – o tym jak Internet wpływa na nasze dzisiejsze zachowania oraz ważne wydarzenia dnia codziennego. Ale sama muzyka jest tak undergroundowa, że może spodobać się tylko zagorzałym fanom Nicka Cave’a lub wszystkim wielbiącym wicie się pod sceną z zamkniętymi oczami i w ekstazie wchłaniając odgrywaną muzykę. Nick Cave & The Bad Seeds to taki uwspółcześniony i ugrzeczniony The Doors.
To nie wszystko. Fani undergroundu będą w niebie gdy doświadczą posikanych dżinsów. Tak, Pissed Jeans, to nazwa zespołu dla którego garażowy hardcore’owy punk to całe życie. Proste riffy gitarowe, śpiewanie na granicy recytowania, okrzyków tudzież gniewnego wrzasku na granicy odgłosu wymiotowania oraz dynamiczne rytmy idealne do pogowania. Produkt zdecydowanie niszowy, co nawet udowadnia charakterystyczne zagłuszenie i ujednolicenie głośności każdej ze ścieżek, by brzmiało jakby materiał nagrywano nielegalnie w piwnicy domu jednorodzinnego lub w garażu gdzieś na amerykańskich bezdrożach. Surowy dźwięk, brak perfekcji w graniu – idealny symbol buntu. Dla tych, co nie przepadają za punkiem, bardzo szybko się znuży i zirytuje.
W nowościach nie zapomniano o komercyjnej stronie muzyki. Pojawiła się również płyta Jamiego Lidella, który wcześniej został ogromnie reklamowany na Myspace (więcej o artyście można przeczytać tutaj) oraz koncertowy krążek Emeli Sande z Royal Albert Hall. Autorka hitu „Next To Me” oraz ostatnio puszczanego w radiu „Beneath Your Beautiful” z artystą r’n’b o pseudonimie Labrinth. W końcu trzeba kiedyś wyjść z podziemia i zobaczyć (tudzież usłyszeć), co się dzieje w świecie.