REKLAMA

Wspominamy artystów, którzy odeszli w 2017 roku

Zaduszki to czas wspomnień o tych, których już z nami nie ma, ale pozostawili po sobie ślad w naszym życiu. Oprócz bliskich członków rodziny taki ślad zostawiło też wiele postaci popkultury, z którymi również zawieramy więzi emocjonalne. Oto kilku spośród wielu ważnych przedstawicieli świata sztuki, którzy odeszli w 2017 roku.

chris cornell
REKLAMA
REKLAMA

John Hurt

john hurt

John Hurt był bez wątpienia jednym z najlepszych i najbardziej charakterystycznych aktorów w historii kina. Nie miał wprawdzie takiej pozycji i nie był tak rozpoznawalny jak Robert DeNiro, Marlon Brando czy Al Pacino, ale z pewnością jego niesamowite kreacje prezentowały najwyższy możliwy poziom. Po prostu nie miał takiego szczęścia jak wyżej wymienieni, by trafić na filmy, które dotarły do szerszego grona odbiorców.

Jego rolą życia był bez wątpienia John Merrick, czyli tytułowy bohater z filmu "Człowiek słoń" od Davida Lyncha. Znany był m.in. z takich filmów jak "Szpieg", "Rob Roy", "Harry Potter i Insygnia Śmierci", a ostatnio też "Hellboy" oraz "Snowpiercer".

John Hurt miał całkiem udane i długie życie – zmarł 25 stycznia 2017 roku w wieku 77 lat.

Chris Cornell

To była jedna z najbardziej szokujących i nieoczekiwanych śmierci, jakie mogli wyobrazić sobie fani jakiegokolwiek artysty. Chris Cornell był głosem pokolenia ludzi wchodzących w muzyczną dojrzałość w latach 90. Był też jednym z najlepszych wokalistów wszech czasów.

Pomińmy milczeniem jego popowe zapędy zapisane na płycie "Scream". Jego dokonania w Soundgarden i w Audioslave to absolutna podstawa dla każdego fana muzyki rockowej. Jego wykonania utworów Black Hole Sun czy Shadow on the Sun za każdym razem przyprawiają mnie o ciarki. Taka niezwykła skala i głęboka barwa głosu trafiają się raz na pokolenie.

Chris Cornell popełnił samobójstwo, odszedł 18 maja 2017 roku w wieku 52 lat.

Chester Bennington

Nie będę ukrywał, że fanem Linkin Park nie jestem i nigdy nie byłem. Natomiast zawsze zwracał moją uwagę dobry wokal Chestera Benningtona, którego melodyjna barwa i całkiem niemała skala idealnie oddawały rockową energię, szczególnie na koncertach. Jego śmierć, również w wyniku samobójstwa, połączona bezpośrednio z depresją i śmiercią jego przyjaciela, Chrisa Cornella, była tyleż szokująca, co równie niespodziewana. Tym bardziej, że zostawił on za sobą niemałą rodzinę.

Chester Bennington odszedł 20 lipca 2017 w wieku 41 lat.

Adam West

adam west batman

Dla wielu najlepszy Batman wszech czasów. Ja nadal obstawiałbym Christiana Bale’a, ale dla Adama Westa mam niemały szacunek. Był on pierwszym Batmanem, który zapisał się w historii popkultury i do czasu filmu Tima Burtona z 1989 z Michaelem Keatonem, dla co najmniej kilku pokoleń dzieciaków był punktem odniesienia, jeśli chodzi o postać Mrocznego Rycerza. Wprawdzie przygody Batmana z Adamem Westem to kampowa zabawa dla młodszego widza, to mimo tego aktor z szacunkiem i empatią podszedł do swojej kreacji superherosa.

West pozostał aktorem jednej roli, ale to w tym przypadku absolutnie wystarczyło, by przejść do historii. Sam aktor nigdy na to nie narzekał, wręcz był szczęśliwy z tego, że dane mu było w taki sposób zostać zapamiętanym.

Adam West zmarł 9 czerwca 2017 w wieku 88 lat.

Hugh Hefner

hugh hefner

Jeśli miałbym wskazać jedną osobę, której wpływ na XX w kwestii obyczajów był najwidoczniejszy, to bez zawahania wskazałbym na Hugh Hefnera. Twórca Playboya jest też twórcą seksualizacji mediów i pornografizacji popkultury. To "dzięki" okładkom i rozkładówkom Playboya obowiązują dziś takie, a nie inne kanony piękna i materialistycznego podejścia do życia.

Gdyby nie Hefner okładki magazynów dla kobiet, wybiegi dla modelek, wideoklipy czy choćby niemała część zdjęć publikowanych na Instagramie, wyglądałyby zupełnie inaczej, a może wręcz w ogóle by nie zaistniały. Miał on potężny wpływ na wykreowanie Marilyn Monroe i odegrał istotną rolę w seksualnej rewolucji u progu lat 60.

Piętno, jakie wywarł na świat wokół nas, jest tak wielkie, że gdyby go nie było świat wokół nas wyglądałby zupełnie inaczej. Czy lepiej, czy gorzej... to już pozostawiam do indywidualnej oceny.

Hugh Hefner z pewnością wiódł życie, jakiego wielu mogłoby mu zazdrościć, tym bardziej, że było bardzo długie. Zmarł 27 września 2017 roku w wieku 91 lat.

Sam Shepard

Sam Shepard

Sam Shepard to jedna z najważniejszych postaci świata kultury amerykańskiej XX wieku, choć może niewielu zdaje sobie z tego sprawę. Znany nie tylko jako aktor, ale w dużej mierze także jako autor sztuk teatralnych. W 1979 roku otrzymał nagrodę Pulitzera za sztukę Buried Child. Kilka lat później roku dostał Oscara za rolę w filmie "Pierwszy krok w kosmos".

Jego kariera była pełna interesujących wyborów, on sam świadomie i skutecznie unikał pustego i nic nieznaczącego rozgłosu. Robił wszystko, by talent aktorski i pisarski mówiły same za siebie.

Sam Shepard zmarł 27 lipca 2017 roku w wieku 73 lat.

Jerry Lewis

Jerry Lewis

Jerry Lewis to człowiek-historia. Pionier komedii, na którym wychowało się niejedno pokolenie. To on na dobrą sprawę, w kultowym duecie z Deanem Martinem, odpowiada za nowoczesne podejście do slapsticku. W późniejszych latach szkolił z reżyserii m.in. samego Stevena Spielberga.

Jerry Lewis zmarł 20 sierpnia 2017 roku w wieku 91 lat.

Harry Dean Stanton

harry dean stanton
REKLAMA

Harry Dean Stanton to jeden z najlepszych i najbardziej charakterystycznych aktorów drugiego planu w historii. Kariery, a konkretniej filmów, w których zagrał, mógłby mu pozazdrościć praktycznie każdy aktor. Zadebiutował u Alfreda Hitchocka, grał u boku Marlona Brando, Paula Newmana, Jacka Nicholsona. Jedną z jego najbardziej pamiętnych ról był Brett z filmu "Obcy: 8 pasażer Nostromo" (użyczył też głosu owej postaci w niedawnej grze wideo "Obcy: Izolacja"). Ostatnio mogliśmy oglądać go w kilku odcinkach trzeciego sezonu "Twin Peaks" Davida Lyncha.

Harry Dean Stanton zmarł 15 września 2017 roku w wieku 91 lat.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA