REKLAMA

To niesamowite rozczarowanie i ogromny krok wstecz. Analogowy ebook - recenzja Spider's Web

Czytniki ebooków już mi spowszedniały i nie wyobrażam sobie czytać książek w innej formie. Traf jednak chciał, że ostatnio pojawił się w moim domu analogowy ebook. Już patrząc na jego gabaryty, przeczuwałem, że połączy nas miłość, ale bardzo trudna.

Recenzja - analogowy ebook zamiast czytnika
REKLAMA
REKLAMA

Już trzy lata temu Huber Taler opisywał na łamach Spider's Web nośnik ebooków wykonany z papieru. Teraz i mi przyszło skorzystać z niego skorzystać, bo w takiej właśnie formie przeczytałem Pragnienie, czyli najnowszą książkę Jo Nesbo z cyklu o Harry'm Hole.

Recenzja książki Pragnienie - 11. tom - Harry Hole, Jo Nesbo class="wp-image-82446"

Nie umiem wykazać takiego entuzjazmu wobec analogowego ebooka jak mój redakcyjny kolega.

Na nową książkę Jo Nesbo czekałem jak na szpilkach. Nieco się zdziwiłem, gdy wydawca zamiast pliku do wgrania na czytnik wysłał mi jego wydrukowaną wersję. Wydaje się to nieroztropne - koszt transportu, nie mówiąc o zadrukowaniu i złożeniu w analogowy ebook kilkuset kartek jest dość wysoki, podczas gdy wstawienie ebooka na serwer niemal nic nie kosztuje.

Uznałem jednak, że przy tytule takiego kalibru - Pragnienie to bezsprzecznie jedna z najbardziej oczekiwanych przeze mnie powieści w tym roku - nie będę wybrzydzał. Postanowiłem dać szansę książce. Wróciłem do domu z poczty i nieśmiało wyjąłem z paczki tomisko. Niespieszno, by delektować się nową przygodą Harry'ego Hole jak najdłużej, zabrałem się za lekturę.

To był wieczór pełen niespodzianek!

Przyzwyczaiłem się do czytników z epapierowym ekranem na tyle, że przejście na nowy format było dla mnie ciekawym doświadczeniem. Zaskoczeniem był już sam rozmiar. Nie tylko moja kopia Pragnienia była nieco szersza i nieco wyższa, ale też kilkukrotnie grubsza niż mój Kindle - czyli czytnik, w którym mogę zmieścić nie jedną, a kilkaset książek naraz.

analogowy ebook książki class="wp-image-61315"

Nie sposób też nie odnieść wrażenia, że książka to wręcz nieprawdopodobna strata miejsca na półkach. Wszystkie swoje ebooki trzymam w chmurze. Jeśli chciałbym każdy z nich postawić na półkę w takiej formie jak ta, w której wydano moją kopię Pragnienia, to bym chyba musiał wyrzucić wszystko inne z domu. Papierowa biblioteczka - cóż za marnotrawstwo przestrzeni w mieszkaniu...

Analogowy ebook swoją formą wymusza zmianę przyzwyczajeń.

Nauczyłem się już tego, że podczas czytania mogę swobodnie trzymać czytnik w jednej ręce i zmieniać strony wciśnięciem przycisku w obudowie bądź muśnięciem palca w wyświetlacz. Mogę bez przeszkód leżeć na łóżku z drugą ręką pod głową lub robić nią cokolwiek innego. Raz chwycony lekki czytnik mogę trzymać w tej samej dłoni kilka godzin i mnie to nie zmęczy.

Pragnienie wymagało ode mnie zmiany sposobu konsumowania treści. Trzymanie książki w jednej dłoni jest możliwe, ale taki tom jest cięższy i grubszy. Trzeba też go rozłożyć i prezentowane są jednocześnie nie jeden, a dwa ekrany treści w wydrukowanej formie - przez co analogowy ebook ma de facto ponad dwukrotnie większą szerokość niż czytnik (lub tablet, którego też czasem używam).

jo nesbo pragnienie - aplikacja tinder i nie tylko class="wp-image-82595"

Po chwili moja ręka się męczy, co wymusza zmianę pozycji.

Wystarczy w dodatku też chwila nieuwagi, żeby książka się zamknęła i można się zagubić, w którym miejscu skończyło się czytać. To wręcz niewyobrażalne - to tak jakby czytnik resetował postępy w czytaniu i kazał zaczynać od pierwszej karty za każdym razem po zablokowaniu ekranu. Za każdym razem trzeba samemu zaznaczyć dodatkowym akcesorium w postaci zakładki, gdzie się skończyło czytać - no bez sensu.

O tyle dobrze, że otwarcie na konkretnej stronie jest dużo łatwiejsze niż w czytniku. Kartkowanie jest szybsze, ale na tym kończą się zalety - nie da się łatwo przejść do konkretnego rozdziału. Ciekaw jestem też, czy ktoś może mi powiedzieć, gdzie tutaj jest wyszukiwarka? Aż nie mogłem uwierzyć, że podczas lektury nie mogłem wyszukać w ten sposób konkretnego słowa.

Nie mówię już o takich dodatkach, jak zaznaczenie na których stronach w książce pojawiają się konkretni bohaterowie.

Robienie notatek też było uciążliwe. By użyć cytatu w recenzji musiałem go ręcznie przepisać, a nie jak zwykle skopiować i wkleić z aplikacji Kindle na smartfonie. Zaznaczanie zakładek wymaga też dodatkowego akcesorium w postaci np. karteczek. Trzeba też uważać z notatkami. Analogowy ebook pozwala takie zrobić za pomocą... kolejnego akcesorium. Aż dziwne, że książka nie ma logo Apple'a na obudowie.

Kindle Oasis class="wp-image-82772"

Problem w tym, że jeśli użyje się nie tego gadżetu co trzeba - czyli długopisu lub markera zamiast ołówka - to notatki zapisują się permanentnie w egzemplarzu i nie da się ich w żaden sposób usunąć. W przypadku ołówka po użyciu gumki mogą i tak zostać ślady. Bardzo łatwo też o uszkodzenie nośnika co skutkuje bezpowrotną utratą dostępu do treści. Pod tym względem analogowy ebook jest bardzo zawodny.

Największe rozczarowanie dotyczy jednak czytania po zmroku!

Przyzwyczaiłem się do czytania w łóżku i... tam, gdzie król piechotą chodzi. Niezmiernie mnie zaskoczyło, że gdy czytając bardzo emocjonujący oddział - w kryminałach naprawdę trudno się w takich sytuacjach oderwać - opuściłem to pomieszczenie w domu, gdzie znajduje się tron, zgasiłem światło i... nie mogłem czytać dalej!

Nie pozostało mi nic innego, jak zapalić lampkę nocną i usiąść przy biurku. Nie mogłem pójść jak zwykle do łóżka, gdzie spała moja druga połówka, bo nie mógłbym kontynuować lektury bez zapalonego światła. Przy czytniku ebooków nie miewałem nigdy tego problemu, ponieważ ma on podświetlany ekran pozwalający czytać po ciemku.

Recenzja książki Pragnienie - 11. tom - Harry Hole, Jo Nesbo class="wp-image-82448"

Nie będę ukrywał - analogowy ebook okazał się rozczarowujący.

Nawet taka podstawowa czynność, jak przejście do następnej strony, wymaga dość upierdliwego przełożenia kartki i trwa znacznie dłużej niż otwarcie nowego ekranu w czytniku. Na plus zaliczam to, że analogowego ebooka nie trzeba ładować, ale... czytnik i tak podłączam do prądu średnio raz na dwa tygodnie, więc nie jest to specjalnie dużym problemem.

REKLAMA

Książkę w papierowej formie mogę za to łatwo udostępnić znajomym, ale analogowy ebook nie jest produktem cyfrowym. Nie wyślę go mailem tak jak pliku. Trzeba znajomemu przekazać fizyczną kopię. Działa to podobnie jak w przypadku płyt Blu-ray z filmami i grami wideo, które łączą analogowy świat z cyfrowym, ale wymagają do odtworzenia treści dodatkowego sprzętu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA