REKLAMA

"Niesamowity Spider-Man" ma polskie korzenie. Andrew Garfield opowiedział o swoim pochodzeniu

Andrew Garfield to gwiazdor, który zdobył uznanie fanów rolą w m.in. serii "Niesamowity Spider-Man". Nie wszyscy wiedzą, że 40-letni gwiazdor ma polskie korzenie, o którym opowiedział w wywiadzie. Co go łączy z Polską?

Andrew Garfield Spider-Man
REKLAMA

Rola Petera Parkera w serii "Niesamowity Spider-Man" przyniosła dużą popularność Andrew Garfieldowi. Gwiazdor chętnie udziela wywiadów, bierze udział w rozmaitych projektach, spotyka się z fanami, ale chętnie opowiada też o swojej rodzinie i pochodzeniu.

REKLAMA

Więcej o Spider-Manie przeczytasz na łamach Spider's Web:

Andrew Garfield o swoim pochodzeniu. Nie wszyscy wiedzą, że gwiazdor Spider-Mana ma polskie korzenie.

Nie wszyscy wiedzą, że aktor "Niesamowitego Spider-Mana" ma polskie korzenie. Jak wyjaśniał w wywiadzie dla "Dzień Dobry TVN" jego dziadek od strony ojca był Polakiem o żydowskim pochodzeniu, natomiast przed wyjazdem do USA nosił nazwisko Garfinkel.

Mój pradziadek wyemigrował z Polski do Nowego Jorku przed II wojną światową. Bardzo mnie interesuje ta polsko-żydowska tożsamość ze strony rodziny mojego taty - mówił. Choć aktor nie miał jeszcze okazji odwiedzić Polski, nie wyklucza sentymentalnej wyprawy do naszego kraju. Nigdy nie byłem w Polsce, ale historia mojej rodziny tam się zaczęła - podkreślał.

REKLAMA

Ostatnie lata były bardzo płodne dla Andrew Garfielda, nie tylko ze względu na Spider-Mana

Warto dodać, że choć Andrew urodził się w Los Angeles, całe dzieciństwo spędził w Wielkiej Brytanii. Aktorstwem zainteresował się będąc nastolatkiem, a na dużym ekranie zadebiutował w 2005 roku w krótkometrażowej komedii "Mumbo Jumbo". Największy przełom w jego karierze miał miejsce w 2012 roku, gdzie uznanie publiczności zdobył wcielając się w Petera Parkera w filmie "Niesamowity Spider-Man". Andrew tak dobrze radził sobie w tej roli, iż dwa lata później zagrał w kontynuacji filmowego hitu. W 2021 roku zagrał też w filmie "Spider-Man: Bez drogi do domu". Ostatnie lata były bardzo płodne dla 40-letniego aktora. Warto dodać, że za kreację Jonathana Larsona w biograficznym dramacie muzycznym "Tick, tick... Boom" otrzymał nominację do Oscara, ale też zdobył Złoty Glob.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA