Nadszedł kres bezużytecznych filmów zaśmiecających internet. Khaby Lame miażdży głupie lifehacki
Wszyscy kochamy lifehacki. W pewnym momencie doszło jednak do przegrzania systemu i internet zaczęła zalewać fala filmików, które zamiast ułatwiać, komplikowały życie. Trend był nieśmiało wyśmiewany w ostatnich latach, ale najlepiej zaczął to robić pewien 21-letni TikToker. I chwała mu za to.
Filmiki i memy z lifehackami są w sieci od samego początku. Dzięki nim m.in. poznałem prawdziwą funkcję szuflady pod piekarnikiem oraz dowiedziałem się jak nalewać sok lub mleko z kartonu, by nie zalać pół stołu. Z większości internetowych mądrości i tak nie korzystałem, ale i tak lubiłem je oglądać podziwiając kreatywność i zaradność ludzi.
Cecha, która odróżnia nas od innych zwierząt, a Homo Habilisowi dała przewagę nad Australopitekiem, stała się jakiś czas temu autoparodią. Tak jakby odbywał się jakiś internetowy challenge w najskuteczniejszym utrudnianiu sobie życia.
Internetowe lifehacki stały się w ostatnich latach bezużyteczne i bezsensowne. Czy ktoś celowo nas ogłupia?
Prym w tej konkurencji zaczęła wieść rosyjska firma TheSoul Publishing, która dała światu m.in. klipy z cyklu „5-Minute Crafts” (72 mln subów!) lub „123 GO!” (okropne i szalenie popularne również na polskim YouTube z nieznanych mi powodów), ale została też oskarżona o szkodliwość, fake newsy, a nawet propagandę polityczną.
Na należących do nich kanałach można było zobaczyć filmiki, w którym stwierdzono, że Ukraina jest częścią Rosji, USA dostało Alaskę od Chruszczowa, a same Stany Zjednoczone za 20 lat przestaną istnieć. Tak się właśnie drodzy państwo prowadzi zimną wojnę w XXI wieku. W takim kontekście można wysnuć wniosek, że lifehacki od TheSoul Publishing mają służyć ogłupianiu zachodniego społeczeństwa.
Polski youtuber Requer nagrał kilka kompilacji najgłupszych „sztuczek. W jednej z nich wyśmiewa tak genialne rozwiązania jak zrobienie etui na telefon z kleju na gorąco, tuszu do rzęs z ciasteczek Oreo, albo świecy... z roztopionej świecy. W poniższym filmiku możemy zobaczyć, że końcówkę pasty do zębów możemy wycisnąć z tubki najeżdżając na nią samochodem. WTF?
Ja wiem, że fajnie jest poczuć się jak Adam Słodowy i popieram ruch zero waste, ale zwykle tak stworzone rzeczy można kupić za grosze albo wyglądają obrzydliwie i są nikomu niepotrzebne. Serwetnik wycięty z butelki od płynu do płukania? W ten sposób mamy przyjmować gości? Litości.
Dopóki nie będziemy żyć w świecie z „Mad Maxa” takie lifehacki nie mają racji bytu. W czasach post-apokalipsy też nam się nei przydadzą, bo nie będzie internetu.
Filmiki anty-lifehackowe zaczęły powstawać już kilka lat temu. Ten trend musiał w końcu ekslodować.
Przyznam szczerze, że o ile oglądanie abstrakcyjnych sztuczek DYI było dla mnie w pewien dziwny sposób fascynujące i relaksujące, o tyle filmiki reakcyjne z nimi są dla mnie tym, czym nie są polskie kabarety. Są po prostu śmieszne i co chwilę parskam na głos z idiotycznych tricków, które zostały zebrane przez youtuberów i skomentowane w odpowiedni sposób.
W nagranym w 2017 roku przez Drew Goddena filmiku najbardziej mnie rozbawił nowy sposób nakładania pasty do zębów (to jeden z ulubionych produktów do lifehacków, zaraz obok kleju na gorąco). Trzeba uciąć kawałek tubki, wsadzić podajnik z mydła w płynie, skleić to klejem na gorąco (mówiłem). I co z tego wychodzi?
Tubka z pastą do zębów, której nie wyciskamy, a naciskamy. Eureka! Najlepsze w tym jest to, że działa to gorzej niż pierwotny znany od dziesięcioleci wynalazek. Na co to komu, ja się pytam?
Przegrzanie systemu zwiastowała już zeszłoroczna parodia szkolnych lifehacków w wykonaniu polskich youtuberów z kanału Abstrachuje. Tylko trzeba było czekać na moment, kiedy to wszystko runie.
I wtedy pojawił się on, swoisty HackBuster. 21-letni Khaby Lame z Włoch. Znalazł jeden prosty trick, za który twórcy lifehacków go nienawidzą.
Khaby'ego Lame'a na TikToku obserwuje już ponad 72 miliony osób. Gwiazdą social mediów stał się niejako przypadkiem, a pomogła mu w tym... pandemia. W zeszłym roku stracił pracę w fabryce – był operatorem maszyny służącej do obróbki materiałów. Ojciec radził mu szukać nowej roboty, ale on wolał siedzieć na TikToku. Przeglądając bezsensowne lifehacki, wpadł na pomysł nagrania ich bardziej RIGCZ-owych wersji.
Na czym polegał jego sukces? Po pierwsze użył do tego TikToka, który w lockdownie był absolutnym fenomenem . Przypomnę, że do zeszłorocznego hypetrainu wsiadł nawet nasz prezydent (ale i szybko z niego wyskoczył). Po drugie, zamiast kolejnego kanału z komentowaniem, robi niemą satyrę niczym Buster Keaton.
Pokazuje, co jest nie tak z danym trickiem, dając oczywiste rozwiązanie. Robi jakby lifehacka lifehacka. W jednym z najnowszych „odkrywa”, że nie tylko zębami można obrać ogórka. I nie wiem co jest śmieszniejsze - filmik, który parodiuje, czy jego wyraz twarzy.
Nazwisko komika, który słynął z „kamiennej twarzy”, użyłem nieprzypadkowo. Khaby Lame co prawda robi minę, ale również zawsze taką samą. Tak jakby chciał niewerbalnie powiedzieć twórcy „lifehacka” - „Patrz baranie, to robi się tak”. To trzecia rzecz, dzięki której podbił internet i stał się najpopularniejszym Włochem na TikToku.
I jeśli obejrzycie poniższe zestawienie, to zrozumiecie dlaczego. O ile jeszcze nie natrafiliście na na jego filmiki, na których wyśmiewana nowe „sposoby” krojenia banana lub odrywania kawałka pizzy.
Głupio może być teraz nie tylko pseudo-lifehackerom, ale i włoskim urzędasom. Choć Khaby Lame mieszka we Włoszech od pierwszego roku życia (pochodzi z Senegalu), kibicuje Juventusowi i czuje się Włochem, to przez biurokrację nadal nie ma obywatelstwa. Może jego sukces przyspieszy robotę papierkową.
Jego sukces na pewno przyczyni się do wylęgania się twórców, którzy będą starali się go naśladować. I bardzo dobrze, bo wyplenią z internetu niedorzeczne tricki. Nagrywanie ich będzie obarczone ryzykiem bycia wyśmianym przez nowe pokolenie influencerów. Ludzie może zaczną też trochę myśleć samodzielnie, zamiast szukać niepraktycznych tutoriali. Te staną się już tylko guilty pleasure.
* zdjęcie główne: www.tiktok.com/@khaby.lame