Aretha Franklin, Królowa Soulu, obdarzona niezwykłym głosem, odeszła z tego świata. Wybitna wokalistka umarła w wieku 76 lat. W moim sercu smutek, na głośnikach Track of My Tears, utwór, który właśnie w jej wykonaniu najbardziej mnie zachwycił.
W wieku dojrzewania każdy przeżywa różne fascynacje muzyczne. Jedne zostają z nami na dłużej, innych wstydzimy się po latach, chociaż często nadal mamy sentyment i zdarza nam się do nich wracać, kiedy nikt nie widzi, a raczej nie słyszy. Jednym z takich objawień, kiedy miałam naście lat, była dla mnie Aretha Franklin. Królowa Soulu, kobieta o głosie, którzy przeszywa. Zachwyca mnie do dziś.
Pamiętam, że Respect, jeden z jej najgłośniejszych kawałków, pierwszy raz włączył mi mój kuzyn. Słuchaliśmy potem razem jej różnych utworów, a ja coraz bardziej wsiąkałam w świat soulu, gospel, funku. Uwielbiałam, kiedy miałam zły dzień, posłuchać Franklin. Czułam wtedy - i czasem wciąż tak mam - że tylko ona mnie rozumie, że w słowach, które śpiewa - niech brzmi to banalnie - umiem odnaleźć siebie. Bo gdy jej słucham, płynę. Czasem płaczę. Każdy skrawek ciała drży. Jej głosu nie da się pomylić z żadnym innym. Uosabiała i nadal będzie uosabiać wszystko to, co kocham w muzyce. Siłę, rytm, emocje, ten stan, gdy ma się gęsią skórkę.
Godzinami potrafiłam słuchać Track of My Tears, śpiewając na głos o smutku, Oh Happy Day, dającego nadzieję na lepsze jutro.
Respect, I Say A Little Prayer, Chain of Fools, (You Make Me Feel) A Natural Woman, Save Me, Baby I Love You, Something He Can Feel... Do zdartej płyty. Przeżywałam wtedy miłostki, złe dni, tęsknoty, nieporozumienia, rozłąki, bolączki. Zazdrościłam jej głosu, podziwiałam jej charyzmę.
Po Arethcie Franklin przyszedł czas na inne fascynacje. Nina Simone, Al Green, Curtis Mayfield. Ale do muzyki Królowej Soulu wracam od lat. Teraz pewnie rzadziej, niż kiedy miałam te trzynaście, piętnaście czy osiemnaście lat i to właśnie w jej muzyce odnajdowałam ukojenie.
Dzisiaj Aretha Franklin odeszła.
Umarła w otoczeniu rodziny, po tym jak trafiła do szpitala. Pierwsze wzmianki o jej złym stanie pojawiły się kilka dni temu. Już osiem lat temu u artystki zdiagnozowano raka, który - jak stwierdzili lekarze - był nieoperacyjny. Przez lata zmagała się z chorobą alkoholową i otyłością.
Franklin, urodzona 1942 roku w Memphis, rozpoczęła swoją muzyczną karierę w latach 50., będąc młodziutką nastolatką. Od tamtej pory na całym świecie sprzedała ponad 75 mln płyt. Ostatni raz wystąpiła na żywo w listopadzie ubiegłego roku na koncercie dla fundacji na rzecz chorych na AIDS Eltona Johna w Nowym Jorku.
Wieczny respect. Ta muzyka jest na zawsze.