4-godzinny tydzień pracy jest jak pakiet socjalny - jest, ale nie dla wszystkich
Wyjść w piątek z roboty o 13:00. Guilty pleasure? Szef poza biurem? Efektywne zarządzanie zadaniami? Jakkolwiek tego nie nazwać, zawsze to sympatyczna okoliczość. A gdyby wychodzić z roboty zawsze o tej godzinie, albo jeszcze lepiej: mieć 4-godzinny tydzień pracy? Brzmi to tak wspaniale, że aż niewiarygodnie.
Pyta.pl to trzech gości, dla których poprawność polityczna to zwykła mrzonka. Pojawiają się na marszach z obu stron sceny politycznej, siejąc zamęt niczym piroman z zapałkami wpuszczony do fabryki fajerwerków. I najciekawsze jest to, że z Pytą jest jak z… pytą: czasem twarda, czasem miękka. A z wiekiem coraz częściej miękka.
Brytyjczyk o Polakach - i to nie w kontekście imigrantów! Norman Davies w Woblinku
Brytyjczycy w Polsce? To nie tylko Kevin Aiston i zalani w trupa cockneye na Floriańskiej w Krakowie. Norman Davies polskiej historii poświęcił prawie całe swoje życie i nie zdziwiłbym się, gdyby w tej dziedzinie zagiął niejednego profesora z naszym paszportem. No OK, ale naukowiec z Oksfordu piszący o historii środkowej Europy? Trochę wieje nudą, prawda?
Dziadziu, dziadziu! Pożycz rozrusznik - buduję paralizator z Arduino
Mikrokontroler jest de facto bazą dla naszego przyszłego wynalazku. Nie obejdzie się bez podstaw elektroniki, ale gdy magia oporników i diod zostanie już przez ciebie opanowana, stworzenie prostego robota czy nawet konsoli do gier będzie realne. Sieć pełna jest różnych tutoriali i przykładowych projektów z wykorzystaniem Arduino, ale e-book „Spraw, by rzeczy przemówiły” poprowadzi cię za rączką przez ścieżki płytki drukowanej.
Chciałbyś mieć takiego dziadka. Papcio Chmiel kończy 90 lat
Pyskaty małpiszon, niezbyt lotny rudzielec i zarozumiały wykształciuch w wieku twoich rodziców. Czy chodzi o pierwszych lepszych posłów? Nie! To bohaterowie wyjątkowej serii komiksowej, której twórca, Papcio Chmiel, kończy dziś 90 lat. Gdzie w sieci można dorwać jego dzieła?
Gdy do fantastyki wkracza polityka, wiedz, że coś się dzieje. Nadchodzi Demokrator
„Demokrator” jest książką zachwalaną m.in. przez Rafała Ziemkiewicza i Pawła Kukiza. Jak przeciętny widz „Wiadomości” wie, obaj panowie dawno zostawili za sobą to, w czym byli najlepsi (kolejno: fantastykę i muzykę) i zabrali się za politykowanie. Abstrahując od partyjnych przepychanek, muszę nadmienić, że taki symptom jest niepokojący. Czy „Demokrator” wpadł we wnyki polityki, czy jest po prostu powieścią s-f?
Zasadził ci ktoś kiedyś combo? Zmień swoje życie bez uszczerbku na zdrowiu
Dosyć pokuty! W końcu dojrzałeś do decyzji, by coś zmienić w swoim życiu! Nareszcie założysz swoją firmę? Wyruszysz w wielką podróż? Już piszesz wypowiedzenie z załącznikiem zatytułowanym „A ch*j z wami!”… ale zaraz! Wyhamuj. Otwierasz portfel, a ze środka wyfruwa motylek? No tak, powietrzem michy nie napełnisz. Całe szczęście poszerzanie swoich horyzontów nie musi dużo kosztować.
Polecam wszystkim dietę 10 000 kalorii! Czas na EpicMealTime
Czy z zazdrością patrzysz na smukłych i drobnych kierowców ferrari? Phi! Co tam ferrari! Na kierowców passatów trójek? Gdy jedynym pojazdem, do którego wchodzisz bez problemu, jest stary ferguson z otwartą kabiną podczas żniw? No to śmiało możesz oglądać EpicMealTime, bo… od razu odechce ci się jeść.
Mega-inteligentny nerd i ćpun? Dr House? Posłuchajcie o Sherlocku
Dzięki umiejętności dedukcji byłem w stanie przewidzieć, że po filmie Guya Ritchiego postać Sherlocka Holmesa w świadomości widzów utrwali się jako awanturnik i bajerant. Z drugiej strony wizerunek ugrzecznionego śledczego z retro filmów BBC również mija się z prawdą. Posłuchajcie zatem, jaki naprawdę był Sherlock Holmes.
Wyprawy rowerowe? Zostaw przewodnik - sprawdź te e-booki
Gdy słońce przygrzewa, a nogi świerzbią, to aż się prosi by wskoczyć na bicykl i mknąć przed siebie. Jednodniowe wypady w swojej okolicy to bardzo pożyteczny sposób spędzania wolnego czasu. A gdy przyjdzie ochota na dłuższą eskapadę? Naturalnym odruchem jest sięgnięcie po przewodnik dla rowerzysty. Jednak trudno jest wybrać miejsce, a i informacje są zazwyczaj lakoniczne. Najlepiej jest zasięgnąć języka u rowerzystów, którzy w nogach mają dziesiątki tysięcy kilometrów.
E-booki dla dzieci - mają sens w dobie interaktywnych bajek? Tydzień dziecka na Koobe.pl
Pedagodzy grzmią, że współczesny szatan ma 7 lub 10 cali i działa na Androidzie. Winą za spadek czytelnictwa wśród młodzieży przerzucają się rodzice, nauczyciele i media. Z jednej strony rodzice wolą dać dzieciakowi „wściekłe ptaki” i mieć chwilę spokoju, zamiast usiąść z nim przed snem i poczytać książkę. Z drugiej mnogość interaktywnych bajek i kolorowych aplikacji dla najmłodszych sprawia, że magię mają podaną na tacy – nie trzeba wysilać wyobraźni. Czy tradycyjna opowieść została zepchnięta na margines?
Odkryj w sobie dziecko - bez alkoholu. Juliusz Verne i audiobooki
Ach! Przygodo! Przejść się wieczorem w szaliku Lecha po warszawskiej Pradze, czy przepychać się pod urzędem ostatniego dnia składania rozliczeń podatkowych… Drzewiej to jednak lepiej bywało. Świst silnego passatu, tumany morskiej piany czy zgrzytający między zębami piasek… Juliusz Verne za każdym razem przenosi mnie w czasy beztroskiego dzieciństwa, gdy umysł nie został jeszcze przepuszczony przez maszynkę do mielenia zwaną mass mediami. Czy dzisiaj twórczość Francuza jest jeszcze cokolwiek warta?
Lepiej przeczytać czy puścić audiobooka? Promocje na dzień dziecka
Dzień dziecka w pełni. Ptaszki ćwierkają, słonko świeci… tylko, cholera, w ekranie się odbija. I jak tu dziecku książkę poczytać? Idealna wymówka, by krzewienie dobrego nawyku u najmłodszych odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość i oddać się pokusom doczesnym, upieczonym na grillu i skropionym złocistym napojem. Ale mam niespodziankę! Gdy wieczorne niebo rozświetli się łuną siwego dymu z wygaszanych palenisk, warto podpiąć telefon pod głośniki i włączyć młodemu audiobooka.
Jesteś gruby i brzydki? Idź pobiegać - przynajmniej na to pierwsze pomoże
Czy znacie, panowie, straszną chorobę, jaką jest lustrzyca? Wyobraź sobie, że idziesz siku. Aby zaliczyć zadanie, musisz za pomocą dżojstika ustawić odpowiednią trajektorię płynu i trafić do celu. A co się dzieje, kiedy nie widzisz tego kontrolera, bo widok przesłania ci jakaś owłosiona opona? Gdy swój dżojstik możesz ujrzeć tylko w lustrze lub na fotach z komórki? (czego nie polecamy ze względu na obfitość mściwych, a dociekliwych sąsiadów) Koszmar! W poniższym tekście znajdziesz metody profilaktyki lustrzycowej.
W domu masz taki syf, że obrazki z cyklu „gdzie jest Wally” wydają się być minimalistycznymi dziełami sztuki? Zatrudnij Ukrainkę. Tania jest, a dzięki rozgrzeszeniu przez dwóch radiowców śmiało możesz traktować ją jako kolejny sprzęt domowy. „Ukrainka” Barbary Kosmowskiej przywraca imigrantkom człowieczeństwo, ale czy przy okazji nie ubiera je w strój naiwnego Kopciuszka?
Polak-weteran przestał trącić pozerstwem. Z Afganistanu.pl
Znasz ten obrazek: trumny na katafalkach ustawione w rzędzie, owinięte całunem w gwiazdy i pasy. Ta sama tkanina powiewa na maszcie górującym nad cmentarzem, a nad głowami lotnicy wykonują formację „brakującego towarzysza”. Amerykanie na ten widok zrywają się ze stołków, a Polacy? Czy pogodziliśmy się z kontrowersyjnymi misjami w Afganistanie i Iraku? Ci żołnierze to dla jednych bohaterowie, dla drugich karierowicze, zarabiający na ludzkim cierpieniu. Jaka jest prawda?
Umberto Eco i Tom Clancy w jednym? Ken Follett w promocji
Współczesna literatura zna kilku everymanów – gości, którzy nie stronią od żadnego tematu i żadnej stylistyki, tworząc czasem niespodziewane synkretyzmy. Zaliczę do nich Stephena Kinga (którego nowelki można ostatni łyknąć za szóstaka), Haruki Murakami, Paulo Coelho (niestety, taka jest prawda), a także Kena Folletta.
Cichociemni. Fabularną dywersją wprost do historii
Przykro się złożyło, że hasło „cichociemni” w latach Polski Ludowej utarło się jako niezbyt pochlebne. W słowniku mojej babci oznacza kombinatora, „elastycznego przedsiębiorcę”. Dopiero stworzenie formacji GROM i nadanie jej imienia legendarnej grupy AK-owców przywróciło temu mianu należny szacunek. „Cichociemni. Elita polskiej dywersji” to kolejny element bardzo pozytywnej mody na zdobywanie wiedzy o naszych spadochroniarzach. Tym bardziej, że w Woblinku książka kosztuje dziś niecałą dychę.
Mario Balotelli: Sekretny dziennik. Gimnazjaliści wybierają narkotyki
Okazało się, że e-book „Mario Balotelli: Sekretny dziennik” jest teraz do wzięcia w Virtualo za dwie dychy. Geez, ja chyba naprawdę lubię się katować. Właśnie: gdzieś zapodziałem szpicrutę…
„Wampir z MO”? Dobra wiadomość jest taka, że te wampiry w niczym nie przypominają wariantów lalki na literę B., wziętych z sagi „Zmierzch”. Zła wiadomość jest taka, że wyszły spod pióra Andrzeja Pilipiuka.
A koledzy mówili: dobra, tylko nie zmieniaj przerzutek!
Ameryko! Lance Vance Armstrong pokazał ci, że rower to nie tylko urządzenie w kącie pakerni, zaraz koło bieżni. Dowiedziałaś się też, że nie trzeba biegać z garnkiem na głowie za jajem ze świńskiej skóry, by by uprawiać widowiskowy sport. O say, can you see? Zachłysnęłaś się sukcesem Lance’a, ale jezioro marzeń wyschło – zastąpiło je jezioro cortyzonu.
Nagrody Kapuścińskiego rozdane. Publio przecenia najlepsze reportaże
Ryszard Kapuściński stał się Melchiorem Wańkowiczem końcówki XX wieku. Wielu adeptów pióra obiera jego twórczość jako punkt na niezmierzonym horyzoncie, do którego w swojej pracy zmierzają. Nie rozumiem tego.
Rozpalił w nas ogień, choć jego własny zgasł. Ray Manzarek - przypomnijmy jego twórczość
Ray Manzarek w 1965 r. na plaży w Venice spotkał swojego kumpla ze studiów, które niedawno ukończył. Ten zaproponował mu, że zaśpiewa mu jedną ze swoich piosenek, które ostatnio napisał. Manzarkowi utwór wpadł w ucho i w tym momencie postanowili stworzyć zespół. Tym napotkanym przez Ray’a studentem był Jim Morrison, a zespół nazwali The Doors – na cześć prozy Aldousa Huxley’a pt. „Drzwi percepcji”.
Oślepił mnie Błysk rewolwru. Złapałem się za pierś, ale jestem cały
Materiały dodatkowe eksploatujące temat wytworu kultury nie są obce branży muzycznej, filmowej i telewizyjnej. „Making of”, materiały zza kulis czy ze studia nagraniowego to obowiązkowy składnik nocnych pasm czy wydań kolekcjonerskich. Takie kąski dla amatora wielbionego artysty są obowiązkowe, lecz jak to w życiu bywa, nie zawsze bywają smakowite. Zjawisko to istnieje także w literaturze.
Bomba, czyli alfabet polskiego szołbiznesu to przystrzyżony pudel, ale bez "psiego pakietu"
Tradycyjnym polskim sportem jest narzekanie na trudy i znoje życia codziennego. Po niesprawiedliwym (znowu) potraktowaniu w pracy, tramwaju czy kolejce w mięsnym, trzeba jakoś dać upust swojej frustracji. Krzyk w przestrzeń jednak męczy i tu pojawia nisza, którą wypełniła prasa brukowa i portale plotkarskie. Nic tak nie poprawia samopoczucia jak informacja, że innym też wiedzie się nie najlepiej. Lecz ile można jeść na śniadanie owsiankę? Karolina Korwin Piotrowska postanowiła przygotować potrawkę z ostrych składników, ale oczyszczonych z toksycznego jadu. Czy „Bomba, czyli alfabet polskiego szołbiznesu” jest daniem udanym?
Przez ostatni tydzień prezentowaliśmy Wam kolaborantów maczających palce w nowym projekcie Daft Punk. Gros przedstawionych sylwetek dotyczył regularnych drapaczy wosku – specjalistów od muzyki klubowej. 73-letni Paul Williams jest jak dębowa beczka, nadającą szlachetności francuskim wiktuałom. Zawodowy współpracownik mający na koncie kolaboracje m.in. z Davidem Bowie i The Carpenters, wkracza do akcji Random Access Memories.
Kiblowa literatura? Tylko ze względu na czas czytania! Nadchodzą minibooki
Początek XXI wieku przyniósł ożywczy wiatr zmian – bardzo pozytywnych. Pod szyldem minibooków zaczęły ukazywać się „poważne” utwory: eseje, nowele, reportaże, opowiadania. Pod naszymi strzechami tę rewolucję zaprowadza Publio, oferując minibooki w cenie 5,99 zł za sztukę, zabezpieczone znakiem wodnym. Wedle zapewnień wydawcy, co piątek oferta ma wzbogacać się o nowe pozycję. Na razie czytnik możemy nakarmić m.in. dziełami Jacka Hugo-Badera, Mariusza Szczygła czy Włodzimierza Nowaka, a także „Lapidariami” Kapuścińskiego. Przeraża cię tematyka społeczno-polityczna? Porzuć obawy – na początek dostaliśmy do wyboru kilka opowiadań Stephena Kinga. Groza w pigułce? Interesujący sposób na skrócenie powrotu do domu nocnym autobusem. Zakładając, że jeszcze widzimy na oczy.
Pinot Noir pod Paprykarz Szczeciński? Kto by pomyślał? Niestety, DJ Falcon to nie nasz DJ Falcon – Paweł Falkiewicz, utytułowany drapacz płyt. Daft Punk w tym wypadku postanowili trzymać się własnej kuchni i nie doprowadzać Gordona Ramsay’a i Rachel Khoo do rozpaczy. „Sokołem” Random Access Memories został Stéphane Quême – bo tak brzmi jego prawdziwe nazwisko.
Dzisiaj pijemy pod Śledzia. Polski komiks 50% taniej
„Świat Gier Komputerowych” i „Secret Service”. Dwa poczytne periodyki dla graczy komputerowych. Oba przeniosły się do offsetowej valhalli i siedzą teraz u stóp Gutenberga i Edwarda Murrowa, pomiędzy „Bajtkiem” i „Merkuriuszem Polskim Ordynaryjnym”.
Skiba chleba, odgrzany kotlet - to nie może być lekkostrawne. Big Cyc Wiecznie Żywy?
Skiba to najbardziej nieśmieszny satyryk kraju. Dla mnie: symbol upadku punkowego ideału. Ponoć jego audycje w Radio Gdańsk cieszyły się znacznym posłuchem, lecz – jak mniemam – ze względu na dobór playlisty, a nie spikerski kunszt. De facto Big Cyc jest kojarzony ze Skibą właśnie, a na tym bez wątpienia cierpi wizerunek zespołu w świadomości konsumenta mediów.