Przez kilka ostatnich lat próbowano lansować polskiego policjanta na modłę tego zza oceanu. Krystaliczny charakter, prawdziwy superman - tylko bez donutowego nałogu. Ale oliwa zawsze sprawiedliwa: największą popularnością cieszyły się wcale nie sielskie cop stories, tylko np. "Psy", "Pitbull", a ostatnio "Dom zły" czy "Drogówka". I gdybym nie przeczytał "Spowiedzi psa" myślałbym dalej, że to fikcja literacka.
Dariusz Loranty wcale nie miał zamiaru zostać policjantem. W rodzinie nie było takiej tradycji, a on sam prawie do trzydziestki imał się różnych zajęć, by zapewnić byt w czasach dzikiego kapitalizmu. W ten sposób trafił do służb mundurowych, gdzie zaczynał od dochodzeniówki, by potem stać się jednym z najsłynniejszych negocjatorów w Polsce.
Wywiad-rzeka przeprowadzony przez Aleksandra Majewskiego jest szczery do bólu i szczerość tą czuć w każdym zdaniu. Loranty jako osoba o relatywnie ugruntowanej pozycji pozwolił sobie na otwartą krytykę pewnych układów czy niekorzystnych rozwiązań trawiących od środka i tak już nadpsutą organizację. Dawne konflikty na linii "ubecy - milicjanci - nowi" przygasły, ale ustąpiły miejsca nowym kółkom wzajemnej adoracji. Oprócz tematów czysto politycznych Loranty opowiada o sprawach, które przyszło mu rozwiązywać. I ma talent do ich opowiadania. Szorstki styl ładnie balansuje z zacięciem gawędziarza. W niektórych momentach Majewski wypowiada się chyba tylko po to, by skład mógł zrobić nowy akapit, żeby nie wyglądało to jak monolog.
Po przeczytaniu "Spowiedzi psa" moja konkluzja jest taka, że dzisiejsza policja to burdel, choć z praworządnymi przesłankami. Policjanci - nomen omen - od burdeli ani ciemnych spraw nie stronią (oczywiście nie wszyscy!). Jedna rzecz nie dawała mi spokoju podczas lektury. Szybki rzut oka na wydawcę i wszystko staje się jasne - jest nim Fronda. Prawicowe, katolickie pismo wydaje e-book, gdzie o "kurwę" łatwiej niż o banknot na tacy w wilanowskiej parafii? Loranty jest zadeklarowanym katolikiem, sam o sobie mówiącym "z ciemnogrodu". Znajomi mówią o mnie: "satanista", ale podczas lektury diabeł nie szarpał moich trzewi, rozeźlony takim nagromadzeniem "świętości". Poglądy Lorantego przewijają się w drugim, a może nawet i trzecim planie. I chwała mu za to, że delikatnie zbywa Majewskiego, gdy ten ideologię próbuje wywlec na wierzch.
Pamiętam scenę z "Pitbulla", gdzie nieszczęśnikowi przypięto do jąder akumulator, by w ten sposób "pobudzić" go do składania zeznań. Pomyślałem sobie wtedy: no w mordę, teraz to przesadzili. Nie, nie przesadzili. Takie historie odchodziły w policji z całą pewnością i Loranty jest tego namacalnym dowodem. "Spowiedź psa" to absolutny mus dla fanów filmów kryminalnych. Pod warunkiem, że nie są wojującymi ateistami.
"Spowiedź psa. Brutalna prawda o polskiej policji" do kupienia o, tutaj, za 24,90 zł.