Reżyserzy Avengers: Wojna bez granic otrzymują pogróżki, bo w filmie zabrakło... Hawkeye’a
Avengers: Wojna bez granic nie przestaje budzić kontrowersji nawet kilka tygodni po premierze. Tym razem nie chodzi jednak o to, co znalazło się w filmie, ale kogo w nim zabrakło. Sprawa jest jednak o wiele poważniejsza niż zwykłe internetowe dyskusje, bo twórcom filmu grożono śmiercią.
Uwaga, spoilery.
Ostatni film z MCU zapowiadano jako największe wydarzenie w historii cyklu, w którym mieliśmy zobaczyć największą dotychczas liczbę bohaterów. Faktycznie, na ekranie pojawiła się cała masa postaci znanych z poprzednich filmów Marvela, począwszy od Iron Mana po Czarną Panterę. Nie znaczy to jednak, że widzieliśmy wszystkich członków drużyny superbohaterów. Zabrakło choćby Ant-Mana, który początkiem sierpnia powróci w sequelu swojego filmu.
Avengers: Wojna bez granic nie pokazała nam także Hawkeye’a.
Wydaje się, że w jego przypadku oczekiwania były nieco wyższe. Wielu fanów serii spodziewało się także, że Clint Barton powróci jako Ronin. Jednak wybitny łucznik nie pojawił się na ekranie w żadnym znanym wcieleniu. Nie poznaliśmy także jego losów po tym, jak Thanos zmniejszył populację wszechświata.
Fakt, że Hawkeye nie wystąpił w ostatnich Avengers, mógł część fanów zasmucić. U części mógł zbudować oczekiwanie na kolejną odsłonę filmu. Innych mógł, rzecz jasna, zdenerwować, i nawet taka reakcja wydaje się zrozumiała. Jednak pewna grupa widzów posunęła się jeszcze dalej i zamanifestowała swoją złość w skrajny sposób.
Niektórzy mieli grozić braciom Russo śmiercią.
Taką informację w jednym z wywiadów podał Jeremy Renner, odtwórca roli Hawkeye’a. Według dostępnych informacji Hawkeye ma się jednak pojawić w Avengers 4.
To już kolejny przypadek, gdy sfrustrowana grupa psychofanów grozi śmiercią reżyserowi czy producentom którejś z kultowych produkcji. Doświadczyli tego ludzie związani m.in. z Gwiezdnymi wojnami czy The Walking Dead, gdzie ostatnie decyzje odnośnie fabuły i samego kształtu filmu czy serialu wywołały lawinę dyskusji w sieci.
O ile krytyka jest w cenie, a skrajne emocje zawsze będą towarzyszyć tego typu fenomenom, tak wysyłanie pogróżek jest po prostu idiotyczne. Nie mówiąc już o tym, że może zakończyć się przykrymi konsekwencjami również dla tych, którzy pogróżki wysyłają. Choć z drugiej strony może to i lepiej, bo np. wysoka grzywna mogłaby uniemożliwić niektórym bardziej aktywnym hejterom dalsze oglądanie ich ulubionych serii.