Ben Affleck wyznał, dlaczego zrezygnował z roli Batmana. Powodem okazały się kwestie osobiste
Ben Affleck przyznał, dlaczego zrezygnował z roli Batmana. Jednym z powodów było jego rozpadające się małżeństwo.
Istnieją w popkulturze postacie, które swobodnie można nazwać kultowymi. Dlatego największym wyróżnieniem dla aktora jest, gdy może wcielić się właśnie w tego bohatera. Z pewnością takimi postaciami są Joker i Batman. W przypadku tego pierwszego każdy kolejny aktor podejmował się zupełnie innego podejścia. Szalony klaun może mieć (i ma!) bardzo wiele twarzy i trzeba przyznać, że to ucieleśnienie chaosu i nieoczywistego śmiechu może być wehikułem przenoszącym takie znaczenia, jakie tylko wymyśli sobie aktor czy reżyser.
Z Batmanem sprawa jest odrobinę prostsza, ale i tak kreacje stworzone przez wcielających się w niego aktorów to ogromna szansa na własną interpretację tego bohatera, ale też spora odpowiedzialność i presja. Wiele w tym kontekście mówiło się o Benie Afflecku i jego wizji Bruce’a Wayne’a. Na początku zeszłego roku okazało się jednak, że aktor nie zagra już obrońcy Gotham, później ogłoszono, że to na Roberta Pattinsona spadnie ta odpowiedzialność.
Ben Affleck dopiero teraz mówi, dlaczego musiał rozstać się z rolą.
I powody są bardzo poważne. Warto tu nadmienić, że Affleck miał nie tylko wcielić się w Mrocznego Rycerza, ale również przygotować scenariusz i wyreżyserować obraz. W ostatnich latach nagrodzony Oscarami aktor przeżywał rozstanie ze swoją żoną. Jak przyznaje w wywiadzie dla „The New York Times”, rozpad jego małżeństwa wpędził go w alkohol. „Początkowo piłem normalnie” - powiedział w wywiadzie, ale potem sprawy miały się wymknąć spod kontroli.
Pokazałem komuś scenariusz „Batmana” i ten ktoś powiedział mi „myślę, że jest dobry, ale myślę też, że zapijesz się na śmierć, jeśli będziesz musiał przechodzić przez to wszystko jeszcze raz” - mówił aktor w wywiadzie.
Ben Affleck trzykrotnie wcielił się w Batmana, w filmach „Batman v Superman: Świt sprawiedliwości”, „Legion Samobójców” i „Liga Sprawiedliwości”. Teraz jego rolę przejął Robert Pattinson, a na stołku reżyserskim zasiadł Matt Reeves.
Wypowiedź Afflecka jest wyjątkowo poruszająca i zdradza odrobinę kuchni pracy gwiazd, pokazując jasno, że często nie zdajemy sobie sprawy z presji, jaką my widzowie jesteśmy w stanie wywierać, jak wielkim przedsięwzięciem i obciążeniem może być praca nad filmem. Zwłaszcza, że tak poważny problem dotknął aktora, który nikomu nie musi niczego udowadniać.