Better Call Saul rozwija się leniwie, ale i tak zaskakuje nieoczywistym rozwojem fabuły trzeciej serii
Spin-off uwielbianego przez widzów Breaking Bad żyje własnym życiem i rozpieszcza fanów. Better Call Saul wcale nie przyspiesza tempa, ale fabuła trzeciego sezonu skręciła w dość nieoczekiwanym kierunku.
OCENA
W poniższym tekście mogą znaleźć się spoilery z Better Call Saul S03E03.
Better Call Saul utwierdza mnie w przekonaniu, że Netflix zdobył prawa do emisji w Polsce jednego z najbardziej wdzięcznych seriali, które są obecnie emitowane - zarówno pod względem artystycznym, jak i fabularnym. Trzeci odcinek trzeciej serii nie trzyma nas zbyt długo w niepewności i ukazuje konsekwencje wpadnięcia przez Jimmy'ego i Mike'a w pułapki, jakie zastawili na obu panów Gus i Chuck.
Better Call Saul S03E03 pokazuje pierwsze spotkanie Mike'a z jego przyszłym pracodawcą.
W poprzednim odcinku Mike, czyli drugi główny bohater tej produkcji - prowadzący spokojne życie jeszcze z dala od przyszłego Saula Goodmana - został przechytrzony. Jego plan śledzenia śledzących wypalił, ale dowodzący zbirami baron narkotykowy nie jest byle jakim zawodnikiem i zastawił kolejne sidła.
Twórcy serialu wreszcie potwierdzili, że tajemniczą wiadomość o treści Don't napisał do Mike'a nie kto inny, jak właśnie Gus Fring. Obaj panowie spotkali się na pustej drodze pośrodku pustyni i wymienili uprzejmości. Gus wyjaśnił pokrótce, że śmierć Hectora Salamanci nie jest mu na rękę i zaprosił Mike'a do współpracy.
Podstarzały parkingowy przystał na warunki Gusa i zaczął wprowadzać w życie swój kolejny nieprawdopodobny plan.
Jest coś hipnotyzującego w scenach, które pokazują milczącego Mike'a. Jego metodyczne zastawianie pułapek na ludzi, którzy mu podpadli, przedstawione jest w fenomenalny sposób. Pomysł, by nakierować kontrolę graniczną na trop współpracowników Salamanci był tak nieprawdopodobny, że po prostu musiał się udać.
Scena, w której Mike próbuje wrzucić związane sznurówkami buty pełne narkotyków na linię wysokiego napięcia wywołała przyjemne skojarzenia. Od razu pomyślałem o pamiętnym momencie, w którym Walter White w jednym z odcinków Breaking Bad wrzucił na dach swojego domu pizzę.
Trudno powiedzieć, czy taki był cel reżysera, ale tego skojarzenia nie potrafiłem wyrzucić z głowy.
Mike to oczywiście nie jest impulsywny Walter. Po kilku próbach mu się udało, a potem milcząc jak niemal zawsze zasadził się na oprychów i w cwany sposób ich wyeliminował. Niezmiernie ciekawi mnie, jak jego współpraca z Gusem od tego momentu będzie się rozwijać i czy ten element układanki połączy się z wątkiem, rodzącego się na naszych oczach Saula.
Historia Mike'a rozwijała się powoli przez cały odcinek, ale już po jego pierwszym spotkaniu z Gusem widzowie mogli sprawdzić, co słychać u Jimmy'ego. Spotkaliśmy się z nim, gdy paląc wyschniętego na wiór papierosa siedział na krawężniku i czekał na przyjazd policji. Funkcjonariuszom wystawił go nie kto inny, jak jego rodzony brat.
Charyzmatyczny cwaniaczek musiał pogodzić się z tym, że staje po tej niewłaściwej stronie krat.
Na bazie zeznać Chucka i Harolda policja osadziła Jimmy'ego w areszcie, a ten musiał spędzić w nim noc. Zabrano mu rzeczy osobiste i posadzono wśród kryminalistów, a w dodatki wystawiono na pośmiewisko kolegi po fachu. Śmiał się przy tym gorzko, że spotkał tej nocy kilku swoich starych klientów, a na porannym przesłuchaniu kategorycznie odmówił przyjęcia pomocy od Kim.
Jimmy bardzo boleśnie przeżywa swoje upokorzenie, ale najbardziej boli go zachowanie brata. Pod koniec ostatniego sezonu dostrzegł szansę na to, by się z nim wreszcie pojednać, ale Chuck wykorzystał jego słabość. Pod pozorem niesienia mu pomocy zaaranżował sprawy tak, by młodszy McGill stracił wreszcie prawo wykonywania zawodu.
Jimmy jest w naprawdę trudnej sytuacji.
Better Call Saul to serial rozwijający się bardzo powoli, ale ślimacze tempo nie jest tutaj wadą - buduje wyjątkowy klimat tej opowieści. Z tego powodu cieszy mnie, że możemy oglądać głównego bohatera w takim położeniu. Osadzenie go w areszcie zaintrygowało i niezmiernie mnie ciekawi, w jakim kierunku od tego momentu pójdą scenarzyści.
Niezmiernie mnie cieszy, że twórcy postanowili już na początku trzeciej serii wyjawić, jaki plan miał Chuck i w jaki sposób za swoje czyny będzie musiał odpokutować coraz bardziej stłamszony Jimmy. Ze względu na tempo narracji, do którego Better Call Saul nas przyzwyczaiło, obawiałem się jednak, że Chuck będzie siedział na kasecie przez pół sezonu.
Ku mojemu miłemu zaskoczeniu tak się jednak nie stało. Zamiast zastanawiać się, kiedy wreszcie nagranie wypłynie, możemy już teraz mierzyć się z konsekwencjami zagrywki Chucka. To dobrze rokuje na kolejne odcinki. Coś czuję, że Better Call Saul jeszcze nie raz w tym sezonie nas zaskoczy. Oby tylko tytułowy Saul nie pojawił się zbyt szybko, bo za Jimmy'm będę tęsknił!