REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Dzieje się

To już nie miejsca, w których spotkasz "samotne serca". Dziś w biurach matrymonialnych miłości szukają nawet Zetki

Szukanie miłości w 2023 roku - w dobie ogromnej ilości aplikacji randkowych - może przyprawić o zawrót głowy. Niby wśród tak dużej ilości osób zalogowanych na apkach powinno być łatwiej, ale w rzeczywistości wcale tak nie jest, co powoduje czasem zmęczenie oraz frustrację. Poznawać nowe osoby można oczywiście na różne sposoby, a jednym z nich jest obecność w biurze matrymonialnym. Tego typu instytucje modne były przed laty i wbrew pozorom wcale nie odeszły do lamusa. Mało tego, rejestruje się w nich coraz więcej osób w wieku 20 plus. O tym, jak dzisiaj wyglądają biura matrymonialne i kto się tam zgłasza, opowiedziała nam Małgorzata Bambrowicz z biura matrymonialnego LoveZnajdźMiłość.

12.11.2023
11:04
Biura matrymonialne Pixabay
REKLAMA

Wydawać się może, że biura matrymonialne w 2023 roku są reliktem przeszłości, w dodatku nie kojarzącym się dobrze. No bo skoro korzystający muszą powierzyć swoje życie prywatne w ręce obcej osoby, która pomoże im znaleźć miłość, to znaczy, że przez społeczeństwo postrzegani są jako nieudacznicy. Tak było kiedyś. Później przyszły do nas aplikacje randkowe, w tym popularny Tinder, który początkowo miał być aplikacją pozwalającą umawiać się ludziom, będącym w niewielkiej odległości od siebie na seks.

Choć znaczenie Tindera znacznie się zmieniło, bo oczywiście obecnie ludzie szukają tam nie tylko niezobowiązującej przygody, ale też nawiązują przyjaźnie czy związki, które później przekształcają się w małżeństwa, to jednak wciąż wiele osób jest zmęczonych korzystaniem z aplikacji, wypowiadając na głos zdania: Ja nie mogę tam nikogo poznać, lub Na żywo ciężko kogoś poznać, więc zostaje Tinder, ale tam też ciężko, bo wszyscy traktują się, jakby byli w sklepie, wybierając najlepszy towar. Te zdania wiele razy słyszałam od znajomych, podobne czytałam w wielu artykułach, więc może oldschoolowe biura matrymonialne wcale nie są takie złe?

REKLAMA

Biura matrymonialne są obecnie zupełnie inne, niż te, które znamy z przeszłości, lub z serialu "Nie lubię poniedziałku".

Pisząc o biurach matrymonialnych, od razu może nam się przypomnieć serial sprzed lat z motywem biura matrymonialnego, "Jan Serce", w którym główny bohater, grany przez Kazimierza Kaczora kawaler po 40-tym roku życia, nieustająco szuka tej jedynej kobiety, również odwiedzając biuro matrymonialne w jednym z odcinków. Motyw takiego biura widoczny jest też w filmie "Nie lubię poniedziałku".

Pamiętam, że w „Nie lubię poniedziałku" była taka scena, że się przychodziło właśnie do takiego miejsca, pani gasiła światło, zaciągała kotary, robiła nastrój i puszczała na ścianie oferty matrymonialne. I tak można sobie było wybrać. Zazwyczaj to mężczyźni wybierali, nie kobiety - zauważa Małgorzata Bambrowicz z biura matrymonialnego LoveZnajdźMiłość. Ona sama otworzyła swoje biuro osiem lat temu. Jak mówi, zawsze interesowała się psychologią i pracowała z ludźmi, co znacznie ułatwia jej obecnie teraz "matchowanie" par.

Poza tym sama w przeszłości lubiła kojarzyć znajomych i przyjaciół, miała intuicję i wiedziała, kto by do siebie pasował. Akurat gdy Małgorzata Bambrowicz kończyła pracę w korporacji, stwierdziła, że może jest teraz dobry moment na to, aby założyć własny biznes. Wtedy zaczęły też powstawać aplikacje randkowe, co nie wróżyło dobrze analogowemu miejscu do poszukiwania miłości. Siedem czy osiem lat temu, gdy zaczęły powstawać te wszystkie aplikacje randkowe, pomysł biura matrymonialnego wydawał się absolutnie bez sensu - zauważa Bambrowicz. Mimo pewnej sceptyczności ze strony znajomych, Małgorzata Bambrowicz postanowiła założyć biuro. Zanim jednak to zrobiła oficjalnie, postanowiła skojarzyć swojego znajomego z dziewczyną, która jej zdaniem dogada się z mężczyzną.

Choć zdjęcie potencjalnego kandydata nie przekonało dziewczyny, zdecydowała się pójść na spotkanie, jednak trochę na siłę. Od tego czasu minęło pięć lat, są oczywiście już małżeństwem, są szczęśliwi, naprawdę ich życie się zmieniło o 180 stopni, więc ta sytuacja była takim momentem, który spowodował, że zdecydowałam się otworzyć biuro. Później kolejne "matche" między parami spowodowały, iż uświadomiłam sobie, że mam do tego zdolności - opowiada.

Najpierw jest typowa randka w ciemno

Pokazanie zdjęcia w przypadku tej znajomości było wyjątkiem, bo właścicielka biura matrymonialnego nie decyduje się na ujawnianie wizerunku potencjalnych randkowiczów w swoim biurze. Krótko mówiąc, obie strony idą na stuprocentową randkę w ciemno, nie wiedząc, jak wyglądają.

Obrazy są teraz wszędzie, we wszystkich aplikacjach chwalimy się swoimi zdjęciami, możemy sobie zamieszczać co chcemy, oglądać co chcemy, to nie zawsze prowadzi do sukcesów. Poza tym pokazywanie zdjęć kandydatów czy kandydatek kojarzyłyby mi się jednak z jakimś targiem, reklamowaniem siebie. Więc te zdjęcia absolutnie nie wchodzą w rachubę, bo nie prowadzą do niczego dobrego. Oczywiście, uważam, że ważne jest wrażenie, wygląd, ale inne rzeczy powinny być ważniejsze

- podkreśla właścicielka biura LoveZnajdźMiłość.

Jak zatem wygląda zapisanie się i przebieg takiej wizyty w biurze matrymonialnym? Jak wyjaśnia Małgorzata Bambrowicz, jeśli ktoś decyduje się na znalezienie miłości w takiej formie, najpierw odbywa się 45-minutowa rozmowa telefoniczna między założycielką, a osobą szukającą związku. Później wysyłany jest regulamin i dopiero wtedy właścicielka prosi o zdjęcie, które przeznaczone jest tylko i wyłącznie dla jej użytku. Kolejnego dnia następuje spotkanie na żywo lub online między Bambrowicz, a osobą szukającą miłości. Cała procedura jest po to, żebym ja mogła poznać tę drugą osobę. Może wydawać się to dziwne, ale ja już wtedy naprawdę sporo wiem o tym człowieku oraz kto by pasował do niego - podkreśla Bambrowicz.

Później na podstawie takiego wywiadu Bambrowicz wie, kto mógłby to tej kobiety czy mężczyzny pasować lub też szuka w swoich katalogach odpowiedniej osoby. I tak następuje pierwsza randka, która trwa godzinę. Właścicielka biura podkreśla, że pierwsze randki z biura bywają zazwyczaj udane, choć jej zdaniem warto nie poruszać już za pierwszym razem, wszystkich "grubych" tematów, takich jak chociażby poglądy polityczne czy religia. Bambrowicz tak dopasowuje do siebie osoby, zarówno pod względem wyglądu, jak i charakteru, iż rzadko się zdarza, aby ktoś był niezadowolony. A później, wiadomo, jak to w życiu, znajomość rozkręca się, nabiera rumieńców, choć oczywiście nie zawsze są przecież happy endy.

Warto dodać, że za uczestnictwo w biurze matrymonialnym trzeba zapłacić. Najpopularniejszy pakiet, gdzie szukanie miłości może trwać sześć miesięcy kosztuje 900 zł. Jak wyjaśnia właścicielka biura, większy komfort w szukaniu drugiej osoby mają mężczyźni, gdyż do biura matrymonialnego zgłasza się znacznie więcej kobiet. Mężczyzn jest mniej, choć jak zaznacza Bambrowicz, przedział wiekowy mężczyzn 30-40 wyrównuje się z kobietami.

Jak się okazuje, to faceci są bardziej konkretni w poszukiwaniach. Mężczyźni czasem idą na jedno, dwa spotkania, i już znajdują tę swoją właściwą osobę. Nie mają takiego zawahania, że no, ta dziewczyna jest fajna, ona mi odpowiada, ale może jeszcze poszukam. Jeżeli się dziewczyna podoba i jeżeli mają wspólne zainteresowania, jeżeli jest dobrze dobrana do tego pana, to w ogóle nie ma dyskusji - wyjaśnia właścicielka biura LoveZnajdźMiłość. Zdaniem Bambrowicz kobiety są bardziej wybredne. One są bardziej poszukujące, mają większe oczekiwania w kwestii wyglądu czy charakteru - podkreśla.

Kim są współczesne osoby szukające miłości w takiej formie? Według Małgorzaty Bambrowicz to ludzie wykształceni, mający dobrą sytuację materialną, satysfakcjonującą pracę i myślące na poważnie o relacji oraz założeniu rodziny. Bo jak podkreśla Bambrowicz, do niej nie przychodzą osoby szukające przelotnych miłostek, a poważnej relacji. Są również takie osoby, które z racji wykonywanego zawodu, nie mogą ujawnić swojego wizerunku w sieci, w związku z tym logowanie na aplikacjach randkowych nie wchodzi w grę. Klientami tego typu instytucji są również osoby pracujące w branży IT. Wśród moich klientów jest bardzo dużo osób z działów IT, ludzi, którzy zajmują się siecią na co dzień. Być może przez to właśnie, że tak dużo czasu spędzają w życiu online, tak tęsknią za kontaktem z drugim człowiekiem - mówi Małgorzata Bambrowicz.

Co ciekawe, klientami biur matrymonialnych są ludzie w naprawdę różnym wieku. Miłości szukają osoby w wieku 30-40 lat, 50-60, a nawet osoby w wieku 25+ z pokolenia Z, co w dobie wszelakich aplikacji randkowych i społecznościowych jest niejako fenomenem. Choć oczywiście sporo relacji zakończonych jest happy endem: ślubem, a później potomstwem, zdarzają się, jak to w życiu związki, które po jakimś czasie kończą się. Bywa, że osoby, które zakończyły relacje, ponownie stają się klientami biura matrymonialnego. Jednak mają tak duże zaufanie do tej instytucji oraz osoby jej prowadzącej, że są zdecydowane, aby ponownie oddać się w ręce biura matrymonialnego.

Zdaniem Małgorzaty Bambrowicz przewaga biur matrymonialnych nad aplikacjami randkowymi jest ogromna, nie tylko ze względu na weryfikację, która w apkach randkowych nie zawsze zdaje egzamin.

Ja rozmawiam z każdym człowiekiem, który przychodzi do biura. Nie mówię, że znam tę osobę, bo jak to się mówi: beczkę soli trzeba z kimś zjeść, żeby go poznać i to też czasem nie wystarczy. Ale ja po prostu wiem, z kim mam do czynienia. Więc nie ma tutaj takiej możliwości, żeby ktoś mnie jakoś oszukał, okłamał, żeby miał w ogóle zupełnie coś innego za skórą, niż to, co ja się o nim dowiem. Trochę trzeba polegać na moim wyborze. Zawsze mówię klientom: proszę iść na pierwszą randkę. Wiadomo, że przed tą pierwszą randką się wahamy. Ale polecam, żeby pójść na pierwsze spotkanie, poświęcić tę godzinę i zobaczyć, z kim będzie się miało do czynienia. Przez aplikacje randkowe ludzie są tak mocno zestresowani tym, kogo spotkają, czy nie spotka ich kolejne rozczarowanie. Ale naprawdę takie rozczarowania zdarzają się w biurze bardzo rzadko. Ludzie pokazują się na aplikacjach takimi, jak chcą, żeby ich inni widzieli. Natomiast w biurze matrymonialnym ludzie są przedstawiani przeze mnie takimi, jakimi prawdopodobnie są

przekonuje Bambrowicz.

Na pytanie, dlaczego tak trudno poznać dziś drugiego człowieka na żywo i zbudować z nim relację, Bambrowicz odpowiada:

Moje przemyślenia są takie, że trochę jesteśmy za mało otwarci, być może też pandemia się do tego przyczyniła, ludzie są troszkę przestraszeni tym, że wychodząc do drugiego człowieka mogą spotkać się z odrzuceniem, czy z niemiłą reakcją i to ich powstrzymuje przed nawiązywaniem znajomości. Trochę jesteśmy za mało elastyczni, mamy swoje może kryteria, które sobie wymyśliliśmy. Oczywiście dobrze jest sobie wymyślić partnera, uważam, że to jest super sposób, żeby wiedzieć, czego szukamy i żeby dać taką informację do wszechświata, że szukamy takiej osoby, ale trzeba być też troszeczkę elastycznym. Warto być otwartym na drugą osobę, interesować się nią, tym, co ma do powiedzenia, o czym myśli, o czym marzy, czym się interesuje, i naprawdę szczerze zaangażować się w tę relację.

Mimo że Małgorzata Bambrowicz niejedną parę już zeswatała, raczej nie chce, by mówiono o niej "współczesna swatka", a raczej doradczyni. I jak widać, w tematach damsko-męskich doradzać potrafi świetnie, co owocuje wieloma długoletnimi relacjami klientów i klientek jej biura.

Biuro randkowe, nie matrymonialne. Po to, by odczarować ich złą sławę

Podobny pomysł postanowiła zrealizować psycholożka, ekspertka od relacji i związków Barbara Strójwąs, znana na Instagramie jako "Trudna sztuka". Jak możemy przeczytać na jej Instagramie, pisze o miłości, związkach oraz singlach. Na Instagramie jej rolki oraz wpisy o związkach są niezwykle popularne, a ona sama czasem dość dobitnie, ironicznie, ale też z ogromną dawką poczucia humoru tłumaczy pewne mechanizmy damsko-męskie oraz zachowania mężczyzn czy kobiet. Basia od jakiegoś czasu komunikuje na swoim Instagramie, że zakłada biuro randkowe. Aktualnie Strójwąs jest w trakcie dopinania wszystkich szczegółów. I jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, biuro randkowe "Trudnej Sztuki" ruszy pod koniec października.

Zasady są nieco inne, niż w przypadku biura Małgorzaty Bambrowicz, lecz cel jest taki sam: aby jak najwięcej osób poszło na udane randki, a później stworzyło satysfakcjonujące i wartościowe relacje. Jak opowiadała Barbara Strójwąs w podcaście Dawida Straszaka, na ten moment, a biuro jeszcze nie ruszyło, jest ogromna lista osób, które chciałyby skorzystać z biura. Zasady obecności w biurze randkowym Barbary nie są tak analogowe, jak w przypadku LoveZnajdźMiłość.

Aby móc "zapisać" się do biura randkowego, najpierw trzeba będzie wypełnić obszerny kwestionariusz, który będzie później weryfikowany przez Basię, a następnie trafi do bazy.

Baza ma zbudowany cały system wspierający w poszukiwaniu. Żeby była jasność, nie robi tego za mnie algorytm, tylko ja sama mam możliwość przesiewania konkretnych informacji, a dzięki pytaniom otwartym stworzenie odpowiedniego profilu. Wtedy będę mogła zobaczyć, na ile dwie osoby, o których myślę, są ze sobą kompatybilne. Muszą być pewne podstawy, w których one muszą się zgadzać Później te dwie osoby dostają możliwość zatwierdzenia, że są sobą zainteresowane, a następnie w aplikacji mogą rozpocząć ze sobą rozmowę, później umówić się ze sobą, bądź też nie -

opowiadała Barbara Strójwąs w podcaście Charyzmatyczny.

Jeden z pakietów w biurze randkowym Basi będzie kosztować 1800 zł za trzy miesiące. Na jej Instagramie ludzie dyskutowali czy to dużo, czy mało. Zdania są oczywiście podzielone, lecz jak zapowiadała Strójwąs w social mediach, biuro randkowe ma być miejscem, w którym z jej pomocą dwie osoby mogą umówić się na randkę. Jestem jak ta osoba na przyjęciu, która mówi: powinniście pogadać. Ja to robię w oparciu o obszerny formularz i lata praktyki w tej specyficznej działce, psychologii - zapowiadała.

Swoje biuro Basia określa też jako miejsce dla singli i singielek, którzy chcieliby pójść na randkę, ale wiedzą, że to nie jest proste. Nie dlatego, że coś z nimi nie halo. Wręcz przeciwnie. To ludzie na poziomie, mający wiele do zaoferowania, którzy są zmęczeni apkami. Wiem, jak wyglądają dzisiaj realia i jak bardzo "wyjdź do ludzi", jest radą na poziomie "będzie dobrze" - pisała na swoim Instagramie Strójwąs.

Co ważne, również w biurze u Basi można będzie porozmawiać tylko z jedną osobą. Jeżeli z nią nie wyjdzie dalsza znajomość, wtedy proponowana jest kolejna osoba. Na pewno nie będzie opcji, aby rozmawiać, tak jak na przykład na Tinderze, z kilkoma osobami. Jak wyjaśniała Stójwąs, największą obawą kobiet, które chciałyby skorzystać z usług biura, było to, że nie będzie chętnych mężczyzn. Tymczasem oni są i według Basi, jest ich całkiem sporo i absolutnie nie są to kojarzący się negatywnie "desperaci" czy życiowe przegrywy".

Mierziła mnie trochę narracja w stylu "samotne serca, "zbłąkane dusze", "cierpiący ludzie". A z biurami matrymonialnymi to się tak często kojarzy. A ja sobie myślę o tych wszystkich ludziach, ktorzy mnie obserwują na Inatagramie. To są osoby, które fajnie funkcjonują, mają otwarte głowy, którzy nie są żadnymi życiowymi przegrywami, ktokolwiek nim jest. Uważam, że jestem w stanie umówić człowieka w tydzień lub dwa na randkę. Bo ludzi, którzy by poszli na te randki jest mnóstwo, tylko nie mają miejsca, w którym mogliby się spotkać

opowiadała.
REKLAMA

Jak widać, biura matrymonialne czy też randkowe nie są reliktem przeszłości, tylko miejscem, gdzie z pomocą odpowiedniej osoby trzeba po prostu zaufać i uzbroić się w cierpliwość. Oczywiście jest to znacznie droższa zabawa, niż na Tinderze. Podstawowa forma Tindera jest bezpłatna, natomiast najdroższy, miesięczny pakiet kosztuje tam prawie 140 zł za miesiąc. To przecież znacznie mniej, niż w biurze u Małgorzaty czy Barbary. Pytanie tylko, na czym nam zależy i czego chcemy: czy przesuwać kolejne profile w lewo i prawo za darmo, nie mając na horyzoncie żadnych satysfakcjonujących relacji, lub też czekać, czy takowa się pojawi, czy też zapłacić więcej i oddać się w ręce kogoś, kto "umie" w dobieranie do siebie ludzi. Warto oczywiście mieć wybór, choć myślę, że w tym wszystkim potrzebne jest też po prostu szczęście. Bo zarówno w biurze matrymonialnym czy na Tinderze można nawiązać wartościowe relacje.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA