REKLAMA

Boski Chillout [film 2008]

Amerykańskie komedie akcji przeważnie nie grzeszą wyszukanym żartem. Filmów z Vince'em Vaughnem lub Owenem Wilsonem powstaje rocznie na pęczki. Nieco powiewu świeżości na amerykański rynek wniósł Judd Apatow, reżyser takich filmów jak 40-letni prawiczek czy też Wpadka. Właśnie on wziął się za produkcję filmu Boski Chillout, co niewątpliwie czuć w samym dziele. Pośród wszystkich komedii traktujących o narkotykach, jak seria How High, które służą do rozbawiania nastolatków, film Davida Gordona Greena jest pozycją na wysokim poziomie.

Rozrywka Blog
REKLAMA

Film opowiada historię Dale'a Dentona (Seth Rogen), dostawcy wezwań sądowych. Jego praca jest niewdzięczna, więc wymaga odpowiedniego równoważnika - bohater praktycznie non stop jest pod wpływem lekkich narkotyków, zwanych w kręgach młodzieżowych "trawą", więc świat wydaje mu się mniej skomplikowany i wymagający, niż jest w rzeczywistości. Dale ma też dziewczynę uczęszczającą do liceum, której rodzice zamierzają go poznać. Wszystko układałoby się idealnie, gdyby nie jedna wizyta u dealera Saula (James Franco). Ten częstuje Dale'a "Ananasowym Ekspresem", zupełną nowością na rynku. Chwilę później bohater staje się świadkiem morderstwa oraz człowiekiem, którego trzeba uciszyć. Z workami pełnymi Ananasowego Ekspresu Dale i Saul rozpoczynają ucieczkę przed ludźmi dybiącymi na ich życie.

REKLAMA

Twórcy wykorzystali wiecznie żywy motyw "w niewłaściwym miejscu, w niewłaściwym czasie". Przez większość filmu obserwujemy ucieczkę bohaterów, którzy na dodatek są pod wpływem Ekspresu, przez co zachowują się jak dzieci bawiące się w "policjantów i złodziei". Z olbrzymią przychylnością losu popadają w coraz komiczniejsze sytuacje, będące niejako parodią typowych filmów akcji - nie brakuje pościgów, strzelanin. Bohaterowie wczuwają się w swoje nowe "gangsterskie" role, co raz sypiąc odpowiednimi tekstami. Sama scena samochodowego pościgu jest wzięta żywcem z kina akcji lat 80. i 90., oczywiście z przymrużeniem oka. Wśród tego wszystkiego rodzi się też partnerska przyjaźń Dale'a i Saula. Nie trudno uwierzyć w więź, która coraz mocniej łączy obie postaci, co niewątpliwie ma też swoje korzenie w ich stanie świadomości. Kreacja Rogena (który swoją drogą stoi też za scenariuszem do filmu) jest niesamowicie wiarygodna, jednak to James Franco spisał się najlepiej z całej obsady. Idealny obraz narkomana, który nie musi martwić się o nic, po prostu świetnie się bawi. Saul nie jest ani przez chwilę poważny, dzięki czemu jego postać budzi wielką sympatię w oczach widza.

To co w komediach najważniejsze, czyli humor, w filmie Greena trzyma bardzo dobry poziom. Na tle mało wyrafinowanych żartów typowych dla amerykańskiego kina mamy tutaj do czynienia z tym, co tygrysy lubią najbardziej - żartem sytuacyjnym. Każdy element świata filmu dodaje obrazowi dużo komizmu. "Twardziele" ścigający naszych bohaterów wcale nie są tacy twardzi, a same główne postacie to dorosłe dzieci. Ich działania to błądzenie we mgle, które jednak dla nich stanowi przemyślany plan. Mamy do czynienia z zupełnym przeciwieństwem np. duetu z Godzin Szczytu - Saul i Dale nie są tak profesjonalni i pomysłowi, ich czyny opierają się o motyw "widziałem jak robili to w filmie". Nie są też wyidealizowani, ich wady, choć nie groźne, zostały dobrze zarysowane, co jest cechą charakterystyczną dla filmów ze szkoły Apatowa. Pomimo swojego amatorstwa i ciągłych zrządzeń losu, bohaterowie świetnie się bawią - nawet w obliczu śmierci.

REKLAMA

Partnerstwo głównych bohaterów jest wyjątkowe - chłopaki bardzo się od siebie różnią. Dale zdaje się, pomimo działania narkotyku, zachowywać resztki rozumu i orientacji, natomiast Saul myślami jest prawdopodobnie w kosmosie (lub gdziekolwiek indziej, na pewno nie na ziemi). Do tej zwariowanej dwójki dołącza po pewnym czasie stary znajomy Saula, Red (Danny R. McBride), który również wnosi wiele humoru i parodii. Co ciekawe, sceny akcji, poza totalnym komizmem, posiadają też w sobie dużo… no właśnie, akcji. Możemy obejrzeć naprawdę dobrze zrobione sytuacje (rzecz jasna z dużą dozą dystansu), przyprawiane bohaterskimi tekstami rodem z filmów ze Stevenem Seagalem.

Omawiana pozycja to powiew świeżości wśród amerykańskich komedii. Ma wszystko to, co zabawny film akcji powinien mieć - mnóstwo żartów sytuacyjnych, bardzo dobre kreacje aktorskie i wiele parodii. Boski Chillout zręcznie nawiązuje do typowego kina akcji, wprowadzając w to jednak mnóstwo komizmu. Judd Apatow wniósł do Hollywood wiele dobrego, a w połączeniu z charyzmatycznym Sethem Rogenem mogą zdziałać naprawdę dużo. Jego styl nie prędko zniknie z ekranów kin, co bardzo cieszy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA